Najpierw trochę teorii. Czym są PPK? To powszechny, prywatny i współfinansowany przez państwo system oszczędzania. PPK zakłada niewielkie wpłaty dokonywane przez pracodawcę, pracownika i państwo i odebranie tych środków w postaci comiesięcznego dodatku do emerytury. To łatwa metoda oszczędzania przez całe zawodowe życie.
Najważniejszym elementem programu jest dobrowolność i prywatność - środki przez cały czas będą należały do osoby wpłacającej. Dzięki temu możemy je np. w każdej chwili wycofać i przestać oszczędzać, gdy podejmiemy taką decyzję lub gdy np. wymusi to na nas sytuacja finansowa. Prywatność środków wynika z tego, że nie są one częścią systemu emerytalnego, inaczej niż było to w przypadku systemu niesławnych Otwartych Funduszy Emerytalnych. Oznacza to, że oszczędzane w PPK środki podlegają takim samym prawom i regulacjom jak np. środki na rachunku oszczędnościowym w banku czy lokacie.
Zapis do PPK będzie automatyczny, ale z możliwością rezygnacji. Jest to więc program dobrowolny dla pracowników. W efekcie Polacy podczas jesieni życia będą dysponować, oprócz emerytury z ZUS, określoną pulą prywatnych środków, zgromadzonych w tym dodatkowym programie oszczędnościowym.
Emeryci wydadzą więcej. Zyska też budżet państwa
Ale Pracownicze Plany Kapitałowe to nie tylko rewolucja dla pracowników. To ogromna zmiana dla całego systemu - i warunków prowadzenia biznesu przez firmy, i możliwości finansowych państwa.
Jak na PPK zyska budżet? Przede wszystkim zarobi na przyszłych korzyściach, które czekają emerytów - wynika z analizy ekspertów mBank Research.
Sprawa wygląda tak: jeżeli Polacy będą więcej oszczędzać, to ich portfele będą grubsze na starość. W przyszłości te osoby będą mogły wydawać więcej, więc więcej wpłynie do budżetu w postaci podatków od nabywanych przez nich produktów i usług.
I tutaj, jak wskazuje mBank Research, istotne są potencjalnie większe wydatki osób starszych i ewentualne transfery pieniędzy pomiędzy generacjami. Pieniądze będą cały czas w obiegu. Bo co ważne, oszczędności z PPK będą dziedziczone.
Jak wskazują eksperci mBanku, budżet zyska w jeszcze jeden sposób. Najprawdopodobniej w przyszłości dzięki PPK mniej pieniędzy będzie wydawanych na zasiłki społeczne. Przez środki zgromadzone w ramach PPK może zmaleć liczba osób zagrożonych ubóstwem, szczególnie wśród osób starszych (podobnie jak stało się to w przypadku programu 500+ pośród dzieci). A to z kolei dodatkowa oszczędność dla budżetu, bo nie będą konieczne środki na wsparcie takich osób. Pieniądze zamiast tego będą mogły być wykorzystane na zupełnie inne programy.
Jak wylicza mBank, to wciąż nie koniec potencjalnych korzyści. Eksperci prognozują ”zmniejszenie obciążenia służby zdrowia”.
I jak dodają - nie tylko dlatego, że beneficjenci systemu będą mieli więcej środków prywatnych, aby o siebie zadbać. Ważniejsze jest, że będą mogli to zrobić w wieku, w którym stan zdrowia można jeszcze poprawić i przez to obniżyć koszty publiczne opieki na starość.
Brak pieniędzy z Unii mniej groźny
Co ważniejsze - PPK będą pobudzać inwestycje. Pieniądze Polaków odkładających środki w ramach Pracowniczych Planów Kapitałowych mają na siebie pracować.
W tej chwili środki z UE to istotny element wielu rozpoczynanych w kraju inwestycji. Pieniądze w PPK będą inwestowane przez Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych, np. w obligacje.
Jak zauważa mBank – taki ”dodatkowy strumień finansujący inwestycje publiczne powinien stanowić sposób na uzupełnienie braków powstałych w wyniku zmniejszenia skali napływu środków w ramach funduszy UE”. Jasne jest, że środki z Unii Europejskiej z biegiem czasu będą maleć. To nieuniknione. To źródełko wysycha.
Gdy znaczenie pieniędzy z UE będzie maleć, ich rolę mogą przejmować właśnie pieniądze z PPK. Z analizy ekspertów wynika, że ewentualny wzrost nakładów na inwestycje dzięki PPK będzie większy o 2 - 3 mld zł od ubytku środków z UE.
Jest jedno ”ale”. Program powinien zostać uruchomiony szybko. Tylko w ten sposób - jak piszą eksperci mBanku – rząd nie dopuści do powstania dziury finansowania inwestycji. Takie pojawiły się w latach 2012/2013 i w 2016 roku - czyli na styku perspektyw finansowych UE.
Pracodawcy też na plusie
Zdaniem ekspertów większa rewolucja czeka pracodawców.
Pracodawca będzie przekazywał na PPK minimalnie 1,5 proc. podstawy wymiaru składek na ubezpieczenie emerytalne i rentowe. Pracownik będzie przekazywał minimalnie 2 proc.
To jednak nie koniec. Pracodawca może zadeklarować wyższe wpłaty - dodatkowo do 2,5 proc. (czyli w sumie 4 proc.), co jest ciekawą opcją jeśli chodzi o przyciąganie i premiowanie pracowników na trudnym dziś rynku. Podobnie może zrobić pracownik i to również będzie dodatkowe 2 proc.
Łączna minimalna odprowadzana składka (pracodawcy i pracownika) może zatem wynieść 3,5 proc., a maksymalna 8 proc. Składki dokonywane przez pracownika rozliczane będą z wynagrodzenia netto.
Dlaczego pracodawca miałby się na to zdecydować i podwyższać swoje koszty zatrudnienia?
Wpłaty na PPK może potraktować jako dodatkowy bonus dla pracownika. Wyższa składka może być nagrodą za staż pracy. To może być przewaga dla firmy, która o pracowników musi walczyć z konkurencją. Rynek pracy należy wszakże obecnie do pracownika. Retencja pracowników oraz cywilizowanie warunków pracy to dziś ważne tematy.
Zdaniem mBank Research nie ma też możliwości, by pracodawcy masowo zniechęcali do wstąpienia do Pracowniczych Planów Kapitałowych lub obniżali pensje – tylko po to, by samemu płacić mniejszą składkę za pracownika.
”Przy bieżącej bardzo dobrej sytuacji na rynku pracy (która w najbliższych latach się nie zmieni, bo od tego momentu struktura demograficzna będzie trwale się pogarszać) stwierdzenie wydaje się wręcz absurdalne, co potwierdzą praktycy mający jakąkolwiek styczność z rekrutacją” - sugerują eksperci mBanku.
Zdaniem analityków wprowadzenie PPK może paradoksalnie doprowadzić do wzrostu wynagrodzeń. Program zakłada, że pracownik i pracodawca będą odprowadzać składkę liczoną od pensji brutto. Pracownik odda ją już z wypłaty netto, a pracodawca dołoży określona kwotę.
mBank sugeruje, że pracodawcy będą się starali zrekompensować pracownikom mniejsze wypłaty netto. Czyli podniosą świadczenia. Efekt? Co miesiąc na koncie Polacy zobaczą taką samą wypłatę, a jednocześnie będą oszczędzać na starość, podobnie jak od lat robią to obywatele krajów powszechnie uznawanych za „bogate”, jak np. Brytyjczycy, podnosząc tym samym swój poziom życia na emeryturze.