Uwięzienie pod zarzutem korupcji byłego premiera, socjalisty Jose Socratesa i krach potężnej Grupy Espirito Santo wstrząsnęły Portugalią i pozostawiły w cieniu sukces, jakim jest powolne wychodzenie kraju z głębokiego kryzysu gospodarczego.
Mimo że portugalska gospodarka po trzech latach recesji drgnęła w górę, uzyskując przyrost PKB rzędu 1 proc., a bezrobocie spadło niemal o 2 punkty procentowe - do 13 proc. - skandale, których protagonistami są były szef rządu Jose Socrates i potentat finansowy Ricardo Salgado przesłoniły w opinii publicznej wszystko inne.
Ledwie opuścili Lizbonę _ ludzie w czarnych garniturach _, jak nazywa się tam popularnie urzędników Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, którzy nadzorowali realizację programów oszczędnościowych, zaczęły rozchodzić się coraz bardziej niepokojące pogłoski. Dzienniki donosiły, że _ coś złego się dzieje _ wewnątrz Grupy Espirito Santo (GES), ogromnego konglomeratu przedsiębiorstw należących do jednej z najbardziej wpływowych i najbogatszych rodzin portugalskich.
Audyt ujawnił _ nieprawidłowości _ w jednym z głównych towarzystw GES, jej _ perły w koronie _, jakim był Banco Espirito Santo (BES).
Na czele GES, która wkrótce stała się masą upadłościową, stanął komisarz i bardzo szybko nastąpiła praktycznie rzecz biorąc likwidacja najważniejszej prywatnej grupy finansowej w Portugalii.
Głównym oskarżonym stał się Ricardo Salgado, od 22 lat prezes BES i najbardziej znany przedstawiciel prywatnego imperium, zwany popularnie w Portugalii _ Właścicielem rzeczy wszystkich _ z uwagi na niemal nieograniczoną władzę ekonomiczną, jaką miał w kraju liczącym 10,4 miliona ludzi.
W lipcu Salgado został aresztowany pod zarzutem popełnienia największych w historii kraju oszustw podatkowych i prania brudnych pieniędzy na niespotykaną skalę.
De facto bankier, po zapłaceniu trzech milionów euro kaucji został zwolniony i odpowiada z wolnej stopy, ale nie wolno mu się kontaktować z osobami zamieszanymi w sprawę.
W parlamencie portugalskim powstała specjalna komisja śledcza, okazało się bowiem, że gigantyczna afera Espirito Santo ma _ odgałęzienia _ w Szwajcarii, Luksemburgu, Wenezueli, Dubaju i na Florydzie.
Jednak największy wstrząs w Portugalii wywołało aresztowanie pod koniec roku byłego premiera Jose Socratesa. Został zatrzymany natychmiast po wylądowaniu w Lizbonie, gdy 21 listopada przyleciał z Paryża.
Po trzech dniach przesłuchań polityk, który stał na czele rządu w latach 2005-2011, został na wniosek sędziego śledczego Carlosa Alexandre, protagonisty najbardziej spektakularnych dochodzeń antykorupcyjnych, umieszczony w areszcie śledczym.
Były sekretarz generalny Partii Socjalistycznej jest oskarżony o oszustwa podatkowe, pranie brudnych pieniędzy, czyny korupcyjne.
W liście do mediów określił te oskarżenia jako _ absurdalne, niesprawiedliwe i nieuzasadnione _.
Część prawników portugalskich jest po jego stronie, twierdzi, że oskarżyciele nie mają wystarczających dowodów, podczas gdy prasa portugalska przypisuje mu ukrycie fortuny rzędu 20 milionów euro, którą miał przetransferować do rajów podatkowych.
Jego aresztowanie nastąpiło przed wyznaczonymi na 2015 rok wyborami powszechnymi. Przed wybuchem skandalu jako zwycięzców sondaże typowały socjalistów.
Partia Socjalistyczna prowadzi w sondażach. Wysunęła jako nowego lidera opozycji kandydata na burmistrza Lizbony Antonio Costę, który należy wewnątrz partii do ugrupowania, które reprezentował Socrates.
Konserwatywna koalicja rządowa z premierem Pedro Passosem Coelho deklaruje wiarę w stopniową poprawę sytuacji gospodarczej kraju - w przyszłym roku prognozuje wzrost PKB o 1,5 proc. - ale uzależnia to od dalszego wdrażania programu dotkliwych wyrzeczeń, jaki realizowała przez ostatnie lata.
Czytaj więcej w Money.pl