Wal-Mart wprowadził test porównawczy cen w 11 stanach w środkowozachodniej i południowowschodniej części kraju, m.in. Iowa, Illinois i na Florydzie. Skupił się przy tym na towarach żywnościowych, które dają 56 proc. przychodów Wal-Martu - podaje agencja Reuters na podstawie źródeł zbliżonych do spółki.
Testy Wal-Marta mają za zadanie znalezienie właściwych poziomów ceny w całej gamie produktów, które przyciągają klientów najbardziej, a potem, jeśli to konieczne, ceny zostaną dostosowane.
Reuters zbadał różnice cenowe pomiędzy sklepami Aldi i Wal-Martu w pięciu miastach w Iowa i Illinois i widać z tego, że amerykańska sieć faktycznie stara się być tańsza. Jeszcze niedawno analitycy wskazywali, że niektóre produkty żywnościowe były w Aldim aż o 20 proc. tańsze.
Konkurencja pomiędzy sklepami się zaostrza, z czego cieszą się klienci. Cena 12 dużych jaj spadła poniżej dolara, a za galon mleka (3,8 litra) trzeba płacić około jednego dolara. Swoją drogą w Polsce jest dwa razy drożej i nam też przydałaby się aż tak ostra konkurencja.
Aldi szturmuje, a dołącza do niego Lidl
Te informacje wskazują na nową wojnę cenową, która toczona jest w USA pomiędzy sieciami detalicznymi. Choć niezbyt nowy na rynku niemiecki Aldi (działa w USA od 1976 r.) to dopiero od kilku lat zdobywa udział rynkowy w błyskawicznym tempie, obniżając ceny produktów żywnościowych. Dysponuje już siecią 1,6 tysiąca sklepów i zdobył 1,5 proc. rynku, ale rośnie w tempie 15 proc. rocznie. Wal-Mart ma 22 proc. rynku, ale jego przychody zwiększają się o zaledwie 2 proc. rocznie.
Żeby tego było mało, to do wejścia na rynek amerykański szykuje się latem tego roku Lidl. Obie niemieckie sieci stanowią poważne zagrożenie dla lidera sprzedaży detalicznej w USA - twierdzi Reuters.
Jak wyliczył Scott Mushkin, dyrektor zarządzający firmy badawczej Wolfe Research, gdyby teraz Wal-Mart chciał odzyskać część rynku utraconą na dyskonty, to kosztowałoby go to około 6 mld dolarów. Według szacunków Mushkina Aldi razem z Lidlem mogą zdobyć nawet siedem procent rynku w ciągu najbliższych pięciu lat.
Większa konkurencja spowodowała, że zysk netto Wal-Marta spadł o 18 proc. w czwartym kwartale ub.r. w porównaniu do roku poprzedniego.
Wal-Mart zadeklarował, że oczekuje ruchu ze strony dostawców. Nieoficjalne źródła Reutersa wskazują, że od takich firm jak Procter & Gamble, Unilever, Johnson & Johnson czy Kraft Heinz oczekuje się redukcji cen i kosztów, jakimi obciążają sklepy. Dostanie się też firmom logistycznym, które poproszone zostały o „cięższą pracę oraz dostawy całodobowe i to dokładnie na czas”. Ma to zmniejszyć koszty dostaw, ponownych zamówień oraz ograniczy koszty pozamagazynowe, które Wal-Mart wskazywał jako duży problem w ostatnich latach.
Bitwa o Anglię przegrana?
Wal-Mart bazuje na doświadczeniach brytyjskich sieci marketów, które również muszą się zmagać z najazdem niemieckich dyskontów. Sieci Aldi i Lidl ze swoją limitowaną ofertą produktów i modelem nisko-kosztowym zdominowały rynek Zjednoczonego Królestwa, zmniejszając przychody takich gigantów jak Tesco, Asda (brytyjski oddział Wal-Martu) czy Morrisons.
Sainsbury's, druga co do wielkości sieć supermarketów w Wielkiej Brytanii, ogłosiła w piątek, że musi ciąć zatrudnienie o 400 osób. Redukcja dotknie kontrolerów cen, którzy sprawdzają, czy ceny na półkach są poprawne. Ich obowiązki będą od teraz wykonywane przez pracowników poszczególnych sklepów.
To tylko jedno z działań, redukujących koszty, do jakich zostali zmuszeni lokalni detaliści na Wyspach, by sprostać niemieckiej inwazji Aldi i Lidla. Te dwie sieci przebojem zdobyły udział rynkowy w ostatnich latach, największą popularność wśród klientów zdobywając od kryzysu finansowego w 2008 roku.