Biznesmen z Mazowsza Jarosław B. to ósmy podejrzany w sprawie domniemanej korupcji w Sądzie Apelacyjnym w Krakowie, który został w czwartek - decyzją rzeszowskiego sądu rejonowego - aresztowany na trzy miesiące. W śledztwie jest dziewięcioro podejrzanych.
Sędzia Alicja Kuroń z rzeszowskiego sądu rejonowego podała, że podejrzany został aresztowany na okres do 12 czerwca br. O zastosowanie wobec B. aresztu wnioskowała Prokuratura Regionalna w Rzeszowie, która prowadzi śledztwo w tej sprawie. Postanowienie sądu ws. aresztu przedsiębiorcy zapadło na posiedzeniu niejawnym, trwającym blisko dwie godziny. Orzeczenie jest natychmiast wykonalne, ale nie jest prawomocne; strony mogą złożyć zażalenie.
Jak poinformowała w czwartek Prokuratura Krajowa mężczyźnie zostały postawione zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, przywłaszczenie prawie 5 milionów złotych, pranie brudnych pieniędzy i podrabianie dokumentów.
Grozi mu od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
Jarosław B. został zatrzymany we wtorek. Piotr Kaczorek z Wydziału Komunikacji Społecznej CBA mówił wówczas, że B. miał prowadzić fikcyjne szkolenia i doradztwo, za które dyrektor Sądu Apelacyjnego w Krakowie Andrzej P. i podlegli mu pracownicy, w tym główna księgowa tego sądu Marta K. (oboje przebywają już w aresztach), wypłacali pieniądze.
- Zlecenia nie były realizowane, a wystawiane faktury poświadczały nieprawdę. Częścią uzyskanej nielegalnie gotówki biznesmen dzielił się z pracownikami sądu - dodał Kaczorek.
Jarosław B. jest dziewiątą osobą podejrzaną w śledztwie dot. korupcji w SA w Krakowie, ale ósmą aresztowaną. Prokuratura Regionalna w Rzeszowie dotychczas postawiła zarzuty, oprócz B. jeszcze ośmiu innym osobom, w tym pięciorgu w grudniu ub. roku.
Są to: dyrektor SA w Krakowie Andrzej P., główna księgowa SA w Krakowie Marta K., dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa Marcin B. oraz dwie osoby reprezentujące podmioty gospodarcze, które miały wykonywać fikcyjne usługi na rzecz sądu - Katarzyna N. i Jarosław T. Jak podaje PK wystawiali oni na rzecz Sądu Apelacyjnego w Krakowie fikcyjne faktury VAT i inne dokumenty poświadczające rzekome wykonanie zleceń na rzecz tego sądu w celu uzyskania nienależnych środków pieniężnych. Wszyscy oni przebywają w aresztach.
Z kolei w lutym br. zarzuty w tej sprawie postawiono trzem kolejnym biznesmenom. Dwóch z nich: Michał Ch. i Dariusz H. zostało aresztowanych. Wobec trzeciego - Tomasza D. prokuratura zastosowała poręczenie majątkowe w wysokości 100 tys. zł i zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu.
Prokuratura zarzuca im udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz przywłaszczenie pieniędzy na szkodę Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Zarzuty dotyczą również czynów o charakterze korupcyjnym.
W związku z tą sprawą na początku marca PR w Rzeszowie wystąpiła z wnioskiem o uchylenie immunitetu byłemu prezesowi Sądu Apelacyjnego w Krakowie oraz o zgodę na jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie. Wniosek został skierowany do pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, który następnie wyznaczy jeden z sądów apelacyjnych do rozpoznania wniosku - wyjaśniał wówczas naczelnik Wydziału ds. Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie prok. Grzegorz Zarański.
Dodał, że dopiero uchylenie immunitetu otworzy prokuraturze drogę do postawienia zarzutów b. prezesowi.
Prokuratura w oparciu o zebrane dowody chce postawić b. prezesowi SA w Krakowie Krzysztofowi Sobierajskiemu zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, przyjęcia korzyści majątkowej w wysokości co najmniej 376 tys. 300 złotych, a także uczestniczenia w tzw. praniu brudnych pieniędzy i przekroczenia uprawnień związanych z pełnioną przez siebie funkcją.
Według ustaleń grupa działała co najmniej od stycznia 2013 roku do listopada 2016 roku w Krakowie oraz w innych miejscowościach. Na jej czele stał Andrzej P., dyrektor Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
Jak podawano, dotychczasowe ustalenia wskazują, że w ostatnich kilku latach wokół SA stworzono sieć wielu firm powiązanych kapitałowo, towarzysko i rodzinnie z dyrektorem SA oraz dyrektorem Centrum Zakupów dla Sądownictwa, realizujących głównie fikcyjne zamówienia na świadczenie usług, analizy i opracowania.
Nie ma dowodów, że analizy i opracowania w ogóle powstały. W Sądzie Apelacyjnym w Krakowie brak jakichkolwiek dokumentów, które potwierdzałyby realizację zawartych umów" - podawało w ubiegłym roku CBA.
Według ustaleń SA w Krakowie zawierał z zewnętrznymi firmami liczne umowy o świadczenie fikcyjnych usług. Firmy te zlecały następnie zamówione przez SA usługi pracownikom tego sądu, w tym jego ówczesnemu prezesowi. Z materiału dowodowego, w tym m.in. zeznań świadków, wynika, że umowy, opiewające zwykle na 8 tys. zł, miały charakter fikcyjny, a były prezes przyjmował pieniądze, ale nie wykonywał zleceń. Nie informował też Ministerstwa Sprawiedliwości, że podejmuje dodatkowe prace zarobkowe, nie wykazywał też dodatkowych zarobków w oświadczeniach majątkowych.
Według PK z pozyskanych dowodów wynika, że również w sądach, w których przeprowadzono przeszukania pod koniec grudnia, mogły mieć miejsce nieprawidłowości w zakresie zlecania usług podmiotom zewnętrznym, występującym jako kontrahenci krakowskiego SA. Wątpliwości śledczych budzą opiewające na kilkaset tysięcy złotych umowy o dzieło zawierane przez Prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie z zewnętrznymi kontrahentami tegoż sądu - informowała 28 grudnia PK.
Sprawa ma charakter rozwojowy. Niewykluczone są kolejne zatrzymania i zarzuty. (PAP)