Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Kulisy giełdowych inwestycji. Jak zacząć, mając na koncie 10 tysięcy złotych

46
Podziel się:

Polacy boją się finansowego ryzyka. Ponad połowa, pieniądze trzyma na niskooprocentowanych lokatach, na giełdzie inwestują nieliczni. Czy giełda rzeczywiście jest aż tak trudna?

Źródło: materiały prasowe - Albert Rokicki analityk rynku akcji, autor bloga Longterm.pl
Źródło: materiały prasowe - Albert Rokicki analityk rynku akcji, autor bloga Longterm.pl

Polacy boją się finansowego ryzyka. Ponad połowa pieniądze trzyma na nisko oprocentowanych lokatach, na giełdzie inwestują nieliczni. Czy giełda rzeczywiście jest aż tak trudna?

Według „Raportu stabilności systemu finansowego” przygotowanego przez NBP, łączna wartość oszczędności gospodarstw domowych na koniec czerwca 2017 roku wyniosła 1,1 bln zł. Ponad połowa, bo 57 proc. stanowiły lokaty, konta oszczędnościowe i osobiste.

Tylko 4,5 proc. Polaków posiada akcje spółek notowanych na giełdzie. Tymczasem odsetek Amerykanów, którzy wybierają ten rodzaj inwestycji wynosi ok. 55 proc. Co jest przyczyną tak słabego zainteresowania giełdą? Czy inwestowanie swoich oszczędności w tym miejscu jest rzeczywiście tak trudne?

Rozmowa z Albertem Rokickim, analitykiem rynku akcji, autorem bloga Longterm.pl, który przekonuje, że wystarczy 57 minut tygodniowo, by dobrze ulokować swoje oszczędności i na nich zarobić.

Agnieszka Pruszkowska - Jarosz: Dlaczego ludzie boją się inwestować na giełdzie?

*Albert Rokicki: *Uważam, że wynika to z bardzo krzywdzących mitów, krążących wokół giełdy papierów wartościowych. Przede wszystkim panuje mylne przekonanie, że aby inwestować na giełdzie trzeba mieć bardzo dużo pieniędzy. GPW przeprowadziła badania sondażowe wśród przypadkowych respondentów, z których wyszło, iż średnio wskazywali kwotę 100 tys. zł jako minimalny próg wejścia. To zupełna nieprawda – wystarczy systematycznie wpłacać na rachunek małe, niezagrażające naszym domowym budżetom kwoty, choćby z myślą o zabezpieczeniu emerytury. Po drugie, ludzie boją się po prostu stracić pieniądze, a niestety w większości przypadków mają jakieś złe doświadczenia – albo swoje, albo kogoś z rodziny lub znajomych. Owszem, jeśli inwestuje się bez żadnego planu, bez wiedzy i doświadczenia, to praktycznie skazanym się jest na porażkę. Kolejną istotną kwestią, zniechęcającą ludzi do samodzielnego inwestowania jest brak czasu.

Pan, prowadząc bloga Longterm.pl udowadnia, że inwestować może każdy i z dobrym skutkiem. Wystarczy poświęcić na to 57 minut tygodniowo? Czy to naprawdę wystarczy?

Policzyliśmy na przykładzie kilkunastu początkujących inwestorów, że aby skutecznie inwestować potrzebują średnio 57 minut tygodniowo, jeśli wykorzystują wsparcie naszej metody. Po pierwsze inwestujemy bardzo pasywnie i wybitnie długoterminowo, więc tak naprawdę wystarczy jedynie kupić dobrze wyselekcjonowane spółki i ewentualnie rozważać rotację w portfelu inwestycyjnym raz na kwartał, ale i to nie jest wcale regułą. Niekiedy nie dokonuję żadnych zmian w moim portfelu przez kilka kwartałów z rzędu. Tak właśnie inwestuje przecież Warren Buffett – największy inwestor w historii i jeden z najbogatszych ludzi na świecie. Skoro on stosuje taką filozofię inwestowania, to po co kombinować? Szczegóły naszego unikatowego systemu, który jest adresowany zarówno do początkujących, jak i doświadczonych inwestorów przedstawiamy podczas cyklicznych spotkań on-line (webinarów). Niebawem, bo już w dniach 14-15 października organizujemy konferencję dla inwestorów w Warszawie „KsiążęcaStreet”.

Coraz częściej słyszymy o piramidach finansowych, upadających SKOK-ach. To ma wpływ na to jak oszczędzamy i jak inwestujemy. Wolimy bezpieczną lokatę a nawet chomikowanie pieniędzy w słoiku niż jakiekolwiek ryzyko. Jak w tej sytuacji przekonać nieprzekonanych?

Na przykładzie rynku amerykańskiego, na przestrzeni ostatnich stu lat akcje pobiły zarówno lokaty bankowe, jak i obligacje. Akcje zyskiwały ok. 10 proc. średniorocznie, podczas gdy obligacje ok. 3 proc. Warto podkreślić, że inwestując na giełdzie, czerpiemy korzyści nie tylko z samego wzrostu cen kursów spółek, ale również z wypłacanych przez nie dywidend, czyli realnej gotówki, która co roku a w niektórych przypadkach nawet częściej, trafia na nasz rachunek. Jest to część zysku, którym spółki dzielą się ze swoimi akcjonariuszami. Można to zatem porównać do kupna mieszkania na wynajem – otrzymujemy regularne, coroczne przychody i nie interesuje nas właściwie czy cena akcji mocno spadnie. W przypadku spadku cen akcji możemy przecież dokupić taniej. Giełda jest jednym z nielicznych miejsc, w których ludzie nie chcą kupować, jak ceny spadają

Czy nieprzejrzyste przepisy, nowe rozporządzenia, wprowadzenie kolejnych podatk ó w nie czynią inwestowania nieprzewidywalnym? Przypuśćmy – inwestujemy w spółkę oferującą surowce. I pewnego dnia okazuje się, że państwo wprowadza podatek od kopalin albo KNF wydaje jakąś rekomendację. O dywidendzie możemy zapomnieć. Jednym słowem inwestor musi być bardzo mocno zorientowany nie tylko na giełdzie, ale także w przepisach podatkowych, gospodarczych, politycznych, a nawet przewidywać pewne sytuacje. Czy nie za dużo na przeciętnego Kowalskiego?

Dlatego trzeba mieć portfel złożony z kilku spółek i nie polegać tylko na jednym, złotym strzale, narażając się na nadmierne ryzyko. Nawet jeśli nowe regulacje dopadną jedną lub dwie nasze spółki, to jest duża szansa, że reszta sobie poradzi. Nie wkładamy zatem wszystkich jajek do jednego koszyka. O ile ja osobiście inwestuję tylko w akcje, to nigdy nie ograniczam się do tylko jednej czy nawet trzech spółek, ale przynajmniej do pięciu.

Przykład. Mam 10 tysięcy złotych. Jak to najrozsądniej zainwestować? Jakie są możliwości? Co wybrać?

Mając tylko 10 tys. złotych należy się upewnić, czy nie będziemy potrzebować tych pieniędzy przez kolejne przynajmniej 6 miesięcy. Powinniśmy bowiem inwestować tylko te pieniądze, których tak naprawdę nie potrzebujemy do codziennego funkcjonowania. Innymi słowy – inwestujemy tylko nadwyżki w domowym budżecie. Absolutnie nie namawiamy też, aby inwestować całość swoich oszczędności! Powinno się mieć tzw. „poduszkę bezpieczeństwa” w postaci np. rocznych kosztów utrzymania i dopiero potem nadwyżki zacząć inwestować.

Teraz odnośnie wieku. Ktoś ma, przypuśćmy, 45 lat. Nigdy niczego nie zainwestował. Do emerytury już nie tak znowu daleko. Czy warto w takim wieku cokolwiek jeszcze robić?

Odnośnie wieku nie ma żadnych ograniczeń – Warren Buffett niedawno skończył 87 lat i wciąż inwestuje. Ale tak już zupełnie poważnie, to jest taka niepisana zasada, że od 100 odejmujemy swój wiek i wynik oznacza - ile procentowo możemy przeznaczyć swoich oszczędności na inwestycje. Ktoś, kto ma 45 lat może zatem wciąż inwestować aż 55% swojego kapitału na giełdzie akcji.

Według Pana, w jakie instrumenty najbezpieczniej jest inwestować? W mediach często wspominał Pan na temat spółek dywidendowych, twierdząc, że to idealny pomysł na emeryturę. To wciąż aktualne?

Tak, wciąż to potwierdzam i sam inwestuję w ten sposób z myślą o mojej przyszłej emeryturze, bo na tę rządową zupełnie nie liczę, szczególnie po likwidacji OFE...

Jak znaleźć dobrą spółkę, by solidna bessa nie ściągnęła większości z wartości aktyw ó w portfela dywidendowego?

Spółka powinna mieć przede wszystkim mocną przewagę konkurencyjną, czyli jak mawia słynny Warren Buffett - być taką twierdzą z szeroką fosą. Tą przewagą najczęściej jest silna, wyrobiona przez lata, rozpoznawalna marka lub unikalny produkt o wysokiej jakości. Powinna to być również spółka stosunkowo duża w myśl zasady, że podczas kryzysu prędzej chudy umrze niż gruby schudnie.

Inwestować w rożne instrumenty, czy raczej w jeden a konkretny?

Ja inwestuję wyłącznie w polskie akcje i ostatnie lata pokazują, że to słuszna strategia.

Jakie formy inwestycji – najbardziej dziś kapryśne - omijać szerokim łukiem?

Przestrzegam przed kryptowalutami, które kuszą niesamowitymi zyskami, ale nie stanowią żadnej wartości fundamentalnej dla inwestora. Są aktywami bezproduktywnymi, podobnie jak złoto, którego też nie jestem fanem. Z dwojga złego wybrałbym jednak to drugie, bo w razie czego można je przetopić i wykonać obrączki lub kolczyki (_ śmiech _).

Ktoś zdecydował – chcę zainwestować. Jaki powinien wykonać pierwszy krok? Co sprawdzić, gdzie szukać informacji i porady?

Przede wszystkim należy otworzyć rachunek inwestycyjny w jednym z domów maklerskich – oferta w Polsce jest dość szeroka. Można to w tych czasach zrobić bez wychodzenia z domu, klikając on-line, a kurier przywiezie umowę do podpisu. Następnie radziłbym przeczytać przynajmniej 3 książki o inwestowaniu i w tym miejscu mogę polecić moją własną – „Longterm. Jak inwestować na giełdzie i osiągnąć zysk”, wydaną w tym roku przez PWN. Każdego początkującego inwestora zapraszamy na organizowane przez nas webinaria, czyli spotkania na żywo on-line, podczas których pokazujemy naszą sprawdzoną metodę inwestycyjną. Warto również znaleźć swojego mentora, który być może nie sprawi, że od razu staniemy się bogaci, ale przynajmniej podpowie czego kategorycznie nie robić i uchroni nas przed bolesnymi błędami.

Najbliższe takie otwarte spotkanie on-line odbędzie się już w najbliższą środę 11.10 o godz. 20:00. Poniżej link do rejestracji:

Partnerem materiału jest ROCK INVEST

wiadomości
gospodarka
gospodarka polska
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(46)
WYRÓŻNIONE
Adam
7 lat temu
A co do straty pieniedzy to prosze wi wytlumaczyc jak mozna stracic pieniadze na gieldzie nie ryzykujac i inwestujac tylko w pewne firmy ktore sa na gieldzie przez 15 20 a nawet i wiecej lat. Jak sie nie inwestuje w spolki spekulacyjne i niszowe to nie straci sie peniedzy a jedynie zyska poniewaz akcje zawsze ida do gory razem z inflacja. Oczywiscie sa kryzysy na gieldzie jak w 2008 czy 2015 ale teraz mamy hosse i wszystko sie odbija.
nie gram
7 lat temu
Giełda nie jest trudna ... jest nieuczciwa
Adam
7 lat temu
Jezeli ktos lubi grac to tak jak najbardziej ale wiaze sie to z ustrata wszystkich pieniedzy a gielda powinna zastapic nam konta oszczednosciowe bo jezeli nie gra sie akcjami tylko trzyma na koncie to zawsze pozostana w naszych rekach tak jak na rachunkach oszczednosciowych a do tego co niektore wyplaca dywidendy i do tego ich wartosc moze wzrosnac po 10 czy 20 latach. Chodzi o to ze gialda w Ameryce czy niemczech zastepuje ludziom konta oszczednosciowe na ktorych maja wieksze zwroty z kapitalow.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (46)
umoczony
7 lat temu
o czym on pisze ??? jeden bełkot . zainwestuj np w polimex albo w innego gniota ..to się dowiesz jak się zarabia . tam to zarabiają fundy ale na spadkach ..
gpww
7 lat temu
nieobliczalnosc giełdy polskiej , nieobliczalnosc spółek, bezradny na przekrety KNF, to tak jakby pojsc do kasyna...
endloch
7 lat temu
,,Powinno się mieć tzw. „poduszkę bezpieczeństwa” w postaci np. rocznych kosztów utrzymania" o czym ten redaktorzyna mówi, o jakiej podusi bezpieczeństwa skoro 80% społeczeństw uczciwie pracującego ma pieniądze co najwyżej na przeżycie do 28 każdego miesiąca. Mówię o tych którzy uczciwie płacą podatki a nie tych którzy są ostatni głównymi aktorami przesłuchań z sal sądowych czy innych.
Nick
7 lat temu
Redaktor zapomnial dodac ze obecnie mamy do czynienia z redukcja ilosci dolara (zaciesnianie ilosciowe w USA) co przeklada sie na spodziewany spadek cen akcji w przypadku widocznego wzrostu PKB - artykul sponsorowany?
raf
7 lat temu
przede wszystkim w przypadku firm notowanych na gieldzie to jest brak dewidenty.Za wyjatkiem nielicznych firmy nie wyplacaja dewident a jedynie gielda sluzy do lupienia inwestorow. Takie podejscie mocno zniecheca inwestorow bo po co ja mam kupowac akcje spolki skoro jesli jest wypracowany zysk to jest zabierany przez zarzad na inne cele. To jest patologia a nie gielda
...
Następna strona