W tym tygodniu sejmowa komisja środowiska nie zdecyduje o losie projektu nowelizacji Lex Szyszko. Zmiany mają zaostrzyć bardzo liberalną ustawę, która doprowadziła do masowej wycinki drzew na prywatnych gruntach.
Posłowie podczas środowego posiedzenia komisji środowiska mieli rozpatrzyć trzy punkty. Miały się odbyć m.in. pierwsze czytania dwóch projektów nowelizacji ustawy o ochronie przyrody przygotowanych przez PiS i Nowoczesną. Przegłosowali jednak przerwę w obradach komisji do następnego posiedzenia Sejmu. Wątpliwości członków komisji wzbudziły przepisy projektu Prawa i Sprawiedliwości, które uniemożliwiałby po wycięciu drzew na nieruchomości prowadzenie na niej działalności gospodarczej przez 5 lat.
Wojciech Skurkiewicz (PiS) tłumaczył, że taki zapis ma wykluczyć sytuacje, kiedy "jednego dnia wycina się drzewa, a następnego sprzedaje nieruchomość deweloperowi".
Opozycja, m.in. PO i Kukiz'15, krytykowała to rozwiązanie. Przekonywała, że przepis zaproponowany w projekcie noweli ubezwłasnowolnia właścicieli nieruchomości i de facto wyklucza prowadzenie jakiejkolwiek działalności gospodarczej na takiej nieruchomości po wycięciu drzewa. Wskazywała na niekonstytucyjność takiego zapisu, podobnie jak uczestniczący w posiedzeniu sejmowy prawnik.
Przygotowany przez posłów PiS projekt - jak tłumaczył w środę Skurkiewicz - ma "uszczelnić system, by drzewa nie były wycinane bez żadnej kontroli". Nowe prawo ma dać możliwość weryfikacji, czy wycinka była rzeczywiście przeprowadzona w celach niezwiązanych z działalnością gospodarczą.
Nowelizacja miałaby przywrócić niektóre przepisy z poprzednio obowiązującej ustawy. Zgodnie z projektem i zgłoszonymi do niego poprawkami osoba fizyczna, która będzie chciała dokonać wycinki, będzie musiała to zgłosić do organów samorządowych (tzw. milcząca zgoda). W takim zgłoszeniu będzie musiało znajdować się m.in. imię i nazwisko właściciela oraz oznaczenie nieruchomości. Gminy będą mogły jednak zgłosić sprzeciw do planowanej wycinki.
Projekt PiS zakłada też, że samorządy będą mogły skontrolować, czy po dokonaniu wycinki na działce nie jest prowadzona działalność gospodarcza. Jeżeli taka działalność zostałaby stwierdzona, na właściciela nieruchomości zostałyby nałożone kary w wysokości dwukrotnej opłaty za usunięcie drzewa lub krzewu.
Podczas środowego posiedzenia zaproponowano też poprawkę, która zobowiązywałaby do uzyskania zgody regionalnego dyrektora ochrony środowiska przy planowej wycince w pasie przydrożnym (poza topolami).
Autorzy drugiego projektu, czyli posłowie Nowoczesnej, wskazują, że ich propozycja znajduje się między zbyt restrykcyjnymi przepisami obowiązującymi do końca 2016 r., a tymi obowiązującymi od 1 stycznia.
Według ich projektu zgodę na wycinkę trzeba byłoby uzyskać każdorazowo od organów samorządowych, pod warunkiem, że nie są to gatunki drzew np. o szybkim tempie przyrostu grubości pnia. Przywraca on też opłaty za wycinkę, ale niższe niż te obowiązujące do końca zeszłego roku.
Projekt mówi też o kompensacie środowiskowej, zgodnie z którą po wycięciu drzewa trzeba byłoby zasadzić nowe w miejscu wskazanym przez gminę.
Nowoczesna zaproponowała też wprowadzenie nowej kategorii formy ochrony przyrody - zieleni chronionej, dzięki której rady gminy mogłyby uznać np. określone elementy zieleni miejskiej za chronioną tak jak pomniki przyrody.
Od początku roku obowiązują zliberalizowane przepisy dot. wycinki drzew na prywatnych posesjach, zgodnie z którymi właściciel nieruchomości może bez zezwolenia wyciąć drzewo na swojej działce, bez względu na jego obwód, jeśli nie jest to związane z działalnością gospodarczą. Przepisy ustawy wzbudziły społeczne protesty.