Ministerstwo Finansów wycofuje się z drastycznego ograniczenia kosztów, jakie firmy mogą sobie odliczać od podatku. Resort chciał w ten sposób ograniczyć agresywną optymalizację podatkową. Jednak zamiast skalpela do ręki wziął siekierę, o czym pisaliśmy w money.pl w poniedziałek. Na szczęście urzędnicy zrozumieli, że ich pomysł może mieć fatalne skutki. MF ogłosiło, że naprawi ten błąd.
Resort finansów przygotował projekt zmian w ustawie o CIT. Planowane zmiany miały ograniczyć agresywną optymalizację podatkową.
Jedną z proponowanych zmian było ograniczenie możliwości zaliczania jako koszty uzyskania przychodu wydatków na usługi niematerialne. Chodzi np. o umowy licencyjne, usługi doradcze, księgowe, badania rynku, usługi prawne, itp.
W projekcie zapisano, że koszty te ograniczone mają zostać do poziomu 5 proc. zysku EBITDA danej firmy.
A jeśli firma w danym roku nie osiągnęła zysku? Wtedy maksymalny limit kosztów to 100 tys. zł miesięcznie, a więc 1,2 mln zł rocznie. Ta kwota dotyczy też małych i średnich przedsiębiorstw.
Zobacz również: przed tym pytaniem ucieka sam prezes PiS
- To wygląda tak, że dopóki miesięczne koszty są niższe niż 100 tys. zł, to widzimy ich związek z przychodami, ale jak przekroczą tę kwotę, to niezależnie czego dotyczą, nie będą już dla fiskusa związane z prowadzeniem działalności – krytykował Tomasz Rolewicz, doradca podatkowy, dyrektor w firmie doradczej EY.
- Planowane zmiany nie rozróżniają nawet, czy podmioty wykonujące zewnętrznie usługi, są powiązane ze zleceniodawcą, czy nie - dodał Rolewicz.
Konsekwencje mogłyby być takie, że usługi IT, reklamowe, podatkowe czy księgowe staną się znacznie droższe. To uderzyłoby nie tylko w firmy płacące z tego tytułu wyższe podatki, ale również w centra usług wspólnych – branżę, która w ostatnich latach stała się specjalnością Polski i zatrudnia obecnie 212 tys. osób.
Okazuje się, że Ministerstwo Finansów wyraźnie usłyszało te głosy krytyki i zrozumiało, jak fatalne w skutkach będą planowane zmiany. We wtorek wiceminister finansów Paweł Gruza powiedział na spotkaniu z dziennikarzami, że resort naprawi te błędy w projekcie ustawy.
Resort finansów planuje dwa wyłączenia.
- Zaczynamy nad tym dyskutować – powiedział wiceminister Gruza. – Jeśli zysk firmy zależy bezpośrednio od nabytych usług niematerialnych, limit nie będzie obowiązywał – wyjaśniał.
Jakie koszty są bezpośrednio związane z osiąganym zyskiem, szczegółowo regulują przepisy podatkowe. Ale mówiąc obrazowo, koszty licencji na wytworzenie produktu nie będą wliczane do limitu. Natomiast jeśli firma zamówi usługę doradztwa, jak zarządzać przedsiębiorstwem – będzie musiała zmieścić się z tym kosztem w określonym w ustawie limitem odliczenia.
Druga furtka, jaką zamierza otworzyć ministerstwo, dotyczy usług profesjonalnych świadczonych przez podmioty niepowiązane kapitałowo.
- Nie możemy penalizować podatkowo korzystania przedsiębiorstwa z profesjonalnych doradców, którzy nie są elementem przesuwania kosztów z kraju do kraju. Jeśli usługi świadczy profesjonalna firma adwokacka, radca prawny, audytor, księgowy, niepowiązany kapitałowo, lub osobowo, koszty te nie będą objęte limitem – mówi wiceminister Gruza.
Zmiany, o jakich we wtorek poinformowało Ministerstwo Finansów, są odpowiedzią na najważniejsze głosy krytyki wobec projektu ustawy. Resort zapowiada jednak, że oba wyłączenia będą obudowane zabezpieczeniami, żeby firmy nie optymalizowały kosztów w sposób nieuczciwy poprzez sztucznie kreowane koszty usług niematerialnych.