Kryzys w Turcji nabiera na sile. Swój udział w tym mają m.in. Amerykanie, którzy z prezydentem Erdoganem idą w otwarty konflikt. Turecka lira słabnie w zastraszającym tempie. Negatywne skutki widać na europejskich giełdach oraz w wycenie polskiego złotego.
Od czwartku turecka lira straciła na wartości względem amerykańskiego dolara 25 proc. Tym samym bilans tego roku to już blisko 50 proc. na minusie. Z perspektywy Polaków turecka waluta jest obecnie na najniższym poziomie w historii. W poniedziałek kurs wymiany spadł pierwszy raz poniżej 55 groszy.
To z jednej strony dobra wiadomość dla turystów, planujących wakacje w Turcji. Za tą samą pulę złotówek będą mogli na miejscu więcej kupić. Nawet mimo wysokiej inflacji. Tego optymizmu nie podzielają jednak rynki finansowe. Ekonomiści otwarcie mówią o kryzysie, który nie jest już tylko lokalny, ale staje się także problemem globalnym.
W piątek warszawska giełda dołowała ponad 3 proc., co było największą dzienną przeceną akcji od pół roku. Blisko 2 proc. na minusie były też główne europejskie indeksy giełdowe. Dalsze spadki obserwujemy również w ostatnich kilku godzinach. Pocieszeniem jest fakt, że skala jest już nieco mniejsza.
Słabość liry niestety udziela się także innym walutom, które przez inwestorów zagranicznych są wrzucane do jednego worka pod nazwą "waluty rynków wschodzących". Wśród nich jest złoty. Polska waluta w relacji do dolara straciła kilka procent, a kurs wymiany wzrósł o ponad 10 groszy do poziomu 3,78 zł. A jeszcze na początku roku amerykańska waluta kosztowała 3,30 zł.
Poziom 3,80 zł przebił w poniedziałek frank szwajcarski. Kurs wyznacza tym samym roczne szczyty. Oczywiście najwięcej powodów do niepokoju mają "frankowicze". Jeszcze w kwietniu wymieniali walutę po 3,50 zł. Teraz przez wzrost kursu ich raty kredytów są wyższe średnio o 8-9 proc.
Nieco inaczej w ostatnim czasie wyglądał wykres notowań euro, ale i wspólna waluta na przestrzeni ostatnich kilku dnia wyraźnie zdrożała. W ubiegłym tygodniu kurs przez chwilę był nawet poniżej 4,25 zł. Teraz przekracza 4,31 zł.
Kursy dolara, euro i franka src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1533547653&de=1534197540&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=USDPLN&colors%5B0%5D=%230082ff&fr=1&w=300&h=140&cm=0&lp=1&rl=1"/>src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1533547673&de=1534197540&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=EURPLN&colors%5B0%5D=%230082ff&fr=1&w=300&h=140&cm=0&lp=1&rl=1"/>src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1533547685&de=1534197540&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=CHFPLN&colors%5B0%5D=%230082ff&fr=1&w=300&h=140&cm=0&lp=1&rl=1"/>
Recesja sięga coraz głębiej
- Problemy tureckiej gospodarki oraz przecena jej waluty trwają od wielu miesięcy, ale dopiero teraz zaczęło mieć to wpływ na szeroki rynek. Inwestorzy obawiają się konsekwencji dla sektora bankowego w Europie oraz ucieczki kapitału z innych rynków wschodzących - komentuje sytuację Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.
- Załamania kursów walutowych w historii bardzo często szły w parze z innymi kryzysami, na przykład bankowymi. W przypadku Turcji krach waluty wynika z kryzysu, a wręcz totalnego demontażu instytucji demokratycznych. Erdogan pcha Turcję coraz bardziej w kierunku państwa totalitarnego, a lirę w przepaść spiralnej wyprzedaży - podkreśla Bartosz Sawicki, ekonomista TMS Brokers.
Sawicki nie ma wątpliwości, że "głęboka recesja w państwie o kluczowym położeniu geopolitycznym staje się faktem".
Przemysław Kwiecień przyznaje, że inne rynki, nawet wschodzące, dotychczas zdawały się ignorować problem. Niesłusznie. Zagraniczne media rozpisują się już o tym, że Europejski Bank Centralny, a więc odpowiednik naszego NBP w strefie euro, martwi się powiązaniami niektórych banków z Turcją. Financial Times wymienia m.in. hiszpański Banko Bilbao, włoski UniCredit czy francuski BNP Paribas, które mogą mieć spore problemy.
Erdogan kontra Trump
Ekonomiści tłumaczą kryzys walutowy przede wszystkim obawami o niezależność tureckiego banku centralnego, na który "łapę" położył prezydent Erdogan.
- Przez kilka ostatnich lat pod presją prezydenta bank centralny prowadził zbyt luźną politykę pieniężną, zapewniając wysoki wzrost gospodarczy, ale też generując presję inflacyjną oraz deficyt na rachunku bieżącym, który uzależniał Turcję od napływu zagranicznego kapitału. Seria wydarzeń w tym roku sprawiły, że kapitał nie tylko zaczął odpływać, ale lira stała się obiektem zainteresowania spekulantów - tłumaczy ekspert XTB.
Wśród wspomnianych wydarzeń, które były zapalnikiem kryzysu, należy wskazać kwestionowanie sensu podwyżek stóp procentowych przez prezydenta, jego niemal pełne przejęcie władzy w kraju oraz silny konflikt dyplomatyczny z USA.
Wspomniany konflikt na linii Turcja - USA zapoczątkowało uwięzienie amerykańskiego pastora. W konsekwencji Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na ministrów z Turcji. A na tym nie koniec.
- Inwestorzy wiedzą, że stawka jest dużo wyższa i ceną może być w skrajnym przypadku nawet odcięcie Turcji od finansowania w dolarze. Ankara toczy zatem przegraną walkę na dwóch frontach, a nieugięta postawa prezydenta Erodogana, który miał powiedzieć swoim zwolennikom "oni mają dolary, my mamy ludzi i swojego Boga" nie pomaga - zauważa Przemysław Kwiecień.
Piątkowe wystąpienie prezydenta Erdogana, nawołującego, by Turcy sprzedawali zagraniczne waluty oraz ministra finansów, zapewniającego o zwiększeniu dyscypliny fiskalnej tylko pogorszyły sprawę. W odpowiedzi Donald Trump zapowiedział podwojenie ceł na eksport stali i aluminium do Turcji.
Inwestorzy nie wierzą
Według ekonomisty XTB, w obecnej sytuacji panikę powstrzymać mogą tylko gwałtowne podwyżki stóp procentowych lub uwolnienie pastora, a najlepiej jedno i drugie. To jednak wymagałoby wywieszenia białej flagi przez Erodgana, a rynki finansowe wątpią, że może się to wydarzyć.
W niedzielę turecki minister finansów zapowiedział, że kraj opracował plan działań, mających na celu uspokojenie inwestorów. Zapowiedział m.in. podniesienie limitów depozytów walutowych oraz
zwiększenie limitów depozytów dla transakcji w lirze.Z kolei turecki bank centralny wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że monitoruje sytuację na rynku i podejmuje wszelkie niezbędne działania.
Na razie widać, że inwestorów te zapewnienia nie przekonują.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl