Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Kraj latających baloników, czyli jak Polakom robi się wodę z mózgu

0
Podziel się:

Naczelny gazety, w której niegdyś pracowałem, lubił puszczać balony. Czynność ta z grubsza rzecz biorąc polegała na tym, że poprzez zaufanych ludzi szef mój rozpowszechniał w zespole różne wiadomości, dzięki czemu świetnie orientował się, jak gawiedź zareaguje na ewentualne wprowadzenie zamiarów w czyn. Mam wrażenie, że wypuszczanie baloników jest dziś wyrafinowaną metodą w całej Polsce, choć niekoniecznie służy badaniu opinii publicznej, a raczej jest wynikiem niekompetencji albo perfidii baloniarzy.

Kraj latających baloników, czyli jak Polakom robi się wodę z mózgu

Agencje doniosły właśnie, że sąd we Wrocławiu, rozpatrujący głośną sprawę dolnośląskiej afery paliwowej, oddalił zarzut narażenie skarbu państwa na stratę 32 milionów. Sędziowie uznali, że oskarżeni o nieodprowadzanie akcyzy paliwowej w latach 90. nie popełnili przestępstwa z prostego powodu: akcyza w tym czasie nie obowiązywała. Czy teraz pan prokurator, który sknocił sprawę, bo nie chciało mu się sprawdzić podstawowego faktu, odpowie w jakikolwiek sposób za swą opieszałość? Gdzież tam! On niebawem dostanie następna sprawę do sknocenia.

Czy w państwie deklarowanej konstytucyjnie demokracji i sprawiedliwości zostaną pociągnięci do odpowiedzialności urzędnicy fiskusa, prokuratorzy oraz sędziowie, którzy przez pomyłkę zamknęli w więzieniu właściciela Optimusa? Zanim biznesmen Kluska dowiódł swej niewinności, wpuszczone przez wymiar sprawiedliwości do mediów baloniki rozlały się pomyjami nad człowiekiem, niszcząc mu dobre imię. Chciałbym, żeby jakaś tęga głowa prawnicza wyjaśniła mi prosty dylemat. Dlaczego kierowca, jeśli pomyli pedał gazu z pedałem hamulca i pozbawi kogoś zdrowia, odpowiada za swą nieuwagę albo brawurę karnie, natomiast prokurator czy sędzia, rozjeżdżając komuś życie, jest wolny od takiej odpowiedzialności?

Od tygodnia głośno w mediach o sprawie, którą prokuratura określa mianem afery korupcyjnej przy ubezpieczaniu elektrowni „Opole”. Aresztowano byłego szefa tej firmy, dyrektorkę opolskiego oddziału PZU, właścicieli firmy brokerskiej z Wrocławia oraz męża Aleksandry Jakubowskiej, co dla posłanki nazywanej lwicą lewicy okazało się polityczną śmiercią, mimo że jej samej nikt nie oskarżył ani tym bardziej nie wydał na nią wyroku.

Dwa dni później prokuratura zatrzymała i po kilku godzinach zwolniła siostrę oraz siostrzenicę Jakubowskiej, puszczając natychmiast do mediów balonik, że obydwie panie przyznały się do współudziału. Na to adwokat kobiet przesłał do PAP oświadczenie, w którym stwierdził, że kobiety do niczego się nie przyznały, a zatem prokurator kłamie. Cóż w tej groteskowej sytuacji robi rzecznik opolskiej prokuratury? Oświadcza, że podtrzymuje swoje oświadczenie, a ponadto nie będzie komentował słów adwokata. Zeznań kobiet też nie pokaże, ponieważ śledztwo objęte jest tajemnicą.

Opinia publiczna, a przynajmniej ta jej część, która zachowała zdolność myślenia i nie ulega łatwej demagogii, chciałaby się pewnie dowiedzieć o co tu naprawdę chodzi. Bo jeśli w tak ważnej sprawie któryś z panów prawników wygłasza brednie, to powinien być natychmiast zdyskwalifikowany z pełnienia funkcji publicznych. W przeciwnym razie grozi nam taki wysyp baloników, że nawet najbardziej odporni nie uchronią się przed powszechnym robieniem ludziom wody z mózgu.

Autor pracował w „Prawie i Życiu” oraz „Przeglądzie Tygodniowym”. Obecnie jest redaktorem naczelnym „Panoramy Opolskiej” i wiceprezesem Krajowego Klubu Reportażu.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)