Komisja Europejska ponownie będzie dyscyplinować. Tym razem panowie w Brukseli zajęli się najmłodszymi mieszkańcami Unii. A dokładniej ich pieluchami. Unijni urzędnicy stwierdzili bowiem, że Polska oraz kilku innych nowych członków wspólnoty nielegalnie stosują preferencyjne stawki VAT na ten artykuł. Według nich powinna to być stawka podstawowa.
Przy ogromie przepisów, jakie trzeba było dostosować do unijnych regulacji, takie żądanie z Brukseli właściwie nikogo już nie dziwi.
Ten przypadek jest jednak szczególny. Jeżeli Bruksela przeforsuje swoje rozwiązania, powstanie kolejny absurd. Pieluchy dla dzieci będą obłożone stawką 22-procentową, natomiast podpaski dla kobiet i pieluchy dla dorosłych (wykorzystywane w lecznictwie) 7-procentową.
Czym one się różnią? Dla mnie niczym. Ale dla unijnych biurokratów różnica jest zasadnicza: dla dorosłych są to artykuły medyczne i higieny osobistej, na które to stosuje się obniżony VAT, zaś te dla dzieci już nie.
Trudno dociec co legło u podstaw takiej interpretacji, ale jak pokazują wcześniejsze tego typu sytuacje, logika nie jest mocną stroną unijnych urzędników. Już nie raz pokazali, że to co jest napisane w jakiejś dyrektywie, jest święte, choćby było oderwane od rzeczywistości.
Konsekwencji nie trzeba daleko szukać. Mamy więc na wieszakach sklepowych wszystkie dziecięce ciuchy z metką o rozmiarze do 86 cm, choć na pierwszy rzut oka wyglądają na znacznie większe. Po co taka dezinformacja? Ano dlatego, że ubranka do takiego rozmiaru są opodatkowane 7-procentowym VAT-em, powyżej 22-procentowym.
Podobnie rzecz się ma z sucharami. Pewna piekarnia przez lata sprzedawała suchary, pod taką właśnie nazwą. Jakiś czas temu stały się one jednak „Sucharkami tost”. Zmiana nie ma nic wspólnego ze składem. Została przeprowadzona ze względów podatkowych. Sucharki są bowiem obłożone 22-procentowym VAT-em, natomiast tosty stawką preferencyjną.
Czy podobna fikcja czeka nas z pieluchami? Czy za jakiś czas znikną z półek pampersy dla noworodków, zastąpione pampersami z napisem dla dorosłych? Zapewne tak się stanie i wszyscy będą szczęśliwi. Brukselska biurokracja z dobrze spełnionego obowiązku dyscyplinowania unijnych członków. Rodzice, bo pieluchy nie zdrożeją. No i maluchy, bo nadal będą mogły mieć suche pupy.
To nie koniec absurdów. Również nasi rządzący potrafią zaskakiwać. W ogłoszonym ostatnio przez wicepremier Zytę Gilowską planie zmian w podatkach, znalazła się propozycja zrównania akcyzy na olej opałowy z akcyzą na olej napędowy. Można dyskutować nad słusznością takiego kroku. Jednak nie to jest istotą sprawy. Komizm sytuacji jest gdzie indziej. Oto bowiem podwyżkę proponuje rząd, którego premier kilka miesięcy wcześniej żądał odwołania ministra finansów, za ten sam zamiar. Jak widać powiedzenie „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia” jest ciągle na czasie.