Ale to nie znaczy, że jego kariera była nieciekawa.
Leszek Milller Junior popełnił samobójstwo (tak zakłada prokuratura) w wieku zaledwie 48 lat. Na razie wiadomo tylko tyle, a i tak nie jest to ostateczna wersja. Prokuratura wszczęła śledztwo. Nieoficjalnie mówi się, że Leszek Miller Junior cierpiał w ostatnich latach na depresję.
Jego biografia biznesowa to lustro, w którym odbijają się losy całego jego pokolenia. W dorosłość wchodził w latach dziewięćdziesiątych. Był to czas szybkich karier i równie szybkich upadków. Pieniądze dosłownie leżały na ulicy. Przynajmniej dla niektórych. Leszek Miller Junior jako syn znanego polityka był jednym z nich. I postanowił schylić się po leżące pieniądze.
Dwudziestokilkulatek zaczął z wysokiego C, bo od współpracy z Sobiesławem Zasadą. Popularny swego czasu kierowca rajdowy w nowej rzeczywistości odnalazł się jako prężny biznesmen. Jak pisała „Polityka”, Miller Junior został wiceprezesem w firmie zasady Fly & Drive. Było to w 1996 r. Młody Miller miał zaledwie 26 lat i właśnie uzyskał dyplom warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej. Firma obsługiwała taksówki na najbardziej wrażliwym terenie w Warszawie, czyli lotnisku Okęcie.
Większość udziałów w firmie Fly & Drivenależała do spółki Sobiesław Zasada Centrum SA. Współudziałowcem były państwowe Porty Lotnicze. Były to czasy rządów koalicji SLD-PSL, pewnie więc dlatego w spółce pojawiają się nazwiska dobrze znane z czasów PRL. Obok Millera Juniora w firmie w fotelu prezesa zasiadał także Jerzy Siwicki, czyli syn Floriana Siwickiego, w czasach poprzedniego ustroju ministra obrony narodowej.
Pracę dostał dzięki rekomendacji politycznej, czego nigdy nie ukrywał. Rekomendować miał go Andrzej Pęczak, niegdyś czołowy działacz SLD. Wpadł jednak w aferze z lobbystą Markiem Dochnalem (słynne stały się nagrania służb, w których Pęczak negocjował kolor firanek w Mercedesie). Ale kariera Millera Juniora jako świeżo upieczonego wiceprezesa trwała krótko. Po pół roku firma zniknęła bowiem z rynku.
Utrzymał się na nim jednak Miller Junior. Znowu wszedł w rejon spółek Skarbu Państwa. W 1997 r. został pełnomocnikiem do spraw kapitałowych Dolnośląskiej Spółki Inwestycyjnej KGHM Polska Miedź. DSI to jeden z dwóch funduszy inwestycyjnych państwowego giganta. Miller Junior dostał tam dużą swobodę. M.in. samodzielną organizację czasu pracy. Za swoje doradztwo dostawał 5 tys. zł miesięcznie, nie licząc uznaniowej premii.
Tu również jego kariera trwała krótko. Tym razem bowiem konstelacje polityczne odwróciły się przeciwko niemu. W 1997 r. wybory wygrała prawicowa AWS, a powstała po elekcji koalicja AWS-UW zmieniła zarząd KGHM. I już w grudniu tego roku Miller znowu stracił pracę.
Następnie rękę wyciągnął do niego przyjaciel Piotr Majchrzak, który namówił go, by spróbował sił w bankowości. Tym samym Miller zaczął pracę w angielskim Berkeley Bank.
Kariera młodego Millera nie zwalniała jednak tempa. Majchrzak przeniósł się do francuskiego Société Générale Securities. Nie zapomniał przy tym o swoim koledze i pociągnął go za sobą. To samo zrobił w 2000 r., kiedy tworzył polsko-amerykański fundusz inwestycyjny TDA. Według informacji tygodnika „Polityka”, Miller Junior zarabiał tam ok. 6 tys. netto. I mimo obowiązków w funduszu, zdołał jeszcze pogodzić tę pracę z zasiadaniem w radzie nadzorczej Zakładu Przemysłu Tłuszczowego Bolmar SA spod Zamościa.
Na początku dwudziestego pierwszego wieku łączono go ze spółką Polteks, która starała się o budowę popularnego dziś centrum handlowego Manufaktura. Rzeczywiście, Miller Junior krótko zasiadał w jej radzie nadzorczej. I tyle. Skojarzenie Polteksu z Millerami w Łodzi mimo tego pozostało bardzo silne.
Potem, tuż przed wyborami parlamentarnymi, młody Leszek Miller wyjechał na stypendium na Florydę. Mówiło się, że to ze względu na plotki, że w kampanii wyborczej dojdzie do jego aresztowania na 48 godzin. O takich plotkach mówił sam Miller Junior.
Od powrotu z Florydy interesy Millera Juniora okrywa nimb tajemnicy. Jemu samemu, zwłaszcza po aferze Rywina, z którą próbowano go łączyć, zależało na usunięciu się w cień. Nie chciał ujawnić dziennikarzom nazw firm, które prowadził on czy jego żona. Wiadomo tylko, że wiodło im się nieźle. Ich córka, obecnie znana instagramerka, chodziła do jednej z najdroższych prywatnych szkół w Warszawie.
Wokół postaci Millera Juniora krąży obecnie wiele plotek i niedomówień. Niektóre media chwytają się cienia poszlaki, snując na jego podstawie najróżniejsze teorie (choćby o rzekomym wątku narkotykowym, wydumanym z wpisu Moniki Miller na Facebooku). Okoliczności jego śmierci tylko je podsycają. Dlatego minie jeszcze trochę czasu, nim faktycznie Leszek Miller Junior spocznie w pokoju.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl