Losy archiwum Zbigniewa Herberta nie rozstrzygną się w tym tygodniu - wynika z wypowiedzi rzeczniczek Ministra Kultury i Mazowieckiego Konserwatora Zabytków.
Minister Dąbrowski nadal pracuje nad propozycją, która miałaby przekonać żonę poety do pozostawienia zbiorów w kraju i odstąpienia od zamiaru sprzedania ich bibliotece Uniwersytetu Yale. Katarzyna Herbertowa tłumaczy swą decyzje wolą poety.
Rękopisy, maszynopisy i rysunki Herberta nie mogłyby wyjechać z kraju, gdyby zostały uznane za zabytek kultury. Możliwości prawne w tej sprawie bada Mazowiecki Konserwator Zabytków.
Grono ludzi nauki i kultury w liście otwartym wyraziło protest przeciwko planom wywiezienia archiwum Herberta z Polski. Podkreślili, że jest to szczególne dobro kultury narodowej.
Także Karl Dedecius - tłumacz i przyjaciel Herberta powiedział Polskiemu Radiu, że archiwum poety powinno pozostać w Polsce. Podkreślił, że w Polsce wielu badaczy zajmie się badaniami krytycznymi tekstów Herberta. "A w Yale - dowodził Karl Dedecius - znajdzie się może na sto lat jeden, dwóch, którzy napiszą jakiś artykuł, jakąś rozprawę naukową na ten temat. Tam jest mało ludzi, którzy się interesują Polską."
Do biblioteki w Yale nie ma powszechnego dostępu. O udostępnienie dzieł mogą się starać tylko badacze. Biblioteka nie wypożycza też swych zbiorów na wystawy.