Warszawska prokuratura sprawdza, czy znajoma Henryka Kowalczyka, szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów, nie przekroczyła uprawnień. Chodzi o procedury przy konkursie na dofinansowanie kolonii letnich dla dzieci rolników. Była pracownica biura poselskiego Kowalczyka mogła nagiąć jego reguły. Zainteresowana odpowiada, że dostępu do żadnych dokumentów nie miała.
Aktualizacja 15:01, 31 marca 2017
Kim jest Jolanta Brańska? To działaczka Prawa i Sprawiedliwości, od kilkunastu lat ściśle współpracuje z Henrykiem Kowalczykiem. Najpierw pracowała w urzędzie gminy, którą kierował Kowalczyk, później pomagała mu w biurze poselskim. W lutym 2016 roku została dyrektorką funduszu składkowego ubezpieczeń społecznych rolników (podlega pod KRUS). Ale zaledwie pół roku później spadła na stanowisko wicedyrektora. Skąd nagła zmiana stanowiska? Historię Brańskiej opisuje "Puls Biznesu".
Jak wynika z informacji dziennika - to może być efekt zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa, jakie do prokuratury miał złożyć Jacek Dubiński, ówczesny prezes KRUS. Dubiński chciał, by prokuratorzy sprawdzili, czy nie doszło przypadkiem do nieprawidłowości przy rozdzielaniu pieniędzy na kolonie letnie dla dzieci rolników.
Wszystko miało się zacząć od notatek dwóch członkiń jednej z komisji konkursowych. Zapisały one, że Brańska w trakcie trwania procedury konkursowej - ale już po terminie składania poprawek - zabrała do siebie wniosek autorstwa NSZZ Rolników Indywidualnych Solidarność. Wniosek wrócił po poprawkach i dostał finansowanie. - Nie powinien - uważa informator "PB".
Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura z Warszawy. A przynajmniej przez jakiś czas prowadziła. Dlaczego? W tej chwili postępowanie jest zawieszone, gdyż prokuratura nie może przesłuchać jednej z osób. Jest na długotrwałym zwolnieniu lekarskim. Informuje o tym sama prokuratura.
"PB" przed publikacją próbował uzyskać komentarz u samej zainteresowanej. Brańska nie chciała wtedy rozmawiać. Bardziej rozmowny był za to Henryk Kowalczyk. Jego zdaniem śledztwo to zemsta Jacka Dubińskiego. Kowalczyk w rozmowie z dziennikarzem miał nawet powiedzieć, że "Dubiński wyleciał za machlojki" i "jak ranny zwierz kopał dookoła". Z informacji dziennika wynika jednak, że nieco inną wersję ma resort rolnictwa. Potwierdza on, że Dubiński sam zrezygnował ze stanowiska. Za pracę Dubińskiemu dziękowała nawet Beata Szydło.
Po publikacji materiału odezwała się do nas zainteresowana - Jolanta Brańska. Postanowiła odnieść się do całej sprawy i wysłała obszerne oświadczenie.
"Według mojej wiedzy i protokołów z posiedzeń komisji konkursowej nie jest prawdą jakoby doszło do naruszenia procedur i nadużycia uprawnień podczas rozpatrywania oferty konkursowej NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" dotyczącej udzielenia dofinansowania na zorganizowanie wypoczynku letniego dla dzieci rolników w 2016 roku" - wyjaśnia na wstępie Brańska.
"Zgodnie z procedurami i praktyką, do ofert konkursowych dostęp - poza wstępnym elementem jej dekretacji - ma wyłącznie Komisja konkursowa powołana przez zarząd FSUSR. W związku z tym pełną dokumentację konkursową zabezpieczyła Przewodnicząca Komisji i to właśnie ona była za nią odpowiedzialna. Ja nie byłam członkiem komisji, stąd nie miałam dostępu do ofert, a co za tym idzie nie mogłam ich modyfikować" - odpowiada Brańska.
Pracownica KRUS wyjaśnia, że prace komisji konkursowej były na bieżąco raportowane - a w protokołach nie ma żadnych zastrzeżeń. Świadczą o tym podpisy i członków komisji konkursowej, i zarządu FSUSR.
Fragment oświadczenia Jolanty Brańskiej
Brańska wyjaśnia, że nie może być mowy o żadnych zmianach w dokumentach - wszystkie strony ofert były podpisywane i pieczętowane. Co za tym idzie, jakakolwiek zmiana byłaby od razu widoczna. Brańska wskazuje, że ostatecznie to prezes KRUS podjął decyzję o przyznaniu pieniędzy. Wskazuje, że jeżeli wiedziałby o nieprawidłowościach, to by tego po prostu nie zrobił.
Brańska odniosła się też do części tez stawianych w "Pulsie Biznesu". Jej zdaniem teza, że Dubiński stracił stanowisko przez konflikt z nią jest zupełnie nieuprawniona. Dlaczego? Bo pomimo odwołania prezesa zakres pełnomocnictwa pozostał bez zmian.
"Puls Biznesu" w swoim materiale informował również, że brat Jolanty Brańskiej to Przemysław Bednarski. 22-latek pracuje właśnie u ministra Henryka Kowalczyka. Brańska kontruje, że Bednarski nie jest jej bratem. Nie precyzuje, czy łączą ich jakiekolwiek stosunku rodzinne.