Program PiS "tanie państwo" miał przynieść 5 miliardów złotych oszczędności. Dziś w rządowym raporcie mówi się tylko o sprawnym państwie - pisze "Rzeczpospolita".
Szansę przeprowadzenia reform miał ocenić specjalny zespół pod kierownictwem ministra Mariusza Błaszczaka z kancelarii premiera. Zakończył on prace pod koniec czerwca. Raport z ich przebiegu powinien być znany na początku lipca, ale jego pisanie się przedłuża.
"Rzeczpospolitej" udało się jednak dowiedzieć, co w nim jest. Przede wszystkim nie uda się zlikwidować wszystkich agencji i funduszy, o których była wcześniej mowa. Plany w tym zakresie mogą być zrealizowane w połowie. Także zwolnienia urzędników i ograniczenie wyjazdów służbowych nie przyniosą oszczędności, jakie planowano.
Dziennik pokreśla też, że po zawiązaniu koalicji trzeba było stworzyć nowe resorty i ministerialne stanowiska. To nie tylko opóźniło realizację programu, ale znacznie zwiększyło koszty funkcjonowania administracji.
Gazeta przypomina, że już w marcu premier mówił jedynie o miliardzie złotych oszczędności. Teraz autorzy analiz sporządzonych na zlecenie rządu twierdzą, że może to być zaledwie kilkaset milionów.