Podpis prezydenta pod ustawą zwiększającą kwotę wolną od podatku pokrzyżował mu szyki. Jednak jak sam przyznaje, wcale nie martwi go, że "sława przeszła mu koło nosa". Radosław Piekarz chwali pomysł ministra finansów, ale martwi go co innego. - Tryb uchwalenia tej tzw. ustawy, jak i sam zapis jest straszny - mówi money.pl.
Radosław Piekarz jest doradcą podatkowym i partnerem w warszawskiej kancelarii AR&T. Już kilka tygodni temu w money.pl zapowiadał, że jeśli rząd mimo wyroku Trybunału Konstytucyjnego nie podniesie kwoty wolnej od podatku, to on zawalczy o nią w sądzie. Zdradził nawet, w jakiś sposób zamierza to zrobić.
Jakub Ceglarz, money.pl: Nie żal panu, że sława przeszła koło nosa?
Radosław Piekarz: (śmiech) Żal mi nie jest, bo z podniesienia kwoty wolnej trzeba się cieszyć. Ja, w przeciwieństwie do wielu ekspertów uważam, że zmiana jest pozytywna i pomoże wielu Polakom. Dzięki temu poprawi się sytuacja najbiedniejszych, a dla innych nie zmieni się praktycznie nic.
Ale są też tacy, którzy na nowelizacji stracą.
To prawda, ale mówimy o najbogatszych. Oni odpiszą sobie od podatku mniej niż do tej pory. Kwoty wolnej nie będą mieli natomiast ci, którzy zarabiają powyżej 127 tys. zł rocznie. Umówmy się, dla takich ludzi nie ma większego znaczenia, czy w skali roku stracą te 556 zł czy nie. Spokojnie poradzą sobie bez tych pieniędzy.
Ta nowelizacja zamyka drogę do procesowania się z fiskusem?
Moim zdaniem tak. Można wysnuwać jakieś inne interpretacje wyroku Trybunału Konstytucyjnego, ale w obecnej sytuacji są one mocno naciągane.
#MemyMorawieckiego Dobra, ostatni z dedykacją dla @MFGOVPL pic.twitter.com/11rAV40Hnk
-- Radek Piekarz (@RadekPiekarz) 29 listopada 2016
Poseł Cymański, uzasadniając konieczność przyjęcia poprawek, podkreślał, że jeśli Sejm tego nie przegłosuje, to narazi państwo na procesy sądowe. To pana zasługa?
Nie wydaje mi się, żebym to ja się do tego przyczynił, jestem za mało znany. No ale jeśli miałem jakiś wkład w to, że w ostatnich tygodniach prace nad zwiększeniem kwoty wolnej w ministerstwie znacznie przyspieszyły, to wypada się tylko cieszyć.
Na Twitterze napisał pan, że to jest "tzw. ustawa". Dlaczego?
Nie podoba mi się sposób, w jaki uchwalono ten dokument. Zrobiono to z pominięciem trzech czytań, a poprawki zgłoszono w Senacie, już po trzecim czytaniu. Nie jestem prawnikiem, tylko ekonomistą i doradcą podatkowym, ale wydaje mi się, że to może naruszać konstytucję.
Szczególnie, że senatorzy niemal do samego końca nie znali treści poprawek. Te pojawiły się na dwie godziny przed startem posiedzenia Senatu, a jeden z przedstawicieli izby przyznał się nawet, że "czekają na wytyczne z ministerstwa".
Od przegłosowania poprawek w Senacie do podpisu prezydenta minęło kilkanaście godzin. To chyba najszybciej przeprowadzona ustawa w wolnej Polsce. A już na pewno najszybsza podatkowa.
Rząd PiS dużo mówi o ujednoliceniu i upraszczaniu podatków. Tymczasem zamiast jednej kwoty wolnej mamy w ustawie równania, do których bez kalkulatora nie ma co podchodzić.
To prawda, przepis wygląda strasznie i jest bardzo skomplikowany. Może należało to rozpisać tak samo jak w poprzedniej ustawie - w przejrzystej tabelce, a nie podpunktach i równaniach. Nie demonizowałbym jednak tego i nie straszył, że ludzie masowo będą się mylić w PIT-ach za przyszły rok. Zdecydowana większość Polaków używa do rozliczenia z fiskusem programów komputerowych, a one będą miały wprowadzone odpowiednie algorytmy. Pomyłek więc będzie mało.