Charakterystyczne czerwono-żółte logo i oddziały w prawie całej Polsce. Tak wyglądał biznes firmy Pośrednictwo Finansowe Kredyty-Chwilówki. Wyglądał, bo zarząd spółki właśnie podjął decyzję o zamknięciu wszystkich placówek. 100 tys. kredytobiorców w najbliższych dniach usłyszy tę informację za pośrednictwem specjalnie zorganizowanej infolinii.
To jedna z największych firm na rynku, placówki ma w całej Polsce. W sumie to kilkaset oddziałów i prawie półtora tysiąca pracowników. Grzegorz Czebotar, twórca biznesu nazywany jest często w mediach "królem chwilówek". Karierę zaczynał jako górnik, a został jednym z bogatszych Polaków. Jego spółka właśnie musi przejść gruntowną zmianę. Wszystkie istniejące oddziały będą zamykane do końca miesiąca, pracowników czekają zwolnienia. Powód? Sytuacja finansowa i konieczność zmian w całym biznesie. Właściciele nie mają na to czasu i środków.
"Dotychczasowy model biznesowy wyczerpał się i, aby wdrożyć nowy, potrzebne są środki finansowe i wieloletni proces zmian (...). Nie mamy na to czasu. Dlatego 16 stycznia zarząd spółki Pośrednictwa Finansowego KREDYTY-Chwilówki podjął decyzję o zamknięciu biur w całej Polsce". Takie pismo od zarządu dotarło do pracowników w całej firmie.
Wewnętrzny dokument od zarządu do wszystkich pracowników na światło dzienne wyciągnęli dziennikarze radia RMF FM.
Co taki ruch oznacza dla klientów? Kredyty i chwilówki będą musieli spłacać za pośrednictwem przelewów bankowych. Do tej pory mogli to robić właśnie w placówkach. Wszyscy klienci powinni w najbliższych dniach dostać taką informację. Firma zdecydowała się zlecić to zewnętrznemu podmiotowi. W ciągu trzech dni call-center wydzwoni około 100 tys. osób. Warto podkreślić, że zamknięcie oddziałów nikogo nie zwalnia ze spłaty długów. Zarząd informuje, że firma dalej będzie zajmować sie windykacją.
Zarząd w długim liście dziękuje za dekadę pracy na rzecz firmy. Zwraca się bezpośrednio do szeregowych pracowników i doradców. Prosi też o pomoc podczas likwidacji.
"Prosimy was o pomoc w zamykaniu każdego punktu w sposób bezpieczny, o szczegółach poinformują was kierownicy" - można przeczytać w dokumencie. Jednocześnie zarząd zapewnia, że pieniądze na styczniowe wypłaty są zabezpieczone. Środki za kolejne miesiące będą wypłacane przez dłuższy czas, "w kolejnych miesiącach". Jednocześnie firma prosi o kontakt z działem kadr - pomoże w przygotowaniu CV i profilu zawodowego.
Informacji o likwidacji firmy nie sposób znaleźć na stronie firmowej. Jest za to podziękowanie od zarządu za 2017 roku i zapewnienie, że nowy zacznie się od sukcesów. "Mijający rok był dla nas rokiem dużych inwestycji i ważnych decyzji. Nowy z kolei przynosi nowe otwarcie i kolejne sukcesy. Dziękujemy wszystkim za wkład i zaangażowanie" - pisał zarząd jeszcze 22 grudnia. Co ciekawe, w mediach społecznościowych można znaleźć informacje, że pierwsze zwolnienia miały miejsce już właśnie w grudniu. Wtedy z pracą żegnali się m.in. ludzie związani z windykacją w terenie.
Zarząd w liście przyznaje, że w ostatnim czasie ograniczał wydatki na reklamę i niektóre działy. Szukał też inwestora. W ten sposób spółka chciała zachować płynność finansową. Podjęte działania nie pomogły.
Problemy firmy zaczeły się już kilka lat temu, gdy Komisja Nadzoru Finansowego wpisała ją na listę ostrzeżeń publicznych. jednocześnie firmą interesował się UOKiK, który nałożył na nią pół-milionową karę finansową. Za co? Za wprowadzające w błąd hasła reklamowe.