W rozmowie z PAP minister zaznaczył, że sytuacja tej przynoszącej straty kopalni, przekazanej w ubiegłym roku do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK), jest zdeterminowana przez udzieloną temu zakładowi pomoc publiczną. Według wcześniejszych informacji resortu energii, do końca tego roku wartość tej pomocy sięgnie ok. 265 mln zł.
- Przejście kopalni do SRK to albo jakaś inwestycja (kupno kopalni przez inwestora - przyp. red.), albo zakończenie produkcji. W innym przypadku ta pomoc publiczna będzie musiała być zwrócona. Jeśli nie będzie zwrócona, to będzie potrącona ze środków Unii Europejskiej. Więc musimy tutaj działać systemowo; restrukturyzacja kopalni wewnątrz SRK nie dała możliwości wypracowania zysku, comiesięcznie jest kilkadziesiąt milionów złotych straty. To powoduje, że albo znajdziemy inwestora, albo powoli kopalnia będzie musiała kończyć wydobycie - powiedział minister, uczestniczący w uroczystościach 36. rocznicy zawarcia Porozumienia Jastrzębskiego.
Gdy w Jastrzębiu Zdroju kończyły się w sobotę rocznicowe uroczystości, przed zabrzańską kopalnią rozpoczynał się związkowy wiec, podczas którego przedstawiciele załogi kopalni sprzeciwiali się jej likwidacji, domagając się od rządu działań zmierzających do utrzymania zakładu. Związkowcy przypominają, iż kopalnia trafiła do SRK na mocy porozumienia strony społecznej z rządem Ewy Kopacz i miała pozyskać inwestora. Szansą na to ma być zapowiedziane na poniedziałek ogłoszenie przetargu na sprzedaż zakładu.
- Stąd ten ruch (przetarg - przyp. red.), żeby Komisja Europejska nie weszła i z dnia na dzień nie zatrzymała nam produkcji - wyjaśnił Tchórzewski, nawiązując do udzielanej kopalni pomocy publicznej. - Chcemy dowiedzieć się, czy w ogóle będzie jakieś zainteresowanie, czy będą chętni (...); żeby zbadać, jaki jest stan i wyjść do przodu - dodał szef resortu energii. I podkreślił, że od czasu przeniesienia kopalni Makoszowy do SRK jej wyniki pogarszają się, a nie poprawiają. - To jest podstawowy problem - podsumował minister.
Inwestorzy zainteresowani kopalnią będą mogli składać oferty wstępne do końca września. Majątek kopalni Makoszowy wyceniany jest na ok. 300 mln zł. W przetargu nie określono ceny minimalnej. Zgodnie z unijnymi przepisami, potencjalny inwestor będzie zobowiązany do zwrotu udzielonej kopalni pomocy publicznej.
Przynosząca straty kopalnia trafiła do SRK wiosną ubiegłego roku w wyniku porozumienia górniczych związków z rządem Ewy Kopacz. Związkowcy spodziewali się, że podobnie jak inna przekazana wówczas do SRK kopalnia - Brzeszcze - zakład pozyska inwestora. Tak się jednak nie stało. Makoszowy to obecnie jedyna kopalnia, która nadal wydobywa węgiel w strukturach SRK - spółki, gdzie trafiają kopalnie przeznaczone do likwidacji.
Zgodnie z przyjętym harmonogramem, jeżeli w przetargu zgłoszą się inwestorzy, 20 października mają zakończyć się negocjacje z firmami, których oferty zostaną przyjęte. Jeżeli dojdzie do zawarcia umowy, kopalnia zostanie sprzedana jeszcze w tym roku. Na zainteresowaniu ofertą może jednak zaważyć sprawa pomocy publicznej - kopalnia korzysta z budżetowych dopłat do strat produkcyjnych, które są możliwe jedynie w kopalniach przekazanych do SRK. Taka pomoc - zgodnie z unijnymi przepisami - jest możliwa do końca 2018 r. Później kopalnia powinna być zlikwidowana. Zakład potrzebuje też wielomilionowych inwestycji, by udostępnić nowe pokłady węgla.
Kopalnia Makoszowy trafiła do spółki restrukturyzacyjnej na przełomie kwietnia i maja ubiegłego roku. Dziś pracuje w niej 1359 osób. 477 osoby odeszły z pracy korzystając z osłon socjalnych, przewidzianych w tzw. ustawie górniczej: urlopów górniczych (366 osób) i jednorazowych odpraw pieniężnych (111 osób). Blisko 50 górników czeka na rozpatrzenie wniosków o skorzystanie z osłon. Świadczenia osłonowe również finansowane są ze środków publicznych, które powinien zwrócić potencjalny inwestor.
W przeciwieństwie do innych zakładów przeniesionych do SRK, kopalnia Makoszowy wciąż prowadzi wydobycie. Z danych katowickiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu wynika, że w tym roku przekroczyło ono 350 tys. ton węgla. Z tego sprzedano niecałą połowę (166 tys. ton). Na każdej tonie węgla kopalnia traci średnio 328,34 zł. Koszt wydobycia jednej tony jest najwyższy w polskim górnictwie, przekracza 500 zł. Wyniki byłyby lepsze, gdyby udało się zwiększyć sprzedaż węgla - niedawno zawarto kontrakt na sprzedaż w tym roku ok. 730 tys. ton węgla z Makoszów, jednak nie przywróci to rentowności zakładu.