Polskie Linie Lotnicze LOT do 2020 r. chcą mieć 15 nowych wąskokadłubowych Boeingów. Mają latać na najpopularniejszych trasach, a także na nowych kierunkach – do Astany lub Teheranu. Prezes firmy chwali nowe maszyny – mają być tanie w eksploatacji i mieć na pokładzie porządne ekspresy do kawy.
- To jest wielka chwila w historii LOT-u. Po raz pierwszy ogłaszamy tak istotny rozwój floty – mówi prezes LOT Rafał Milczarski. Spółka poinformowała właśnie o zwarciu umów leasingowych na dostawę sześciu nowych wąskokadłubowych Boeingów 737 MAX8. Umowy przewidują też opcję na dostawę kolejnych pięciu samolotów. - Będziemy jedną z pierwszych linii lotniczych, które będą te samoloty eksploatować – dodaje Milczarski.
Jak wynika z informacji przekazanych przez LOT, oszczędności na eksploatacji nowych maszyn w stosunku do tych samolotów, których używa obecnie, można oszacować mniej więcej na 1-1,5 mln dolarów rocznie. Jednak nowe samoloty nie mają wprost zastąpić starszych maszyn, tylko rozszerzyć flotę.
Nowe maszyny mają mieć większą średnicę silników niż starsze modele 737, przez co mają spalać mniej paliwa. Mają też lżejszą konstrukcję, co przełoży się na niższe opłaty nawigacyjne i portowe. Emitują mniej dwutlenku węgla i robią mniej hałasu – prezes podkreśla, że poza troską o środowisko, to ważne także ze względów kosztowych. – Coraz większa liczba lotnisk uzależnia wysokość opłat lotniskowych od emitowanego hałasu – mówi. Wnętrze samolotu natomiast ma być jasne i przestronne. – No na pokładzie wreszcie znajduje się porządny ekspres do kawy – dodaje.
Poza tymi samolotami, przewoźnik zawarł też umowę na dostawę czterech Boeingów 737-800 NG, czyli samolotów starszej generacji. Milczarski określa je jako "pomostowe". W umowie zapisano możliwość zamiany ich na Boeingi 737 MAX8.
Pierwsze nowe samoloty mają trafić do przewoźnika w przyszłym roku. Będą latać na najpopularniejszych trasach europejskich. Mogę też dolecieć do środkowej Azji, gdzie przewoźnik chce otworzyć nowe połączenia. W grę wchodzi Astana i Teheran – LOT na razie nie ujawnia oficjalnie, którą trasę uruchomi jako pierwszą, ale na rynku spekuluje się, że chodzi o Astanę.
Sprawą otwartą jest wynik finansowy LOT za ten rok. Firma w 2012 r. stanęła na krawędzi bankructwa, a uratowała ją pomoc publiczna. Prezes Milczarski prognozuje, że w tym roku spółka odnotuje 150-200 mln zł na działalności podstawowej. Wynik netto trudno nawet oszacować, ponieważ będzie zależał od kursu dolara. - Chcę zapewnić, że wszystkie decyzje jakie podejmujemy są podyktowane względami ekonomicznymi. Musimy zarabiać, jesteśmy to winni podatnikom. Nawet jeśli ktoś nam zleci wożenie ziemniaków z Modlina do Mińska i nam za to zapłaci, to będziemy to robić – zapewnił.