Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Sebastian Ogórek
Sebastian Ogórek
|

Koniec PIT, składek na ZUS i NFZ? Rząd chce przeprowadzić analizy

0
Podziel się:

Rząd zastanawia się nad likwidacją podatku PIT w obecnej formie. Zniknąć mają też składki na NFZ i ZUS. W zamian mamy płacić jeden prosty podatek. W jakiej wysokości? Na razie nie wiadomo. Eksperci pomysł uproszczenia systemu chwalą, ale dodają, że diabeł zawsze tkwi w szczegółach.

Koniec PIT, składek na ZUS i NFZ? Rząd chce przeprowadzić analizy
(PIOTR SMOLINSKI / POLSKA PRESS)

Jak podaje "Puls Biznesu", rząd chce poprosić Ministerstwo Finansów o policzenie, czy możliwe jest zlikwidowanie PIT-u oraz składek na ZUS i NFZ. To pomysł, który w trakcie kampanii wyborczej rzuciła Platforma Obywatelska.

- Co jeśli zgłosi się do mnie PiS z prośbą o pomoc przy pracach nad tymi zmianami? Chętnie pomogę. Oni powinni mnie i moich kolegów z PO słuchać częściej - mówi money.pl prof. Dariusz Rosati. Poseł PO był jednym z pomysłodawców uproszczenia systemu podatkowego, o którym jego partia mówiła w trakcie kampanii wyborczej.

Teraz chce go realizować rząd Beaty Szydło - ta wspominała o nim w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" na początku marca. Z kolei zdaniem "PB", gorącym propagatorem pomysłu jest też szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk.

Zmiana ma polegać na zastąpieniu trzech podatków jednym. W ten sposób NFZ i ZUS byłby finansowany bezpośrednio z budżetu państwa. Wiązałoby się to zapewne z podwyższeniem obecnych stawek podatkowych (18 i 32 proc.), ale jednocześnie odeszłyby koszty dodatkowe w postaci dwóch składek na ubezpieczenia społeczne.

W związku z tym zlikwidowane zostałyby obecnie funkcjonujące ulgi podatkowe. Pozostałaby ewentualnie jedna na dzieci. Wszystko ma wyjaśnić jednak analiza przeprowadzona przez Ministerstwo Finansów, więc na razie nic nie jest pewne.

- Wszystko zależy od algorytmu związanego z nowymi stawkami podatkowymi. To od nich będzie zależało komu pomogą, a komu zaszkodzą zmiany. Sam pomysł uważam za dobry, bo on może pomóc najsłabiej zarabiającym - komentuje prof. Rosati.

Według "PB", mało prawdopodobne, by PiS przy wdrażaniu zmian chciał zachować dotychczasową preferencję dla najbogatszych. Ci, zarabiający rocznie powyżej 30-krotności prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej, powyżej tej kwoty nie odprowadzają już składek na ubezpieczenia społeczne. Rezygnacja z tej zasady oznaczać będzie dla nich wyższe podatki.

- Ten pomysł też mi się podoba. Większy pobór opłat na ubezpieczenia społeczne może pomóc ZUS-owi. Oczywiście musi się to wiązać z zapisami, które zwiększą emerytury takich osób w przyszłości. W przeciwnym razie byłyby to zmiany niekonstytucyjne - dodaje ekspert gospodarczy PO.

- Każde uproszczenie systemu podatkowego trzeba chwalić, ale diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Po pierwsze może to osłabić bodźce zachęcające dziś do legalnej pracy. Wiele osób chce mieć etat, bo zapewnia sobie w ten sposób wyższą emeryturę. Wie, że to od jego zarobków będzie zależeć jej przyszła wysokość. Boję się, że rezygnacja z obecnego systemu może spowodować wzrost szarej strefy – mówi money.pl dr Wiktor Wojciechowski z Plus Banku.

Ekonomista dodaje, że sam pomysł mu się podoba, ale trzeba poczekać na wyliczenia MF. Jak dodaje, zniesienie limitu, od którego nie trzeba płacić składek społecznych, może się odbić na wpływach budżetowych. Więcej bogatych osób zacznie bowiem szukać optymalizacji podatkowej. W ich wypadku najprościej będzie założyć firmę i wystawiać fakturę VAT. Przypomina też, że w trakcie poprzednich rządów PiS podatki dla najbogatszych zmniejszyła Zyta Gilowska.

- Budżet nie jest z gumy. Jeśli chcemy obniżyć podatki najsłabiej zarabiającym, to ktoś za to będzie musiał zapłacić – dodaje Wojciechowski.

W jego opinii, dobrym pomysłem jest jednak likwidacja ulg podatkowych. Obecnie nie pełnią one ważnej roli, a jedynie komplikują system poboru podatków.

To nie jedyna propozycja zmian w podatkach. Przypomnijmy, że w zeszłym tygodniu pomysł likwidacji składek na ubezpieczenia społeczne rzucił poseł PiS Adam Abramowicz. Jego pomysł zakłada, że mikroprzedsiębiorcy osiągający przychody do 30 tys. zł rocznie, zamiast miesięcznie płacić na ZUS ponad 1100 zł i odprowadzać VAT, płaciliby jedynie jeden podatek w wysokości 15 proc. Tzw. podatek Abramowicza miałby na celu uprościć system, zachęcić do zakładania firm i jednocześnie zmniejszyć szarą strefę.Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.

wiadomości
gospodarka
podatki
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)