- Jesteśmy siną, purpurową plamą na mapie Europy - ostrzegają eksperci. W czwartek w Krakowie prezydent otrzymał od stowarzyszenia Krakowski Alarm Smogowy petycję, podpisaną przez 10 tys. osób, wzywającą go do podpisania przyjętej przez Parlament tzw. ustawy antysmogowej, która powinna rozwiązać samorządom ręce w walce o poprawę jakości powietrza. - Ustawa czeka na podpis pana prezydenta, termin upływa 6 października - poinformowało money.pl biuro prasowe Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy.
Do spotkania doszło przy okazji wizyty Andrzeja Dudy na rozpoczęciu roku akademickiego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Przedstawiciele stowarzyszenia próbowali przekazać prezydentowi także zużyte filtry ze stacji pomiarowych, ale nie pozwolili na to funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu.
- W imieniu wszystkich Polaków przekazujemy na ręce pana prezydenta apel i bardzo prosimy o podpisanie ustawy antysmogowej, ponieważ da nam ona szansę na poprawę powietrza w Polsce - zwrócili się do Andrzeja Dudy przedstawiciele Krakowskiego Alarmu Smogowego.
- Wiecie państwo, że zajmowałem się tymi sprawami także jako poseł krakowski - odpowiedział prezydent. - Czas jest do szóstego i do szóstego będzie decyzja - zadeklarował.
Fakt, że Andrzej Duda pochodzi z Krakowa, może wskazywać, że będzie skłonny podpisać uchwalone przez parlament przepisy, ale nie można zapominać, że zdecydowana większość posłów Prawa i Sprawiedliwości była przeciwna ustawie w obecnym kształcie. Jak przekonywali posłowie PiS-u, jej ogólna idea jest słuszna, ale zawiera błędy merytoryczne.
Obowiązujące dotychczas przepisy o ochronie środowiska w praktyce uniemożliwiają samorządom skuteczną walkę o poprawę jakości powietrza - wydany 25 września wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego ostatecznie uchylił uchwałę Rady Miasta Krakowa o zakazie palenia węglem w piecach.
Jak uzasadnił NSA swoją decyzję utrzymującą w mocy wcześniejszy wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, na bazie obecnej ustawy o ochronie środowiska radni nie mogli zakazać palenia węglem w mieście, bo nie leży to w ich kompetencjach. Od wyroku WSA odwołały się władze Krakowa, ale NSA odrzucił kasację, zamykając drogę prawną w tej sprawie.
Nowelizacja ustawy Prawo ochrony środowiska, która czeka na podpis prezydenta, zmieniła brzmienie kluczowego artykułu 96. Dzięki możliwości wprowadzania wymogów emisyjnych dla domowych kotłów i pieców ustawa daje samorządom narzędzie do wyeliminowania najbardziej trujących urządzeń grzewczych oraz paliw stosowanych do ogrzewania.
Jak przekonują eksperci, dzięki ustawie możliwa będzie przede wszystkim skuteczna walka z powszechnym procederem spalania śmieci w domowych piecach grzewczych.
- Ta ustawa jest warunkiem absolutnie koniecznym dla poprawy jakości powietrza. Nie mówimy jednak, że jest warunkiem wystarczającym, potrzebne są dodatkowe regulacje - stwierdza w rozmowie z money.pl Andrzej Guła, prezes Instytutu Ekonomii Środowiska, a zarazem szef Krakowskiego Alarmu Smogowego.
- Jednym z kluczowych elementów tej ustawy jest to, żeby można było walczyć z niską emisją, czyli głównym źródłem zanieczyszczenia powietrza w Polsce, innymi metodami niż całkowity zakaz palenia węglem, jak zrobiono to w Krakowie. Nie wszędzie takie rozwiązania są konieczne - podkreśla ekspert.
Jak wyjaśnia, dbanie o jakość powietrza leży w kompetencjach sejmików wojewódzkich, a obecnie obowiązujące przepisy nie dają im możliwości ustalania standardów emisyjnych kotłów, lecz jedynie wprowadzanie całkowitych zakazów palenia węglem. Znowelizowana ustawa da samorządom pełny wachlarz możliwości - od ustalania standardów emisyjnych po wprowadzanie zakazów.
- Problemem z dotychczasową ustawą jest to, że praktycznie uniemożliwia ona stworzenie dobrej uchwały - zwraca uwagę Andrzej Guła. - Przede wszystkim nie daje możliwości różnicowania podmiotów, trzeba tak samo traktować przeciętnego Kowalskiego, jak duże zakłady. Wprowadzając zakaz palenia węglem, trzeba byłoby też tego zakazać elektrociepłowniom, co jest absurdem, gdyż elektrociepłownie posiadają elektrofiltry czy instalacje do odsiarczania spalin - stwierdza ekspert.
Andrzej Guła podkreśla, że wbrew powszechnym przekonaniom, niska emisja nie jest przypadłością tylko Krakowa, ale jest problemem ogólnopolskim. Co więcej - jak mówi - zanieczyszczenie w sezonie grzewczym w Krakowie wcale nie jest najwyższe, ponieważ jeszcze gorsza sytuacja występuje w wielu mniejszych miejscowościach na południu Polski, na przykład w Rybniku, Zabrzu, Nowym Targu czy Suchej Beskidzkiej – czy w górskich kurortach, takich jak Bukowina Tatrzańska i Białka Tatrzańska - gdzie bezpieczny poziom zanieczyszczenia rakotwórczym benzo(a)piernem bywa przekroczony nawet 20-krotnie.
- Ponieważ w Polsce nie ma obecnie żadnych uregulowań w tym zakresie, co roku w polskich domach przybywa ok. 140 tysięcy prymitywnych, zasypowych kotłów, zwanych kopciuchami czy śmieciuchami, do których można wrzucić wszystko, także wszelkiego rodzaju śmieci - zwraca uwagę ekspert. - Jeśli taki kocioł jest montowany dzisiaj, to nie na rok czy dwa, lecz na 10-20 lat - podkreśla.
- Jesteśmy siną, purpurową plamą na mapie Europy. Jak rozmawiamy z lekarzami, epidemiologami, onkologami, oni biją na alarm, tak wysokie poziomy zanieczyszczeń są przyczyną wielu poważnych chorób - nowotworów, zatorów i zawałów, ale także negatywnie wpływają na rozwój płodu oraz dzieci - mówi szef Instytutu Ekonomii Środowiska.
Andrzej Guła uważa, że przy obecnym dostępie do środków unijnych, w przypadku wejścia w życie ustawy antysmogowej Polska może w ciągu kilku lat znacznie poprawić jakość powietrza, która - jak podkreśla - jest dramatycznie zła na tle innych krajów europejskich.