Tysiące świeczek ma zapłonąć pojutrze w polskich domach. W czwartek mija 65 lat od chwili pierwszej wywózki Polaków na Wschód.
Na pomysł uczczenia pomordowanych wpadli ci, którzy ocaleli. Jeden z nich, ksiądz prałat Zdzisław Peszkowski zachęca by każda rodzina, która straciła w radzieckich obozach swojego bliskiego wystawiła tego dnia wieczorem świeczkę w oknie. Znicze mają zapłonąć też przed wszystkimi pomnikami poświęconymi zamordowanym na Wschodzie.
"Chcemy w ten sposób pokazać, że pamiętamy i przebaczamy. Ale ponad wszystko, chcemy aby prawda o tej zbrodni była częścią narody. Aby to się nigdy nie powtórzyło" - wyjaśnia prałat Peszkowski.
65 lat temu ponad 115 tysięcy ludzi zostało wywiezionych do północnych rejonów Rosji, w okolice Archangielska. Do ojczyzny wróciło zaledwie 7 procent z nich. Później władze Związku Radzieckiego przeprowadziły jeszcze trzy kolejne masowe wywózki ze wschodniej Polski.