Premier Mateusz Morawiecki zapowiada ostre cięcia w resortach. Eksperci wątpią w skuteczność tych zmian. Wypunktował go również ojciec, Kornel Morawiecki.
Kornel Morawiecki na antenie Radia ZET wyraził zdecydowaną opinię o zaproponowanych przez syna administracyjnych ograniczeniach w rządzie. - Premier pod publiczkę poszedł z tym ograniczeniem administracyjnym, że nie będzie wypłacał premii ministrom, bo problem jest głębszy - stwierdził marszałek senior. - Powinien być inny podział środków publicznych na wynagradzanie publicznych pracowników. To jest kuriozalne, że np. prezesi w spółkach Skarbu Państwa zarabiają dwa razy tyle, co premier - uważa Kornel Morawiecki.
Bez wpływu na budżet państwa
- Nie spodziewałabym się, że przyznam rację Kornelowi Morawieckiemu, ale akurat w tej kwestii tak jest. Rzeczywiście przejrzał swojego syna dosyć dobrze - przyznaje dr Renata Mieńkowska-Norkiene z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Politolog uważa, że premier Morawiecki chce jedynie zwrócić uwagę opinii publicznej na politykę wewnętrzną.
- To jest próba pokazania, że pan premier działa w kraju i że coś się dzieje, bo ostatnio ma spore problemy na arenie międzynarodowej - dodaje.
Premier Mateusz Morawiecki ogłosił ograniczenie liczby wiceministrów o co najmniej 20 procent.Część z podsekretarzy stanu miałaby być urzędnikami służby cywilnej, a nie politycznej. Dr Mieńkowska-Norkiene uważa, że nie ma to żadnego uzasadnienia ekonomicznego.
- W ten sposób w budżecie państwa nie zostanie więcej pieniędzy. Przeniesienie podsekretarzy - na przykład na dyrektorów departamentów - jest tylko formalnością. Zostaną z podobnymi kompetencjami i prawdopodobnie z podobnymi zarobkami. To, że premier uszczupli resorty, to jest tylko fraza - podsumowuje politolog.
Wiceministrowie z częścią pensji parlamentarnych
Mateusz Morawiecki zapowiedział także, że nie będzie nagród i premii dla ministrów i wiceministrów. Sekretarze stanu, którzy są posłami lub senatorami, będą mogli otrzymywać jednocześnie część uposażenia parlamentarnego - 50-60 procent.
Tę propozycję popiera sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Jarosław Sellin. - Wydaje mi się to rozsądne, bo ja na przykład wypełniam obowiązki poselskie. Mam dyżury poselskie w Gdańsku, mam spotkania z ludźmi. Uczestniczę w głosowaniach - zajmuje mi to wiele godzin. Wydaje mi się, że to rozwiązanie jest rozsądne i do zaakceptowania, również dla opinii publicznej - przekonuje Sellin.
Innego zdania jest sekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Stanisław Szwed. - Słyszałem o tej propozycji, ale myślę, że takich zmian nie będzie - ucina krótko wiceminister. Jednocześnie zapewnia, że godzi się na brak premii. - Nikt mnie nie zmuszał do bycia ministrem. To była moja decyzja. Celem każdego polityka jest to, żeby wchodząc w struktury rządu, wykonywać swoją robotę jak najlepiej - bez względu na wynagrodzenie.
Przegląd resortów
W najbliższych miesiącach ministrowie i wiceministrowie muszą spodziewać się przeglądu swoich resortów. Wiceminister Stanisław Szwed, który jest jednym z dwóch sekretarzy stanu w swoim resorcie, ze spokojem czeka na ocenę pracy.
- Pan Premier ma pełne prawo dokonania oceny i wyciągnięcia wniosków. My w ministerstwie robimy swoje. Spokojnie czekamy na ocenę, bez nerwowych ruchów. W każdej chwili jesteśmy do dyspozycji pana premiera, jeżeli pan premier zdecyduje, że trzeba dokonać zmiany, to oczywiście przyjmiemy to z pokorą - deklaruje wiceminister Szwed.
W podobnym tonie wypowiada się jedyny sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego Jarosław Sellin. - Zrealizujemy decyzję premiera. Jestem członkiem rządu Mateusza Morawieckiego, ja ją akceptuję, bo to jest decyzja mojego przełożonego.
Zdaniem dr Renaty Mieńkowskiej-Norkiene prawdziwym zmniejszeniem Polski resortowej, które mogłoby przynieść oszczędności, byłoby ograniczenie administracji na szczeblu samorządowym. Jest zdaniem, nie jest to jednak realne. - Zbliżają się wybory samorządowe i tego rodzaju ruchy mogą się nie podobać. Część urzędników, pokazując swoje niezadowolenie, mogłaby dokonać jakiejś wolty - przewiduje politolog.