Jurassic Salmon to pierwsza w Polsce i zaledwie jedna z kilku na całym świecie najnowszej generacji hodowla łososia. Znajdziemy ją w jednym z najczystszych zakątków kraju, w okolicach Trzęsacza – znanego z ruin kościoła zabranego przez morze. Zakład z zewnątrz przypomina zwykłą halę produkcyjną lub magazynową. Stoi zaledwie 3 kilometry od morskiego brzegu, w środku znajduje się 14 gigantycznych betonowych basenów pełnych drapieżnych ryb. Ale pierwotnie to nie one miały pływać w wodzie.
Hodowla zamiast aquaparku
Cały biznes należy do rodziny Karapudów, znanej przede wszystkim branży hotelowej. W Janowie również chcieli postawić coś dla turystów – myśleli o aquaparku. Zaczęli od zlecenia wywiercenia studni – i to nie byle jakiej. Na głębokości 1225 metrów natrafili na źródło geotermalnej wody jurajskiej. Jej wiek jest szacowany na 150 milionów lat. Dla turystów byłaby wspaniała – delikatnie słona, świetnie nadawałaby się do zabiegów regeneracyjnych.
Szybko okazało się, że aquapark jest zbyt kosztowną inwestycją. Ale co zrobić ze źródłem cennej wody, tryskającej z ziemi? Najlepiej przerobić na gigantyczne akwarium – uznali Kazimierz Karapuda i jego syn Tomasz, piastujący stanowisko prezesa firmy zajmującej się hodowlą łososi.
mat. prasowe Jurassic Salmon
Okazało się, że to bardzo ambitne zadanie – bo takich hodowli łososia na świecie jest zaledwie kilka. Przed Polską stały dodatkowe wyzwania, czyli korzystanie z wód termalnych oraz prowadzenie hodowli łososia od samego początku, a więc od momentu, gdy ma jeszcze postać jajeczka.
Zobacz także: Łosoś bio, hodowlany i dziki. Który jest najzdrowszy?
Karapudowie wystartowali z biznesem w 2013 roku, ze wsparciem naukowców z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego, znanego z promowania innowacji i odważnych naukowców, oraz duńskiej firmy, również prowadzącej akwakulturę łososia. I całkiem nieźle im się to udało. Po pięciu latach mają działającą hodowlę, z ubojem odbywającym się raz w miesiącu. Po łososie ustawia się kolejka chętnych restauratorów i hurtowników.
Nie stresuj łososia
Jak mówi Tomasz Karapuda, w momencie uruchomienia hodowli wszystko było dla nich nowe. A i do tej pory ciągle się uczą. Karapuda twierdzi, że najważniejsze jest zrozumienie i poznanie łososi. Okazuje się, że te morskie drapieżniki lubią spokój – najchętniej odżywiają się wtedy, gdy w pobliżu ich basenów nie ma ludzi. Mimo faktu, że z ludźmi są obyte, bo przechodzą przez ich ręce jeszcze wtedy, gdy są jajeczkami. To ludzie pomagają im się wykluć, uczą je pływać, karmią. Ale łososie najbardziej lubią własne towarzystwo i święty spokój.
Oczywiście najważniejszą sprawą w tej hodowli jest woda. Łososie Karapudów dosłownie kąpią się w mineralce. Woda pochodząca sprzed 150 milionów lat jest bogata w minerały, a jednocześnie krystalicznie czysta i pozbawiona zanieczyszczeń. Dzięki niej mięso łososi jest najwyższej jakości, a one same nie chorują – w tym środowisku nie ma pasożytów, wirusów, bakterii. Łososie nie dostają też żadnych leków. Tymczasem w innych krajach, gdzie hoduje się łososie (np. w Chile), ten przemysł zużywa wielokrotnie więcej antybiotyków niż lekarze i szpitale do leczenia ludzi.
mat. prasowe Jurassic Salmon
Co je łosoś?
W naturze łosoś jest drapieżnikiem, żywi się głównie mniejszymi rybami. W niewoli jest hodowany przede wszystkim w gigantycznych metalowych klatkach, zatopionych w morzu. Takie zagęszczenie ryb wpływa na ich formę – łososie często chorują, są faszerowane lekami, w tym antybiotykami, również prewencyjnie. Nękają je wszy morskie, rodzaj pasożyta żerującego w skórze ryb. Do jedzenia dostają pasze zrobione z różnego rodzaju zwierząt, nieszczególnie wysokiej jakości.
Ryby w polskich basenach jedzą tylko pasze zrobione z ryb, bez dodatku kurczaków czy innych zwierząt lądowych, oraz roślin modyfikowanych genetycznie.
Tomasz Karapuda mówi, że rodzina postawiła na łososia, bo to ryba znana i ceniona na całym świecie. Smaczna, modna, jej produkcja i spożycie rośnie z roku na rok. Obecnie wynosi milion ton rocznie, a ludzie zjedzą każdego łososia, którego uda się odłowić. Moda na różowe płaty rybiego mięsa opanowuje też Azję – a tam sprzeda się każda ilość modnego jedzenia.
Od małego w basenie
W Jurassic Salmon każdego łososia znają od małego. Ryby trafiają tu jako jajeczka – dopiero w niedużych basenach wykluwają się, potem są specjalnie karmione, uczone tego, jak się pływa i jak zdobywa pożywienie. Łososie jako narybek trafiają do basenów, gdzie przez rok rosną i nabierają formy.
W naturze łosoś jest rybą dwuśrodowiskową. Rodzi się w wodzie słodkiej, potem wędruje do morza, gdzie dorasta. Potem znowu wędruje do rzek, gdzie następuje tarło, a ryby w większości kończą żywot. Woda jurajska jest dla nich idealnym środowiskiem – ma niewielkie, symboliczne wręcz zasolenie i świetne właściwości fizykochemiczne. Co tydzień część trafia do uboju. - W każdy poniedziałek po 10 ton, aby zachować jak najwyższą świeżość ryby, bo to jest najważniejsze - tłumaczy Tomasz Karapuda. I podkreśla, że ryba może trafić na stół w dniu uboju.
Gdzie kupić?
- To faktycznie świetny produkt. Jeśli chodzi o smak, bije łososia norweskiego na głowę. Poza tym to jest ryba, którą można sprzedawać bez obaw. Łosoś z Norwegii ponoć jest zdrowy i czysty, ale wielu klientów ma co do tego daleko idące wątpliwości – mówi nam Marcin Kaliszak, prowadzący sklep rybny.
Dodaje, że jurajskiego łososia trudno kupić w niezależnych sklepach, bo kupuje go niewielu hurtowników. Cena nie jest powalająca – jurajski jest ledwie kilka złotych droższy od norweskiego, ale dla wielu klientów jest to bariera nie do przejścia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl