aktualizacja 30.10 godz. 09:00
W nocy z soboty na niedzielę, z 29 na 30 października, o godzinie 3.00, drugi raz w tym roku przestawiliśmy zegarki. Tym razem zmiana czasu jest przyjemniejsza, bo mogliśmy spać dłużej.
Jednak z raportu Fundacji Republikańskiej wynika, że dla całej gospodarki korekta godziny to gigantyczne koszty ekonomiczne i społeczne.
"Zmiana czasu co pół roku jest niemieckim wynalazkiem z pierwszej wojny światowej, a jej jedynym celem było zaoszczędzenie energii. Od dziesięcioleci taka korzyść jest kompletnie nieaktualna" - pisze Fundacja w komentarzu do raportu "Zła zmiana. Negatywne konsekwencje zmiany czasu".
Według raportu przygotowanego dla UE przez firmę ICF International w 2014 roku, 76 procent Europejczyków jest niezadowolonych z wprowadzania zmiany czasu.
Ekspert Fundacji Republikańskiej Radosław Żydok twierdzi, że zmiana czasu nie ma dziś ekonomicznego uzasadnienia. Przesunięcie wskazówek zegara miało dawniej pozwolić na oszczędności w przemyśle, ale obecnie większość fabryk i tak pracuje w trybie 24-godzinnymi i przy sztucznym oświetleniu.
Problemów ze zmianą jest natomiast mnóstwo. Kolejarze, linie lotnicze czy autobusowe przy przechodzeniu na czas letni (gdy przestawiamy zegarki o godzinę do przodu) mają godzinne opóźnienie. Z kolei przy przechodzeniu na zimowy (cofnięcie zegara o godzinę) cały niemal ruch pasażerski musi na godzinę zostać wstrzymany. Wielu przewoźników wprowadza wtedy specjalne rozkłady jazdy.
Kłopoty mają też banki. Jak podaje Fundacja, większość z nich musiała wyłączyć nawet na kilka godzin swoje system bankowości elektronicznej. W części nie można płacić wtedy też płacić kartą czy wyjmować pieniędzy z bankomatów.
Na zmianie czasu tracą też firmy, te muszą bowiem inaczej zorganizować pracę swoim pracownikom. A w przypadku cofania zegarów dopłacić za godzinę nadliczbową. FR przedstawia też wyliczenia amerykańskich naukowców, którzy twierdzą, że zmiana czasu zmniejsza efektywność pracowników. Dodatkowo skrócenie snu o godzinę prowadzi do większej liczby wypadków w pracy oraz na drogach. Ma mieć też negatywny wpływ na m.in. choroby układu krążenia i ogólne samopoczucie.
Według dyrektor departamentu doskonalenia regulacji gospodarczych w Ministerstwie Rozwoju, Joanny Sauter-Kunach, nie ma dokładnych badań na temat kosztów zmiany czasu. Sauter-Kunach mówi, że brakuje całościowych badań, które pomogłyby oszacować, czy przestawianie wskazówek zegara się opłaca.
Urzędniczka przyznaje jednak, że są badania na temat wpływu na ludzkie samopoczucie. W 2007 roku zleciła je Bruksela. Wynika z nich, że wpływ zmiany czasu na ludzki organizm jest krótkotrwały.
Powodów, dla których powinniśmy rozważyć rezygnację ze zmiany czasu, jest więcej. FR przywołuje dane dotyczące amerykańskiej i kanadyjskiej giełdy. Z wyliczeń wynika, że przestawianie zegarków negatywnie wpływa na notowania.
"We wszystkich przypadkach obserwowana jest wyraźna przewaga weekendów zakończonych stratą w przypadku pierwszych poweekendowych dni po zmianie czasu. Zmniejszają się również statystyczne osiągane dodatnie stopy zwrotu" - napisano w raporcie.
Fundacja sama sprawdziła też, czy zmiana czasu daje realne oszczędności energii. Jej zdaniem takiej korelacji nie ma.
"Zapotrzebowanie na moc w pierwszym tygodniu przed zmianą czasu nie różni się statystycznie od zapotrzebowania w trzech kolejnych tygodniach po zmianie czasu. Obserwowany niewielki wzrost zapotrzebowania na moc jest wynikiem jedynie stopniowego ochładzania" - czytamy w analizie.
Czemu więc nadal zmieniamy czas? Zdaniem FR wynika to z przyzwyczajenia. Dodatkowo czas zimowy i letni obowiązuje w całej Unii Europejskiej, a więc zmiana tylko w jednym kraju byłaby problematyczna. Jednak decyzję o tym, czy zmieniać w trakcie roku godzinę, podejmują indywidualnie poszczególne kraje. W Polsce tę kwestię reguluje specjalne rozporządzenie, które w każdym momencie zmienić może premier Beata Szydło.