Likwidacja gimnazjów może nas kosztować setki milionów złotych - alarmuje były minister edukacji Roman Giertych. Ma to być koszt unijnych dotacji, które - zdaniem Giertycha - trzeba będzie teraz zwrócić. - Nie wiem skąd minister Giertych bierze takie informacje - mówi WP money Stanisław Krakowski z ministerstwa rozwoju.
Sejm uchwalił ustawę likwidującą gimnazja w nocy z wtorku na środę. W miejsce obecnych szkół powstaną 8-letnia podstawówka, 4-letnie liceum ogólnokształcące, 5-letnie technikum i dwustopniowe szkoły branżowe, które zastąpią dzisiejsze zawodówki. Likwidacja gimnazjów jest realizacją jednej z przedwyborczych obietnic PiS.
Dotacje na gimnazja do zwrotu?
Decyzję Sejmu skrytykował na twitterze Roman Giertych. Warto tu przypomnieć, że był on ministrem edukacji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Wsławił się m.in. wprowadzeniem amnestii maturalnej dla tych, którzy nie zdali egzaminu dojrzałości i walką o wprowadzenie szkolnych mundurków.
Zdaniem byłego szefa MEN likwidacja gimnazjów firmowana przez obecną minister Annę Zalewską, będzie kosztowała kilkaset milionów złotych.
O co dokładnie chodzi? Były minister zwraca uwagę na problem, który już opisywaliśmy na łamach WP money. Samorządy na potęgę brały unijne dotacje, np. na budowę hal sportowych przy gimnazjach, wyposażenie sal lekcyjnych, ocieplenie budynków szkół. Unijne przepisy wymagają tzw. trwałości rezultatu.
Jak wyjaśniał w komentarzu dla money.pl Dariusz Kapusta, prawnik, ekspert ds. funduszy europejskich Pracodawców RP, co do zasady "okres trwałości rezultatu" wynosi pięć lat i oznacza, żeprzez ten czas placówka, na rzecz której pozyskano środki, powinna funkcjonować oraz realizować zadania zgodnie z opisem wskazanym we wniosku o dofinansowanie.
Ministerstwo odpowiada Giertychowi
- Nie wiem skąd minister Giertych bierze takie informacje - mówi WP money Stanisław Krakowski z ministerstwa rozwoju. Wyjaśnia, że dotacji nie odbiera się z automatu i każdy przypadek analizowany jest oddzielnie. Jednak generalnie, jeśli zostanie zachowana funkcja edukacyjna, to dotacja nie powinna być odebrana. - Weźmy choćby gimnazjum na przykład imienia Stefana Batorego. Jeżeli ono zostanie przekształcone w szkołę podstawową imienia Władysława Jagiełły, to funkcja edukacyjna nadal będzie zachowana - tłumaczy.
Ministerstwo rozwoju zamieściło na swojej stronie obszerne wyjaśnienia. "Celem wsparcia ze środków europejskich w obszarze szkolnictwa powszechnego jest wyposażenie przyszłych absolwentów szkół w kompetencje umożliwiające sprawne ich funkcjonowanie na rynku pracy. Cel ten może zostać zrealizowany w różnej strukturze poziomów kształcenia i różnych placówkach edukacyjnych. Inwestycje w infrastrukturę oświatową, w tym wyposażenie szkół, są wyłącznie środkiem umożliwiającym osiągnięcie tak zdefiniowanego celu" - czytamy w stanowisko.
Ministerstwo przekazało takie wytyczne władzom województw, które zarządzają regionalnymi programami operacyjnymi. Jednocześnie zapewniło, że nadal analizuje sprawę.
Nie znaczy to jednak, że likwidacja gimnazjów nie będzie nic kosztować. Będzie kosztować, a odczują to zarówno małe gminy, jak i wielkie miasta. Pomysł likwidacji gimnazjów oznacza zamknięcie 7684 szkół, w których uczy się ponad milion dzieci.