- Czuję się oszukana przez polskie prawo. Nie rozumiem, jak polskie sądy mogą dopuszczać do takiej sytuacji – mówi money.pl pani Monika z Tarnowa. Od kilku lat wraz z mężem walczy o prawo do swojego mieszkania. Żyją w nim, zapłacili za nie. Ale... nie są jego właścicielami. Podobnie jak 10 innych rodzin z bloku przy ulicy Stromej 15a w Koszycach Wielkich.
Wszystko zaczęło się w 2013 r. Pani Monika wraz z narzeczonym szukali dla siebie mieszkania. Mieszkanie w Koszycach wpadło im w oko, ale wiedzieli, że na kredyt nie mają większych szans.
- Pan powiedział jednak, że pomoże nam uzyskać kredyt. Zdziwiliśmy się, ale dlaczego mielibyśmy z tego nie skorzystać. Zdecydowaliśmy się na zakup – opowiada. Tym, który obiecał załatwić pożyczkę, był Andrzej K. z firmy deweloperskiej Tel-Bud. Wtedy formalnie nie był jej właścicielem. W papierach firmy była nim jego matka, Andrzej K. występował jako pełnomocnik.
Pani Monika i jej mąż zebrali pieniądze i zapłacili transze za mieszkanie w wysokości 70 tys. zł. Ale wtedy okazało się, że kredytu nie dostaną.
- Pan Andrzej K. zdecydował, że musimy i tak zapłacić za lokal. Przeznaczyliśmy na jego zakup nasze pieniądze na ślub oraz zwróciliśmy się ponownie o pomoc do rodziny. Po jakimś czasie udało się spłacić całą kwotę – mówi nam.
Seria niefortunnych zdarzeń?
Ale okazało się, że to nie koniec, a początek epopei tej i innych rodzin z bloku na Stromej 15a.
Przeniesienie praw własności miało nastąpić najpóźniej wiosną 2014 r. Nie nastąpiło do dziś.
Na początku problemem był przedłużający się odbiór techniczny budynku. Dopiero w listopadzie 2016 r. zostało wydane pozwolenie na użytkowanie budynku. Mieszkańcy wprowadzili się do mieszkań i zameldowali się w nich.
Nie był to jednak koniec, a dopiero początek kłopotów. W lipcu 2016 r. zmarła formalna właścicielka Tel-Budu, Stanisława K. To z kolei oznaczało rozpoczęcie procesu spadkowego.
W dodatku postępowanie zbiegło się z ukazaniem pierwszego wpisu hipotecznego w księdze wieczystej bloku na Stromej. Skąd on się wziął? To jeden z klientów Tel-Budu pozwał do sądu dewelopera. Jego roszczenia, w wysokości 160 tys. zł, zabezpieczył sąd. Rzeczony klient Tel-Budu miał mieć mieszkanie w piątym bloku na osiedlu. Ale budowla po prostu nie powstała.
Mieszkanie z obcym długiem
Obciążenie budynku hipoteką i sprawa spadkowa wstrzymały możliwość przekazania mieszkań ich prawowitym właścicielom. Lokatorzy, 11 rodzin, postanowili się zjednoczyć w walce o prawa do własnych lokali.
Mieszkańcy próbowali porozumieć się z Andrzejem K. Propozycja była prosta. Zaoferowali się, że zrzucą się na pożyczkę, dzięki której będzie on w stanie spłacić należności. Właściciel Tel-Budu na taką propozycję nie przystał. Mieszkańcy próbowali więc skontaktować się bezpośrednio z jego wierzycielami. Oni także nie wyrazili zainteresowania ofertą spłaty długów.
W końcu Andrzej K. podpisał porozumienie z mieszkańcami i swoimi wierzycielami. Oprócz spłaty należności zobowiązał się do przeniesienia własności u notariusza do sierpnia 2017 r. Do tego czasu miał też uregulować część długów. Żadne z tych zobowiązań nie zostało przez niego dotrzymane.
Mieszkańcy skierowali więc sprawę do sądu. Ale rozprawa trwała bardzo krótko. Sąd stwierdził brak dokumentów z inwentaryzacji bloku. Powołał wobec tego biegłego, który miał zmierzyć mieszkania
Tymczasem blok jest już zadłużony na 1,5 mln zł. - To jest dziwna sytuacja. Ktoś ciągle kupuje mieszkanie w tym niepowstałym bloku i po paru miesiącach zostaje wpisany w hipotekę naszego – mówią mieszkańcy Stromej.
To jednak nie koniec, gdyż wierzyciele, wiedząc o toczącym się równolegle postępowaniu, postanowili zabezpieczyć swoje interesy. Pojawił się wniosek o licytację bloku na poczet spłaty długów Tel-Budu.
Wątpliwości? Pełno
W całej sprawie jest dużo niejasności. Po pierwsze, dlaczego obecni wierzyciele Andrzeja K. w ogóle kupowali mieszkania w nieistniejącym bloku, skoro w Tarnowie wiedza o jego problemach była już powszechna? W miejscowych mediach pojawiały się informacje o jego kłopotach. Były też ogłoszenia ludzi, którzy szukali innych poszkodowanych w wyniku działań Tel-Budu. Po drugie, dlaczego sąd wpisywał zadłużenie akurat do w całości wykupionego bloku na Stromej skoro, jak twierdzą mieszkańcy, miał on wiele innych nieruchomości, np. wartą kilka milionów złotych działkę ze stadniną koni? Po trzecie, dlaczego mimo nadszarpniętej reputacji Tel-Budu urzędy wydawały pozwolenia na kolejne inwestycje?
Próbowaliśmy się skontaktować z Andrzejem K. Jednak obydwa dostępne w internecie numery do Tel-Budu nie odpowiadają.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl