Nadchodzi prawdziwa rewolucja na polskim rynku pracy - zapowiada "Dziennik". Jeszcze w tym półroczu zatrudnienie obywatela Ukrainy stanie się dziecinnie proste, a koszt uzyskania przez niego zgody na pracę dziesięciokrotnie niższy.
Po naszym wejściu do Unii Europejskiej za granicę wyemigrowało ponad milion Polaków i zaczęło dramatycznie brakować rąk do pracy. Ceny niektórych usług wzrosły przez to o 40 procent. Wiele firm budowlanych zostało zmuszonych do rezygnowania z kontraktów lub płacenia wysokich kar za niedotrzymywanie terminów. To właśnie dlatego przedsiębiorcy zaczęli poszukiwać pracowników na Wschodzie - szczególnie Ukraińców.
Jednak - przypomina "Dziennik" - procedura sprowadzenia pracownika z Ukrainy była do tej pory bardzo kosztowna i uciążliwa. Niektórzy z polskich pracodawców woleli więc zatrudniać osoby ze Wschodu nielegalnie. Ocenia się, że we wszystkich branżach może obecnie pracować nielegalnie 300 tysięcy Ukraińców.
Ma to zmienić specjalny protokół wykonawczy do umowy dwustronnej z Ukrainą, który przygotowała strona polska. Pozwoli on uzyskać zgodę na pracę obywatela tego kraju nawet w ciągu 2-3 tygodni. Podstawą ma być dwujęzyczny formularz, który wypełni szukający pracownika przedsiębiorca. Dokument będzie jednocześnie ofertą pracy, która trafi na Ukrainę.
Gdy przedsiębiorca znajdzie pracownika, obie strony podpiszą deklaracje: o chęci podjęcia pracy i o zatrudnieniu. Pracodawca zapłaci zaledwie około 100 złotych, a obywatel Ukrainy automatycznie dostanie wizę, ze zgodą na podjęcie pracy w Polsce - tłumaczy "Dziennikowi" Janusz Grzyb, dyrektor departamentu migracji zarobkowej w Ministerstwie Pracy.