Europejskie terminale wykorzystują jedynie niecałe 25 proc. swych mocy regazyfikacyjnych. Podczas gdy np. terminale w Holandii zaledwie 4 proc., polski terminal w Świnoujściu aż 22 proc. - Europa ma ogromny potencjał rozwoju rynku LNG, decyzja o tym, czy będzie się on rozwijał, zależy tyleż od rynków, co od polityków - mówił pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski.
Polski terminal w Świnoujściu w 2016 r. wykorzystał 22 proc. swych mocy regazyfikacyjnych, lecz - jak podkreślił minister Piotr Naimski - nie był to pełny rok dostaw z kontraktu długoterminowego (tzw. I kontraktu katarskiego - 1,5 mld m sześć. rocznie) i przed podpisaniem II kontraktu katarskiego na kolejne 1,5 mld m sześc.
Gdy ten drugi kontrakt zostanie zrealizowany, moc regazyfikacyjna świnoujskiego terminala będzie wykorzystywana w 60 proc. - co jest - zdaniem pełnomocnika - europejskim "mistrzostwem świata".
Naimski zauważył, że - w 1995 r. Europa sprowadziła z Rosji 102 mld m sześć gazu, w 2005 - 123 mld, w 2015 - 184 mld m sześć. Szacuje się, że w 2025 będzie to 194 mld m sześc., a dziesięć lat później już 204 mld m sześc.
Niemcy poza stawką
Na europejskiej mapie terminali LNG nie ma Niemiec. Berlin nie postawił na budowę terminali odbierających skroplony gaz i na razie nie ma tej możliwości. Jak sugeruje Naimski, to właśnie dlatego Niemcy prowadzą tak zdecydowaną politykę w kwestii współpracy z Gazpromem i Rosją.
Zdaniem pełnomocnika rządu, Europa nie jest skazana na gaz z Rosji. Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę możliwości regazyfikacyjne istniejących europejskich terminali. - Można powiedzieć, że to iż Europa sprowadza gaz z Rosji jest wyborem niekoniecznym - podkreślił Naimski.
Gaz skroplony, zdaniem pełnomocnika rządu, zyskuje na znaczeniu. - Ze względu na zwiększające się możliwości produkcyjne w USA, LNG staje się produktem globalnie rynkowym - wskazał. - Gazprom mógłby zostać wykluczony czy istotnie ograniczony w dostawach do Europy - stwierdza Naimski.
Jego zdaniem, gdyby zapadły decyzje administracyjne "w obszarze euroatlantyckim", to amerykański gaz mógłby istotnie ograniczyć eksport z Rosji. Już w tej chwili jest zgoda administracji USA na eksport 180 mld m sześć gazu rocznie.
Drogi gaz z USA
Być może gaz z USA jest rozwiązaniem dla Europy, ale istnieją ekonomiczne problemy związane z amerykańskimi dostawami na stary kontynent. Cena surowca jest bowiem kształtowana w odniesieniu do amerykańskiego indeksu Henry Hub, a nie cen londyńskich czy niemieckich.
- W przybliżeniu oznacza to, że aby zrównać się z ceną europejską, to Amerykanie musieliby wziąć na siebie koszty transportu. Jednak, gdyby decyzją "z tamtej strony Atlantyku" cena opierała się o banchmarki europejskie, to otworzyłaby się nowa możliwość dla rynku amerykańskiego - i wielka szansa - również dla terminala w Świnoujściu - tłumaczył.
Zdaniem pełnomocnika, Europa ma "ogromny potencjał" związany z rynkiem LNG, lecz jest on "w pewnym sensie zablokowany administracyjnie".
Zdaniem Naimskiego, zestawienie mocy regazyfikacyjnych w Europie i ułatwieniami administracyjnymi w eksporcie z USA, oznacza, że decyzja o tym jak będzie rozwijał się rynek LNG na naszym kontynencie będzie zależał "tyleż od samego rynku, co od polityków".
Naimski uczestniczył w VI edycji konferencji poświęconej LNG w Polsce i Europie.