"Dorośli ludzie dzielą się na naiwnych i cwanych. Jeszcze inni mają mentalność homo sovieticus, wedle której jeśli państwo czegoś nie zrobi, to nikt tego nie zrobi" - pisze na swoim profilu w portalu społecznościowym prof. Leszek Balcerowicz. Jego zdaniem, takie podejście grozi "greckim scenariuszem".
Prof. Balcerowicz w ostatnich miesiącach jest bardzo aktywny na Facebooku. Komentuje tam większość bieżących wydarzeń - głównie ze świata finansów. Tak jak chociażby kolejne upadłości SKOK-ów, gdy w niewybrednych słowach oceniał ich sytuację, o czym informowaliśmy w money.pl.
Tym razem wziął się za przyspieszoną lekcję ekonomii, połączoną z diagnozą społeczną. I choć w jego poście nie pada żadne odniesienie do naszego kraju, to trudno nie odnieść wrażenia, że chodzi mu przede wszystkim o Polskę i Polaków.
"Dlaczego dorośli ludzie popierają wzrost wydatków z budżetu nawet, gdy dług publiczny rośnie?" - pyta na początek, ale po chwili sam odpowiada.
"Myślę, że dzielą się oni na naiwnych i cwanych. Naiwni sądzą, że politycy są jak Święci Mikołaje: rozdają prezenty, za które nikt nie płaci. Niektórzy z nich myślą, że państwo to siła nadprzyrodzona" - czytamy we wpisie Balcerowicza. "Cwani nie wierzą w darmowy lunch, ale liczą na to, że podarunki od polityków trafią do nich, a zapłacą za to inni".
Były minister finansów wskazuje jeszcze jedną grupę takich osób, które popierają zwiększanie wydatków z budżetu. "Jeszcze inni mają mentalność homo sovieticus, wedle której jeśli państwo czegoś nie zrobi, to nikt tego nie zrobi - ani bliscy, ani rynek, ani społeczeństwo obywatelskie" - diagnozuje Balcerowicz.
Zdaniem ekonomisty, takie podejście może się dla państwa skończyć tragicznie. "Im więcej naiwnych i cwanych jest w społeczeństwie, tym większe ryzyko greckiego scenariusza" - puentuje swój wpis były minister finansów.