Kandydat na ministra spraw wewnętrznych Krzysztof Janik krytykuje ostatnie nominacje rządu premiera Jerzego Buzka. W sobotę ministerstwo skarbu powołało Jerzego Widzyka na stanowisko szefa Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie. Jej dotychczasowy prezes Witold Krochmal pracował zaledwie przez dwa miesiące. W rozmowie z Polskim Radiem Janik zapowiedział, że nowy rząd będzie się -jak to ujął - "przyglądał" osobom, które w ostatniej chwili zostały mianowane przez odchodzący rząd. Gość radiowych Sygnałów Dnia zwrócił uwagę, że jeżeli przyszły rząd postanowi odwołać nominowanych ostatnio polityków, to otrzymają oni trzymiesięczną odprawę i dodatki urlopowe. Dodał, że w kilku przypadkach odchodzący rząd powołał swoich polityków na tak zwane stanowiska kadencyjne, na których zmiana następuje wyłącznie dzięki dobrej woli samego polityka. Janik nie wykluczył, że trzeba będzie dokonać zmian w przepisach prawnych, które umożliwią odwołanie mianowanych ostatnio osób. Kandydat na ministra spraw wewnętrznych poruszył
również kwestię planowanych oszczędności w tym ministerstwie. Powiedział, że zamierza oszczędzać na administracji. Janik wskazał na urzędy wojewódzkie jako pierwsze miejsce oszczędności, bowiem -jak to ujął - "dublują się tam struktury, zadania i kompetencje". Oszczędności dotyczyć będą także samego resortu spraw wewnętrznych. Krzysztof Janik zamierza przeprowadzić tam redukcje zatrudnienia i - jak powiedział - precyzyjnie podzielić kompetencje między resort, województwa i sejmiki wojewódzkie. Kandydat na ministra przewiduje, że w ten sposób uda się zaoszczędzić prawie miliard złotych.