Przypomniała, że przetarg jeszcze się nie zakończył, trwają rozmowy o umowie offsetowej.
W poniedziałek tygodnik "Wprost" napisał, że MON "mogło sfałszować wynik przetargu na śmigłowiec", a "komisja przetargowa potwierdziła nieprawdę". Zdaniem "Wprost" MON "zaczęło grać na zwłokę", a osoby zaangażowane w postępowanie, aby uniknąć odpowiedzialności za ewentualne nieprawidłowości spychają decyzję na kolejny rząd. Tygodnik twierdzi, że konkurenci śmigłowca zakwalifikowanego do etapu testów nie zostali poinformowani o zmianie liczby zamawianych śmigłowców. Przypomina też np. zarzut dotyczący braku składanej belki ogonowej, wymaganej w niektórych wersjach morskich. W niedzielę wieczorem, po publikacji na internetowej stronie "Wprost" zapowiedzi artykułu, MON zapowiedziało wystąpienie na drogę sądową.
Premier pytana w poniedziałek w radiowej Jedynce o publikację "Wprost" powiedziała, że zna premiera Siemoniaka "i nie dlatego, że jest sympatyczną osobą" poprosiła go, żeby pracował z nią w rządzie "i to w randze wicepremiera". - To jest wyjątkowo uczciwy człowiek, bardzo staranny i proszę mi wierzyć, jeśli nawet osobiście sam nie uczestniczył w tych formalnościach przetargowych - bo ma do tego wyznaczonego wiceministra - to na pewno solidnie tego pilnował - podkreśliła Kopacz.
- I dzisiaj, jeśli mam komukolwiek wierzyć w tej sprawie, to wierzę w tej chwili premierowi Siemoniakowi, który mówi: dołożyliśmy wszelkiej staranności do tego, żeby ten przetarg został rozstrzygnięty jak najbardziej obiektywnie, poprawnie i zgodnie z obowiązującym prawem - oceniła premier Kopacz.
Przypomniała, że przetarg nie został jeszcze rozstrzygnięty i trwają "intensywne rozmowy dotyczące offsetu". "To nie jest tak, że dzisiaj ktoś zakończył procedurę przetargową i powiedział tak, ta firma jest wykonawcą zamówienia publicznego. Absolutnie nie" - powiedziała premier.
Kopacz zaznaczyła, że przed podpisaniem kontraktu dostawy wicepremier Siemoniak i wicepremier Janusz Piechociński muszą wynegocjować umowę offsetową.
Zakwalifikowana do ostatecznych rozmów oferta śmigłowca dla wojska odpowiada wymaganiom MON, zarzuty tygodnika "Wprost" o sfałszowaniu przetargu są bezpodstawne – skomentował dla PAP publikację "Wprost" wiceminister obrony Czesław Mroczek.
Podkreślił, że oferta Airbus Helicopters w pełni odpowiadała wymaganiom technicznym postawionym przez wojsko. Dodał, że spośród ponad tysiąca wymagań MON wyspecyfikowało kilkadziesiąt „wymagań krytycznych, które zostały sprawdzone w testach, i Caracal przeszedł wszystkie te testy bez żadnych wątpliwości”; w odniesieniu do pozostałych punktów dostawca zadeklarował ich spełnienie do chwili dostaw.
Mroczek zaznaczył, że trwają negocjacje dotyczące ceny śmigłowców, których liczbę MON zredukowało z 70 do 50, i "nie można tu zastosować prostego wzoru, zmniejszając cenę proporcjonalnie, dlatego, że niektóre elementy, takie jak symulatory, trenażery, cały segment logistyczny związany ze zbudowaniem centrum serwisowego w Łodzi nie zależą od liczby śmigłowców”.
Mroczek przypomniał, że w sprawie przetargu na śmigłowce odbyło się wiele spotkań MON z parlamentarzystami, na posiedzeniach plenarnych, komisji obrony Sejmu i Senatu oraz zespołów parlamentarnych; niektóre odbyły się w trybie niejawnym. W jednym z posiedzeń wzięli udział przedstawiciele producentów dwóch z trzech konkurujących maszyn.
Sprawę komentował też na Twitterze wicepremier Tomasz Siemoniak. "Postępowanie nadzorują służby, będzie badane przez sąd i prokuraturę. Sądzi Pan, że komuś mogło przyjść do głowy fałszowanie? Jak 11-osobowa komisja pod nadzorem służb może coś fałszować?" - napisał wicepremier do naczelnego "Wprost". "Sporo wątpliwości, na które należy odpowiedzieć. To wiem" - odpisał naczelny Tomasz Wróblewski.
Głos w sprawie przetargu zabrał przewodniczący "Solidarności" Piotr Duda. Wyraził opinię, że należało go rozstrzygnąć między firmami - Świdnikiem i Mielcem, gdzie swoje zakłady mają dwie z trzech firm, które startowały w przetargu.
Zaznaczył, że z innymi związkami zawodowym i reprezentacją pracodawców podpisał apel do prezydenta Andrzeja Dudy, aby zamówienia zbrojeniowe w miarę możności składać w krajowym przemyśle. Zdaniem szefa "S" testy Caracala trwały zbyt krótko, należało sprawdzić wszelkie parametry w różnych warunkach pogodowych.
W niedzielę MON zapowiedziało, że „mając na względzie całkowite mijanie się z prawdą” w artykule "Kto uziemił śmigłowce" zażąda od redakcji bezzwłocznego sprostowania, wystąpi przeciw autorom publikacji z pozwem cywilnym o ochronę dóbr osobistych opisanych instytucji i osób, wytoczy im oraz pismu sprawę karną z powodu pomówienia osób zaangażowanych w przetarg.
W poniedziałek redakcja „Wprost” wyraziła zdziwienie „bardzo emocjonalną reakcją MON” na artykuł. „Trudno nie odnosić wrażenia, że może tu chodzić o próbę zastraszania mediów” – napisano na stronie internetowej tygodnika.
W kwietniu w przetargu na 50 (wcześniej 70) wielozadaniowych śmigłowców w różnych wersjach MON do etapu praktycznych prób sprawdzających podawane parametry zakwalifikowało śmigłowiec H225M (dawniej Eurocopter EC725) Caracal europejskiej firmy Airbus Helicopters.
Dwie pozostałe oferty - PZL Świdnik i AgustaWestland ze śmigłowcem AW149 oraz konsorcjum Sikorsky Aircraft i PZL Mielec z maszyną Black Hawk - resort odrzucił z powodu niespełnienia wymogów formalnych (jak termin dostaw lub brak uzbrojenia w oferowanej wersji). Podpisanie umowy, wartej ok. 13 mld zł, ma nastąpić jesienią. Wicepremier, minister obrony Tomasz Siemoniak mówił, że podpisanie kontraktu może nastąpić po wyborach, wyrażał przekonanie, że nawet jeśli do władzy dojdzie dzisiejsza opozycja, dokumentacja przetargowa okaże się przekonująca. Według założeń dostawy śmigłowców mają się zacząć w roku 2017.
Jednym z warunków podpisania umowy jest uruchomienie e w Polsce linii produkcyjnej i przekazanie technologii niezbędnych do serwisowania śmigłowców. Airbus Helicopters zapowiada, że jeśli dojdzie do podpisania kontraktu, w Polsce powstaną nowe miejsca pracy, związane nie tylko z tą umową.