Dzięki uszczelnieniu systemu podatkowego budżet państwa ma zyskać 1,7 mld zł. Firmy nie będą mogły już - dzięki kompensacji strat jednych spółek zyskami drugich - unikać podatku. Ani rozdzielać więcej niż 5 proc. kosztów ponoszonych w centrali na biura w innych krajach.
Jak podaje środowa "Gazeta Wyborcza", Paweł Gruza, wiceminister finansów, zapewnia, że nie ma już zezwolenia na agresywną optymalizację podatkową, a liberalny klimat podatkowy "odszedł i już nie wróci".
Według Gruzy, główną przyczyną wycieku prawie 540 mld zł do krajów Unii Europejskiej w latach 2005-15 była zbyt liberalna postawa Polski.
Nowelizacja ustawy o CIT wprowadza zakaz sztucznego generowania strat kapitałowych. Uniemożliwi to zabiegi, które - zdaniem resortu - często stosują polskie firmy. Przy osiągnięciu zysku przez spółkę dominującą, inicjuje się przejęcie jednej spółki córki przez drugą. Wycenę spółki przejętej robi się tak, by pojawiła się u niej strata ze sprzedaży. Następnie jest ona kompensowana zyskiem spółki dominującej, która nie musi płacić podatku.
Drugą sprawą jest ograniczenie kosztów międzynarodowych koncernów odprowadzanych za granicę do 5 proc. zysku, jeśli koszty te przekroczą 1,2 mln zł. Jak podaje "GW", MF wprowadziło tę zmianę z powodu zbyt wysokich, jego zdaniem, płatności za usługi doradcze świadczone z zagranicy. Między 2005 a 2015 rokiem wzrosły one o 455 proc. sięgając 15 mld zł.
Ministerstwo twierdzi, że wzrost tych płatności jest zbyt wysoki w stosunku do "rozwoju gospodarczego i technicznego kraju". Resort uważa, że płatności te to tak naprawdę koszty generowane w centrali, które zostają potem rozdzielone między biura w różnych krajach.
Jednak, jak wczoraj informowaliśmy, ministerstwo w odpowiedzi na liczne głosy krytyki planuje wyłączenie niektórych z kosztów przy obliczaniu dopuszczalnych 5 proc.