Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro ogłosił w środę czasu lokalnego pierwszą od 20 lat podwyżkę cen benzyny, które i tak pozostaną najniższe na świecie. Popularna 95 podrożeje za litr 60-krotnie.
I tak cena benzyny 95-oktanowej ma wzrosnąć z równowartości 0,01 dol. za litr do 0,6 dol. Litr benzyny 91, zwanej w Wenezueli "normalną", ma kosztować równowartość 0,1 dol. za litr.
- Apeluję o spokój i uszanowanie tych niezbędnych decyzji - oświadczył prezydent, który wygłosił kilkugodzinne przemówienie telewizyjne. - Wenezuela ma najtańszą benzynę na świecie. Koszt jest niemal zerowy - oznajmił.
W środę wieczorem kierowcy na stacjach benzynowych zapewniali, że rozumieją najnowsze posunięcia, ale obawiają się inflacji, którą mogą one spowodować.
Ceny paliw były w Wenezueli zamrożone od połowy lat 90. i żaden rząd do tej pory nie odważył się na ich podniesienie. Żywe pozostawało wspomnienie krwawo stłumionych rozruchów, znanych jako "Caracazo", które wybuchły w 1989 roku w reakcji na dekret prezydenta Carlosa Andresa Pereza o podwyżce cen benzyny.
Gospodarka Wenezueli załamała się w wyniku dołujących cen ropy naftowej, z której pochodzi ok. 95 proc. przychodów państwa z eksportu. W ubiegłym roku PKB skurczył się o 10 proc., podczas gdy szaleje inflacja i brakuje niektórych podstawowych produktów.
Maduro ogłosił również dewaluację narodowej waluty i zapowiedział uproszczenie złożonego kursu wymiany bolivara na USD, wprowadzając dwa oficjalne kursy w miejsce trzech. Oficjalny kurs dla uznawanych za priorytetowe towarów pierwszej kategorii, jak żywność i leki, ma obecnie wynosić 10 bolivarów (dotychczas 6,3) za dolara, co oznacza dewaluację o 37 proc. Według obowiązującego równolegle "płynnego kursu" za jednego dolara zapłacić trzeba będzie od 200 bolivarów.