Spółka Kaufland Polska Markety już nie używa takich zwrotów jak "nasze rodzime produkty" w swoim przekazie reklamowym. Sieć handlowa podjęła taką decyzję po kontakcie z UOKiK-iem, który z kolei nastąpił pod wpływem zawiadomienia posłanki PiS Krystyny Pawłowicz. Jak się okazuje, formalnie Urzędowi nie można niczego zarzucić, ale otwartą i niemożliwą do rozstrzygnięcia kwestią pozostaje, czy w całej sytuacji naprawdę chodziło wyłącznie o interesy konsumentów.
Aktualizacja 17:41
Informacja o tym, że Kaufland pod wpływem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, działającego z inspiracji posłanki Pawłowicz, zmienił swoje hasła reklamowe wywołała wiele kontrowersji. Pojawiły się opinie, że jest to przykład "niebezpiecznej uległości wobec władzy", a posłance PiS chodziło tylko o wytknięcie Kauflandowi jego niemieckości.
Nie byłaby to zresztą żadna nowość w przypadku Krystyny Pawłowicz. W styczniu 2016 roku posłanka PiS wprost nawoływała do bojkotu niemieckich towarów. "Bojkotujmy, tam gdzie można, towary i banki niemieckie! Za ich 'kary', sami wymierzajmy Niemcom gospodarcze kary" - napisała na Facebooku, reagując na wypowiedzi kilku niemieckich polityków.
W przypadku Kauflandu wątpliwości dotyczyły jednak też tego, czy w całej sytuacji UOKiK nie przekroczył swoich uprawnień. WP money ustalił, że nie może być o tym mowy, ponieważ wszystko odbyło się w ramach obowiązujących przepisów. Inną kwestią jest to, że - przyjmując działania UOKiK-u za dobrą monetę - trzeba uznać, że w przypadku hasła "rodzime produkty" Kauflandowi chodziło o... produkty niemieckie.
Innymi słowy, musimy za prawdopodobną uznać sytuację, w której klienci Kauflandu, widząc hasło "Odkryj i rozkoszuj się naszymi rodzimymi produktami", jak również przepisami odwołującymi się do "tradycyjnej, polskiej kuchni" (które cytuje sam UOKiK), byli przekonani, że chodzi np. o niemieckie Weisswursty czy Spätzle, a "rodzimi dostawcy" to firmy zza Odry.
My Portugalczycy tak mamy
Rzeczniczka Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Małgorzata Cieloch w rozmowie z WP money nie chciała wyjaśnić, czy problemem w tym przypadku była niemiecko brzmiąca nazwa sieci handlowej, czy może jej struktura właścicielska. Nie wiadomo zatem, czy interesy konsumentów mogła naruszać Biedronka, używająca w kampanii reklamowej głośnego hasła "My Polacy tak mamy", zamiast "My Portugalczycy". Biedronka należy bowiem do portugalskiej spółki Jeronimo Martins.
Kluczową kwestią w całej sytuacji jest fakt, że wszystko odbyło się w ramach przewidzianej przepisami mocno odformalizowanej procedury. Nikomu nie postawiono jakiegokolwiek zarzutu, a także nikt nie przyznał się do jakiegokolwiek naruszenia przepisów. Nie trzeba było też w żaden sposób sprawdzać, czy faktycznie przekaz reklamowy wprowadzał kogokolwiek w błąd.
Jak wyjaśnia rzeczniczka UOKiK-u, działania Urzędu odbyły się w ramach tzw. działań miękkich, czyli bez prowadzenia postępowania administracyjnego, a spółka dobrowolnie zgodziła się zmienić budzące wątpliwości hasło.
Nie dowiedzieliśmy się jednak, czy ktokolwiek poza posłanką Pawłowicz poskarżył się UOKiK-owi, że poczuł się wprowadzony w błąd przez hasła reklamowe Kauflandu.
Prezes UOKiK nie naruszył żadnej normy prawnej
Działania UOKiK-u nie budzą zastrzeżeń adwokata Adama Kempy, eksperta Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego ds. prawa gospodarczego, specjalisty prawa konsumenckiego. - W związku z doniesieniem poseł Krystyny Pawłowicz dotyczącym udzielania nieprawdziwych informacji przez Kaufland, UOKiK miał podstawy by zwrócić się do Kauflandu w tej sprawie, bez wszczynania postępowania administracyjnego - wyjaśnia w komentarzu dla WP money.
- Umożliwia to art. 49a ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów - wskazuje mec. Kempa. - Możliwość wystąpienia do przedsiębiorcy bez wszczynania postępowania została wprowadzona m.in. po to, by umożliwić rozwiązywanie spraw konsensualnie, za zgodą przedsiębiorcy, bez konieczności wszczynania postępowania administracyjnego - tłumaczy ekspert.
Także Michał Jaworski, radca prawny specjalizujący się w prawie konsumenckim, stwierdza, że "prezes UOKiK nie naruszył żadnej normy, podejmując działanie związane ze zgłoszeniem posłanki i nie wyszedł poza przypisane mu ustawowo kompetencje".
Mec. Jaworski stwierdza wręcz, że skorzystanie z art 49a ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów jest "działaniem pożądanym, bowiem co do zasady UOKiK ma współpracować z rynkiem, a nie nakładać kary". - Sieć handlowa dobrowolnie podjęła działania w zakresie usunięcia oznaczenia, co powoduje rozwiązanie problemu - wskazuje.
Jeśli chodzi o tryb, w jakim UOKiK wystąpił do Kauflandu, wszystko jest zatem jasne. Wątpliwości pojawiają się jednak w przypadku samej istoty sprawy, na czym konkretnie miało polegać naruszenie zbiorowych interesów konsumentów.
Który przepis mógł być naruszony? Tego się już nie dowiemy
- Osobiście nie odnajduję w hasłach reklamowych tej sieci handlowej praktyk naruszających zbiorowe interesy konsumentów w tym czynów opisanych w ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji - mówi nam mec. Jaworski. Jak wskazuje, do takich czynów zaliczają się m.in. fałszywe lub oszukańcze oznaczenie pochodzenia geograficznego towarów albo usług, wprowadzające w błąd oznaczenie towarów lub usług, pomawianie lub nieuczciwe zachwalanie czy nieuczciwa lub zakazana reklama.
- Moje subiektywne stanowisko nie jest jednak miarodajne - zaznacza ekspert. - Kluczem jest bowiem to, do kogo komunikat jest skierowany - wyjaśnia.
Jak podkreśla mec. Jaworski, gdyby w opisywanej sytuacji doszło do formalnego postępowania, UOKiK musiałby przeprowadzić badanie, jaka jest grupa docelowa odbiorców komunikatu i czy dla tej grupy komunikat nie zawiera elementów wprowadzających w błąd, czyli mogących naruszać zbiorowe interesy konsumentów. - W tym kontekście sprawa w wyniku interwencji UOKiK w chwili obecnej jest zakończona - tłumaczy. - Nie upatruję w tej sytuacji żadnych innych kontekstów - zaznacza Michał Jaworski.
W całej sprawie nie wypowiada się spółka Kaufland Polska Markety, a komentarza odmawiają też organizacje zrzeszające sieci handlowe działające w Polsce. "Dziękujemy za propozycję wypowiedzi, jednak POHiD nie będzie komentował tej sprawy" - odpisała na naszą prośbę o komentarz Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji. W podobny sposób odpisała też Polska Izba Handlu.