Premier Ewa Kopacz deklaruje, że jest gwarantem porozumienia, zawartego w styczniu z górniczymi związkowcami. Wcześniej kandydatka Prawa i Sprawiedliwości na premiera, Beata Szydło, zarzucała szefowej rządu, że mimo wizyty w Małopolsce nie odwiedziła kopalni w Brzeszczach.
Wiceprezes PiS oczekiwała, by premier przedstawiła plany rządu, dotyczące tego zakładu. Beacie Szydło na konferencji w Brzeszczach towarzyszył Stanisław Kłysz, szef "Solidarności" w kopalni.
Ewa Kopacz powiedziała dziennikarzom w Krakowie, że jeszcze kilka dni temu związkowiec spotykał się z rządem i jedną ze spółek energetycznych w Warszawie i nie chciał, by do Brzeszcz przyjeżdżała premier.
- Jeśli w środę rozmawia z rządem, mówi o konkretnych rozwiązaniach, a dziś wychodzi na konferencję obok pani Beaty Szydło - liderki opozycji - i mówi zupełnie inne słowa, wzywając, że powinnam się tam znaleźć, to ktoś musi się wreszcie zdecydować - oświadczyła premier. - Ja się w styczniu zdecydowałam - dodała przypominając o podpisaniu na początku roku porozumienia w sprawie restrukturyzacji kilku kopalń na Górnym Śląsku.
Zdaniem Ewy Kopacz, kandydatka PiS na premiera prezentuje "język nienawiści" i nie ma konkretnych rozwiązań dla górnictwa. - To ja przywiozłam program dla Śląska, to ja podjęłam trudne rozmowy ze związkowcami po to, żeby ustanowić porozumienie, które w styczniu zostało podpisane - podkreśliła premier.
- Dzisiaj to porozumienie jest realizowane i jestem gwarantem tego porozumienia. Gwarantuję Państwu, że nie należę do osób, które biegają po kraju czy jeżdżą po kraju, po to, żeby obiecywać na prawo i lewo, ale jeśli już obiecuję, to mam to przemyślane, policzone - przekonywała szefowa rządu.
W ocenie Ewy Kopacz, wokół kopalni Brzeszcze toczy się "gra polityczna", a nie rozmowy, które mają pomóc górnikom.