Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jarosław Jakimczyk
|

Lektura CV części pomazańców, którzy kierowali i kierują Kancelarią Prezydenta, pozwala bez trudu odgadnąć, kto kryje się za takim a nie innym porządkiem na listach wyborczych, firmowanym nazwiskiem nowego lidera SLD.

0
Podziel się:
Lektura CV części pomazańców, którzy kierowali i kierują Kancelarią Prezydenta, pozwala bez trudu odgadnąć, kto kryje się za takim a nie innym porządkiem na listach wyborczych, firmowanym nazwiskiem nowego lidera SLD.

„(…) Teraz nie tylko zmieni się image partii, ale też jej sposób myślenia. Olejniczak (Wojciech, nowy przewodniczący SLD – przyp. JJ) zaproponował, aby stworzyć naszym byłym liderom honorowe wyjście z sytuacji - poddanie się weryfikacji w wyborach do Senatu. Przecież na senatora głosują setki tysięcy osób, podczas gdy na posła wielokrotnie mniej. Pokazał tym samym, że Sojusz nie opuszcza swoich ludzi, a jednocześnie - że winni ponoszą odpowiedzialność – powiedział wiceprzewodniczący SLD, senator Andrzej Jaeschke, w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” - Sojusz był już w takich koleinach, w jakich znalazły się AWS i UW. Tak jak oni lecieliśmy ku przepaści. Ale umieliśmy z tego wybrnąć. Olejniczak przynosi nie tylko inną socjotechnikę, ale inny sposób myślenia i komunikowania się z ludźmi. Widać to było wyraźnie dwa tygodnie temu na konwencji wyborczej SLD we Wrocławiu. Stanęli obok siebie Cimoszewicz (Włodzimierz, były premier i obecny kandydat na prezydenta – przyp. JJ) pod krawatem i Olejniczak, na luzie, bez
krawata. Cimoszewicz odczytał przemówienie, dostał owację, ale furorę zrobił Olejniczak - spontaniczny, bez kartki, z mikrofonem za uchem. Ktokolwiek go wymyślił, to Olejniczak przebił się sam. To brylant czystej wody.

W ten brylant byłem gotów senatorowi Jaeschke uwierzyć, zwłaszcza, że zyskał on mój szacunek mówiąc na forum Senatu o pożytkach płynących z istnienia Instytutu Pamięci Narodowej. Jakiś diabeł skusił mnie jednak, żebym posurfować sobie dłużej po stronie internetowej SLD. Natrafiłem tam na link pt. Listy wyborcze Sojuszu Lewicy Demokratycznej do parlamentu 19.07.2005.

Na listach kandydatów do Senatu znalazłem m.in. Józefa Oleksego, Leszka Millera, Marka Dyducha, Longina Pastusiaka, Jerzego Jaskiernię i Marka Wagnera. Owi mężowie stanu najwyraźniej ręką jakiegoś demiurga zostali rzuceni na pożarcie elektoratowi rozgniewanemu mało satysfakcjonującym poziomem realizacji obietnic wyborczych z 2001 r. Demiurg ten ukrywający się w cieniu sondaży przedwyborczych postanowił jednych liderów SLD poświęcić na ołtarzu całopalenia, innych zaś umieścił na poczesnych miejscach listy kandydatów do Sejmu, skąd przy obowiązującej u nas ordynacji proporcjonalnej nader łatwo jest przeskoczyć do ław poselskich.

W gronie ulubieńców demiurga znaleźli się m.in. Krzysztof Janik, Jerzy Szmajdziński, Janusz Zemke, Grzegorz Kurczuk, Michał Tober, Ryszard Kalisz i Jolanta Szymanek-Deresz. Lektura CV pary ostatnich pomazańców demiurga, którzy kierowali (Kalisz) i kierują (Szamanek-Deresz) Kancelarią Prezydenta, pozwala bez trudu odgadnąć, kto kryje się za takim a nie innym porządkiem na listach wyborczych, firmowanym nazwiskiem nowego lidera SLD Wojciecha Olejniczaka.

Jak wyjaśnić w świetle przytoczonej na wstępie deklaracji przewodniczącego obecność na SLD-owskich listach kandydatów do Sejmu takich osobistości jak Sławomir Jeneralski, czołowy dziennikarz informacyjny TVP za prezesury Roberta Kwiatkowskiego czy Janusz Ocipka, były szef gabinetu politycznego szefa MSWiA Krzysztofa Janika, zmuszony do rezygnacji z zajmowanego stanowiska po tym, jak prasa ujawniła, że łamał ustawę antykorupcyjną?

Jeneralski i Ocipka to jednak fraszka w porównaniu ze stołecznym aktywistą SLD Ireneuszem Tonderą, pod koniec lat 70. członkiem bojówki, która napadła i pobiła w mieszkaniu Jacka Kuronia słuchaczy nielegalnego Towarzystwa Kursów Naukowych. Tonderę znaleźliśmy w spisie kandydatów na posłów Okręgu Wyborczego nr 19 – Warszawa.

Autor jest dziennikarzem tygodnika "Wprost"

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)