Sytuacja makroekonomiczna w Rosji jest niemal idealna - ogłosił wicepremier tego kraju Igor Szuwałow. Tymczasem Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, że rosyjska gospodarka skurczy się w tym roku o niemal 2 proc., a co piąty Rosjanin deklaruje, że nie stać go na jedzenie.
- Mówię poważnie. Nie mamy żadnych problemów z sytuacją makroekonomiczną - powiedział we wtorek wicepremier, cytowany przez agencję TASS. - Jest tylko jedna rzecz, nad którą musimy popracować, czyli nad kontrolowaniem inflacji. Jak to osiągniemy, to będziemy mogli powiedzieć, że nasza sytuacja makroekonomiczna jest niemal idealna - dodał.
Optymizm wicepremiera może być nieco zastanawiający. Według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego PKB Rosji spadnie w tym roku o 1,8 procent. Szanse na odbicie są dopiero w 2017 roku, a i wtedy wzrost może być słabiutki, rzędu 0,8 procent.
Szuwałow może być odosobniony w swoim pozytywnym nastawieniu. Jeszcze na początku października jego kolega z rządu, minister finansów Anton Siłuanow, przyznał, że deficyt budżetowy może w tym roku wynieść nawet 3,7 proc. PKB, zamiast zakładanych 3 proc.
Sytuacja nie wygląda lepiej z punktu widzenia obywateli. Przywoływane przez gazetę "Wiedomosti" badanie ośrodka Levada pokazuje, że 82 proc. Rosjan na własnej skórze odczuwa zapaść gospodarki.
Natomiast z opracowania Narodowego Uniwersytetu Badawczego, na który powołuje się "Moskiewski Komsomolec" wynika, że co najmniej 41 procent Rosjan dotyczy wysoki stopień ubóstwa. Większości comiesięczne dochody nie wystarczają na ubrania, a 20 procent ocenia, że nie ma za co kupić jedzenia.
W jednym wicepremier ma rację. Rzeczywiście inflacja jest poza kontrolą, W tym roku przekroczy 8 procent.