Lidl Podróże zainaugurował działalność 11 września. Jako pierwsza tę wiadomość podała Wirtualna Polska. - Pokazaliśmy Polakom, jak wyglądają kuchnie świata, teraz chcemy pokazać Polakom świat od kuchni - mówił Maksymilian Braniecki, prezes Lidl Polska.
W ten sposób pod marką dyskontu można kupić nie tylko kurczaka czy buty do biegania, ale też wycieczkę w polskie góry, na Dominikanę czy wyjazd z wejściem na Kilimandżaro.
W czym problem? W cenach. Przedstawiciele Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych zaczęli przeglądać, co Lidl ma w ofercie. Wynik śledztwa? Okazało się, że w przynajmniej kilkunastu przypadkach niemiecka sieć oferuje wycieczki organizowane przez Rainbow oraz trzech innych operatorów w cenach niższych niż te, które otrzymali pozostali agenci.
Lidl czy agenci? Kto ma rację w sporze
- W ten sposób została złamana branżowa zasada - mówi członek zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych Marek Kamieński. Wspomniana zasada reguluje wewnętrznie działalność operatorów i agentów na rynku turystycznym.
- W Polsce, Niemczech i innych krajach turystycznie cywilizowanych obowiązuje jedna cena za ten sam produkt u tego samego operatora w tym samym czasie - tłumaczy przedstawiciel OSAT i zastrzega, że praktyka nie stanowi zmowy cenowej. Zasada ogranicza się bowiem do konkretnego produktu u tylko jednego podmiotu w określonym terminie.
Członek zarządu OSAT zapewnia, że Lidl Podróże "to nowy portal, który może działać na dowolnej zasadzie i dowolnych warunkach, które stworzy", jeśli tylko będzie przestrzegać obowiązujących zasad. To właśnie zarzut o naruszenie tej praktyki znalazł się u podstaw głośnego w środowisku listu skierowanego m.in. do Rainbow. OSAT krytykował jedno z największych biur podróży w Polsce za to, że Lidlowi dało niższe ceny.
"Jeśli złamiemy zasadę jednej ceny i na ten sam produkt w każdym miejscu będą różne ceny, zmienimy turystykę w bazar. Klient będzie chodził od stoiska do stoiska i marudził i wyłudzał zmianę ceny" - pisał Kamieński w liście do "Rzeczpospolitej".
Jak mówi money.pl Kamieński, sprawa została wyjaśniona. Rainbow przyznało się do błędu, który popełnić miał pracownik. - W związku z tym zawiesiliśmy wszystkie działania do 6 października, gdy najważniejsi gracze - przede wszystkim Rainbow, OSAT oraz największe portale turystyczne, np. Wakacje.pl - spotkają się na kawie w celu dalszych rozmów. Będziemy bronić "zasady Kamieńskiego" - mówi nam członek zarządu OSAT, wieloletni agent turystyczny i biegły sądowy w dziedzinie turystyki.
Co na to Lidl? Problemu nie widzi. - Firma działa zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami prawa. Niskie ceny oferujemy dzięki skali naszych działań - tłumaczy nam Aleksandra Robaszkiewicz z biura PR polskiego Lidla.
Kolejny front - rabat czy legalna sprzedaż premiowa?
Mimo uspokojenia sytuacji na linii Rainbow - agenci, otwarty pozostaje front związany z akcją sieci sklepów Lidl. Za 100 zł wydane w sklepie, klient otrzymuje jednorazowy voucher o wartości 100 zł. Maksymalnie o tę kwotę obniżyć można cenę kupowanej za pośrednictwem Lidl Polska wycieczki. Praktyka ta jednak nie podoba się OSAT, które uznaje ją za bezsprzeczne złamanie zasady Kamieńskiego.
- Na podstawie umów agencyjnych żaden z agentów nie może zmienić ustalonej ceny. Pod groźbą kary finansowej nie może udzielić rabatu - mówi członek zarządu OSAT. Dodaje, że zasada jest przestrzegana na tyle rygorystycznie, że organizatorzy zatrudniają tzw. tajemniczych klientów. - Jeśli taka osoba przyjdzie do agenta i otrzyma rabat, to mamy sytuację "trafiony, zatopiony". Płaci olbrzymią w stosunku do działalności karę - wskazuje. W najpoważniejszych przypadkach może nawet stracić koncesję na działalność.
Z taką argumentacją nie zgadza się Lidl. Aleksandra Robaszkiewicz wskazuje, że w regulaminie akcji znajduje się zapis, iż akcja stanowi sprzedaż premiową. - To w pełni zgodne z przepisami polskiego prawa - dodaje i przypomina, że na polskim rynku usług turystycznych podobne działania miały już miejsce.