Szpitale zamykają oddziały, na SOR-ach brakuje personelu. Nie ma komu dyżurować. Lekarze uciekają z kraju na saksy, a kolejki do specjalistów rosną. – Lekarzy jest za mało. Nawet prywatne placówki są już niewydolne – alarmuje dr Piotr Watoła z OZZL.
W opolskim Oleśnie czasowo zamknięty został oddział wewnętrzny szpitala powiatowego. W Wojewódzkim Szpitalu Neuropsychiatrycznym w Lublińcu z początkiem lipca przestał działać oddział ogólny psychiatryczny, w Gryficach pod Szczecinem - otolaryngologiczny. Nawet we Wrocławiu lekarze muszą opuszczać swoje oddziały, aby pokrywać braki kadrowe na SOR - szpitalnym oddziale ratunkowym. Powód? Brak lekarzy.
href="https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/zarobki-lekarzy-lekarze-pensje,82,0,2374738.html">Czytaj również:Zarobki polskich lekarzy. Ich podstawy są nędzne* *
- To już norma, że lekarzy zmusza się do opuszczania oddziałów po to, aby łatać niedobory np. na oddziałach ratunkowych – zaznacza przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy regionu małopolskiego dr Piotr Watoła. – Wystarczy spojrzeć choćby na sytuację tak potężnego ośrodka, jak krakowska klinika ginekologii Szpitala Uniwersyteckiego. W tej chwili pracuje tam 2 lekarzy ze specjalizacją, 5 bez specjalizacji. Nie ma kogo prosić o dyżurowanie – wylicza.
Z każdym rokiem sytuacja kadrowa się pogarsza. Pod względem liczby lekarzy przypadających na pacjenta Polska jest na szarym końcu Europy, co potwierdzają dane Eurostatu czyOrganizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Według ostatnich danych (z listopada 2017 roku) liczba praktykujących lekarzy na tysiąc mieszkańców w Polsce wynosi zaledwie 2,3. Dla porównania w Grecji ten wskaźnik to 6,3.
Nie będzie komu leczyć
- Jest źle. A będzie jeszcze gorzej – ze zrezygnowaniem mówi Piotr Watoła. – W Polsce nie będzie komu leczyć. Sytuacja jest na tyle poważna, że nawet gdyby udało się całkowicie zatrzymać emigrację polskich lekarzy, wciąż będzie ich za mało. Już jest za późno. Pozyskanie kolejnych medyków zajmie 10-15 lat. A demografia jest nieubłagana - pogłębia problem zwiększając obciążenie służby zdrowia. Czarno widzę przyszłość polskich pacjentów.
Z danych przekazanych money.pl przez Naczelną Izbę Lekarską wynika, że obecnie w Polsce zawód wykonuje 134 837 lekarzy, 36 480 lekarzy dentystów oraz 444 medyków z podwójnym prawem wykonywania zawodu (lekarz i lekarz dentysta).
To oznacza, że w porównaniu do ubiegłego roku w skali całego, prawie 38-milionowego, kraju przybyło nam tylko 439 lekarzy i zaledwie 4 medyków z podwójnym prawem wykonywania zawodu.
Lekarze uciekają z kraju
Wolno rosnąca liczba nowych lekarzy jest dodatkowo niwelowana jest przez trwający od lat exodus polskich medyków. Szwecja, Niemcy, Wielka Brytania (jeszcze 5-7 lat temu Hiszpania) - to miejsca, które z otwartymi rękami witają doskonale wykształconych w zawodach medycznych Polaków.
Ilu emigruje? Pewien obraz tej skali pokazuje liczba pobranych w NIL zaświadczeń o postawie etycznej umożliwiających pracę w UE. - Zaświadczenia te pokazują zamiar wyjazdu. Nie sposób zweryfikować, ilu spośród medyków pobierających zaświadczenia zrealizowało ten zamiar – zaznacza rzecznik NIL Ewa Gwiazdowicz-Włodarczyk.
Z najnowszych danych wynika, że Naczelna Izba Lekarska w całym ostatnim roku wystawiła lekarzom 747 zaświadczeń o postawie etycznej. To więcej o ponad 8 proc. niż rok wcześniej, kiedy chęć wyjazdu deklarowało 694 lekarzy.
Trzeba jednak zaznaczyć, że wystawiane przez NIL dokumenty umożliwiają lekarzowi i lekarzowi dentyście podjęcie pracy w innych krajach Unii Europejskiej, ale nie obejmują wyjazdów poza Wspólnotę. Skala więc może być znacznie większa.
- Kwestia ekonomiczna nie jest już jedyną przyczyną wyjazdu polskich lekarzy za granicę – przekonuje przewodniczący OZZL regionu małopolskiego. Równorzędną sprawą okazują się warunki pracy, możliwości kształcenia i specjalizacji. W Polsce lekarz tonie w sprawach administracyjnych, a na Zachodzie, zwłaszcza w krajach skandynawskich, to pacjent jest najważniejszy. Lekarz ma przede wszystkim zajmować się leczeniem, a nie papierami.
Jak wyjaśnia Piotr Watoła, nie ma jednej specjalizacji, która dominuje wśród lekarskiej emigracji, choć dużą grupę stanowią niezwykle potrzebni lekarze podstawowej opieki, czy radiolodzy.
Na przykład Niemcy deklarują chęć przyjęcia 5 tys. medyków. Tam lekarz bez specjalizacji zarabia od 2400 euro miesięcznie (ok. 10 tys. zł). W Polsce? Minimalne wynagrodzenie lekarza bez specjalizacji to 2253 zł brutto. Choć średnia jest nieco wyższa i wynosi 3207 zł brutto, to i tak daleko poniżej średniej krajowej.
Tu mowa jednak o pensji podstawowej. Średnie dochody lekarza w Niemczech to nawet 80 tys. euro rocznie. A jak podaje portal Praktischarzt.de, roczna pensja lekarza na stanowisku ordynatora średnio sięga nawet 280 tys. euro.
Ukraińcy nas nie uratują
Ministerstwo Zdrowia w związku z trudną sytuacją w służbie zdrowia zamiast skutecznie przekonać polskich lekarzy do pozostania w kraju woli sięgnąć po medyków ze Wschodu, a zwłaszcza Ukrainy.
Resort na początku marca wystąpił do Ministerstwa Nauki o zwolnienie lekarzy z Ukrainy z obowiązku przechodzenia długiego procesu nostryfikacji dyplomu i powtórnego zdawania egzaminu.
- To nie rozwiązuje problemu. Otwierając rynek polski, zgodnie z przepisami unijnymi damy dostęp również do rynku całej Wspólnoty. Co ma zatrzymać imigranta zarobkowego, który już zdecydował się opuścić swój kraj, w Polsce? Będzie mógł przejechać kolejne kilometry na Zachód i uzyskać nieporównanie lepsze warunki – zwraca uwagę przewodniczący OZZL.
Również samorząd lekarski wskazuje, że zniesienie konieczności potwierdzenia swojej wiedzy przez lekarzy ze Wschodu nie jest dobrym wyjściem, także z powodu różnic w kształceniu.
Lekarze z zagranicy w Polsce oczywiście już są. Jednak nie jest ich wielu. - Lekarze i lekarze dentyści cudzoziemcy stanowią blisko 1 procent wszystkich medyków wykonujących zawód w Polsce – informuje Ewa Gwiazdowicz-Włodarczyk z NIL. - Najliczniejszą grupą są osoby z obywatelstwem Ukrainy, Białorusi i Niemiec.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl