Niskie ceny ropy naftowej oraz zależność od surowców a nie zachodnie sankcje nałożone na Rosję za aneksję Krymu i wspieranie separatystów z Donbasu są główną przyczyną kryzysu w Rosji - zgodzili się we wtorek eksperci, biorący udział w debacie na temat rosyjskiej gospodarki.
Specjaliści zwracali również uwagę, że rosyjskiej klasie rządzącej nie zależy na transformacji ekonomicznej, ponieważ jej głównym celem jest utrzymanie się przy władzy, a nie modernizacja kraju. Panujący w Rosji system oligarchiczny - jak wyjaśniali - tylko ułatwia realizację tego zamiaru, ponieważ wystarczy kontrolować niewielką grupę ludzi, by sprawować władze nad całym krajem.
Debatę zorganizowała "Fundacja Batorego".
Zwykli Rosjanie - jak powiedział Denis Wołkow z niezależnego rosyjskiego ośrodka badania opinii publicznej Centrum Lewady - choć odczuwają zmianę na gorsze, nie rozumieją, jakie są przyczyny kryzysu oraz powody nałożenia sankcji. Owszem, w sondażach przyznają, że kryzys jest i spodziewają się podwyżek cen w sklepach, ale wciąż jest im lepiej, niż w latach 90. XX wieku, czy wcześniej - wyjaśnił.
Jednak zależnie od regionów istnieją ogromne różnice w poziomie życia. Jak wskazała ekonomistka Uniwersytetu Moskiewskiego Jekaterina Romanowa, podczas gdy w Moskwie i Petersburgu żyje się tak, jak w Unii Europejskiej, są w Rosji miejsca, gdzie np. przez kilka dni nie dostarcza się chleba. Przypomniała, że po roku 2000 nastąpił wzrost zamożności klasy średniej, teraz jej zdaniem zbliża się ona do poziomów z lat 90. XX wieku.
Romanowa zwróciła uwagę, że państwo nie eliminuje ryzyk związanych z gospodarką zależną od surowców. - Wydaje mi się, że kryzys mógłby być bardzo dobrym pretekstem dla rządzących, dla kół decyzyjnych, do zastanowienia się nad rekonstrukcją gospodarki - podkreśliła.
- Bezwzględnie słuszne jest twierdzenie, że główna przyczyną rosyjskiego wewnętrznego kryzysu gospodarczego wiąże się ze spadkiem cen węglowodorów, ropy naftowej - zaznaczył pochodzący z Krymu ukraiński dziennikarz i publicysta Paweł Kazarin. Jednak według niego sankcje dodatkowo pozbawiły państwo środków, zapewniających stabilność finansową.
Sytuacja gospodarcza może więc - w jego mniemaniu - skutkować dość znaczącymi zmianami w polityce: ograniczenie środków budżetowych może doprowadzić do konkurencji między różnymi grupami, które będą toczyły walkę o dostęp do nich, a więc kontrolą nad rosyjskimi regionami. - Podobną sytuację obserwowaliśmy na Ukrainie w latach 2012-2014, (...) gdzie doszło do ostrej konkurencji między różnymi grupami oligarchicznymi - zauważył Kazarin. Ale jego zdaniem nie będzie "rosyjskiego Majdanu".
Rosyjski dziennikarz Denis Burakow przyznał, że choć nałożone przez Zachód sankcje sprawiają kłopot administracji, pomagają Kremlowi skonkretyzować przeciwnika. Sektor bankowy i ekonomiści przekazują władzom sygnały, że ich działania nie sprzyjają rozwojowi Rosji, lecz w oczach zwykłych Rosjan prezydent Władimir Putin jest "naczelnym ekonomistą oraz wielką nadzieją" - zauważył.
Kazarin dodał, iż sankcje pozwalają rozpowszechniać pogląd, że to Zachód próbuje wywołać w Moskwie "Majdan".
Odnosząc się do konfliktu na Ukrainie publicysta wyraził opinię, że Moskwa nie będzie dążyła do aneksji albo odłączenia Donbasu, lecz zechce pozostawienia go w granicach ukraińskich. Ten region charakteryzujący się silnym poparciem dla Rosji będzie stanowił przeciwwagę dla zwolenników NATO i Unii Europejskiej na pozostałych obszarach - mówił.
Rosyjska Służba Statystyki Państwowej (Rosstat) podała w sierpniu, że recesja w Rosji pogłębia się, a gospodarka skurczyła się w drugim kwartale tego roku o 4,6 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym. Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostrzegał też, że sankcje mogą zmniejszyć PKB Rosji o 9 proc.
Wpływy z eksportu ropy i gazu stanowią ponad połowę przychodów budżetu Rosji.
Znaczny spadek cen ropy na rynkach światowych do momentami poniżej 50 dolarów za baryłkę spowodował poważne osłabienie rubla. Rosyjska waluta od maja straciła na wartości około 15 proc.
Po aneksji Krymu i zaangażowaniem Federacji Rosyjskiej w późniejszy konflikt we wschodniej Ukrainie, sankcje na Rosję nałożyły w marcu 2014 r. m.in. USA, Kanada i UE. Restrykcje objęły przedstawicieli rosyjskich władz, wojska oraz firm, a także ograniczyły dostęp do rynków kapitałowych rosyjskim bankom i firmom państwowym z sektora naftowego i zbrojeniowego.