Poniedziałek rano. Port w podwarszawskim Modlinie odprawił właśnie dzięwięciomilionowego pasażera. Dobicie do takiej liczby zajęło lotnisku pięć lat - a warto pamiętać, że przez kilka miesięcy z powodu problemu z pasem startowym samoloty tam nie lądowały. Modlin nie jest jedyny. Ruch lotniczy w naszym kraju nieustannie rośnie: w zeszłym roku z polskich lotnisk skorzystały 34 mln pasażerów, w tym - jak prognozuje firma doradcza PwC - będzie ich 37,8 mln.
Dwucyfrowy wzrost
Oznacza to, że polski rynek będzie się rozwijał w tempie 11 proc. rocznie, podczas gdy średnie tempo dla całego świata ma wynosić 4,5 proc. Z jednej strony tak dynamiczny wzrost cieszy, ale z drugiej pokazuje, jak duży dystans mamy do nadrobienia. Niecałe 38 mln pasażerów w tym roku to mniej niż obsługuje rocznie samo lotnisko w Rzymie albo Monachium. I dwukrotnie mniej, niż lata w ciągu roku z londyńskiego Heathrow.
W porównaniu do mieszkańców innych krajów europejskich wciąż latamy mało: wskaźnik liczby pasażerów lotniczych w stosunku do całej populacji wyniósł w zeszłym roku dla naszego kraju 0,9, podczas gdy w Niemczech było to 2,7, a w Holandii 4,1. Wyższe wskaźniki zanotowały także Węgry (1,0), Czechy (1,2) czy Litwa (1,5).
Z tego gonienia Europy wynikają właśnie dwucyfrowe wzrosty liczby pasażerów na polskich lotniskach. W zeszłym roku pochwalić się nimi mogło sześć portów: w Lublinie ruch podskoczył w stosunku do 2015 r. o 43 proc., w Krakowie o 18 proc., na warszawskim Okęciu i w Poznaniu o 14 proc., w Szczecinie o 13 proc. i o 10 proc. w Modlinie. Na plusie były też lotniska w Gdańsku, Katowicach, Wrocławiu i Rzeszowie. Wyraźnie za to spadła liczba pasażerów w Łodzi i Zielonej Górze.
Jak wynika z danych Urzędu Lotnictwa Cywilnego (ULC), najchętniej latamy do Wielkiej Brytanii, Niemiec, Norwegii i Włoch, czyli do krajów, gdzie Polacy pracują. Również dziewięciomilionowy pasażer z Modlina - pan Sylwester - mieszka z rodziną w Londynie. Do Polski przylatuje trzy razy w roku.
Będzie rosło dalej
- Na przestrzeni ostatnich 12 lat ruch pasażerski zwiększył się niemal czterokrotnie, dlatego ważne jest tworzenie takich warunków, które będą odpowiadały na potrzeby rosnącego rynku przewozów pasażerskich w Polsce - deklarował niedawno minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
Rząd chce budować Centralny Port Lotniczy, który będzie mógł obsłużyć 50-60 mln pasażerów rocznie. Czyli dwa razy tyle co dzisiaj wszystkie polskie porty lotnicze razem wzięte. Nie wiadomo jeszcze, gdzie lotnisko miałoby powstać, ile będzie kosztować jego budowa i skąd wziąć na nią pieniądze. Wiadomo natomiast, że pierwsze samoloty wystartują najwcześniej za kilka lat.
Do tego czasu wystarczyć mają istniejące lotniska. Jak wynika z danych ULC za pierwszy kwartał tego roku, na które powołuje się "Rzeczpospolita", porty nie zwalniają tempa. Jeśli wzrost liczby pasażerów z pierwszych trzech miesięcy tego roku się utrzyma, to w tym roku z Polski i do Polski przyleci więcej niż prognozowane 38 mln pasażerów. I tak, ruch na warszawskim Okęciu miał wzrosnąć w stosunku do pierwszego kwartału 2016 r. o jedną trzecią, dwucyfrowymi wzrostami chwalą się też Wrocław, Kraków i Gdańsk. Nowe lotnisko w Szymanach zanotowało 1000-proc. wzrost liczby pasażerów, choć w tym przypadku warto pamiętać, że samoloty zaczęły stamtąd startować właśnie w zeszłym roku. Na plusie był też port w Zielonej Górze, który wprawdzie odprawił zaledwie 1,5 tys. pasażerów, ale i tak było ich o 30 proc. więcej niż rok wcześniej.