Przez półtora roku pięciu czołowych ministrów rządu PiS ponad stukrotnie korzystało z lotów wojskowymi samolotami typu CASA C-295. Wylatali kilkaset godzin, za co z pieniędzy podatników poszło grubo ponad 8 mln zł. Ponad połowa tej kwoty przypada na podróże krajowe i zagraniczne Antoniego Macierewicza.
Odpowiadając na interpelację poseł Małgorzaty Niemczyk z PO w sprawie przelotów wojskową CASĄ, Bartosz Kownacki, sekretarz stanu w MON, opublikował na stronach sejmowych szczegółowe dane na temat podróży premier Szydło, wicepremiera Mateusza Morawieckiego, szefa MON Antoniego Macierewicza, Mariusza Błaszczaka, ministra spraw wewnętrznych, a także Jana Szyszki - ministra środowiska.
Okazuje się, że tylko ta piątka ministrów od października 2015 r. do końca marca 2017 r. skorzystała w sumie 109 razy z przelotu wojskową CASĄ. Jak podkreśla Bartosz Kownacki, wszystkie loty były wykonywane zgodnie z przepisami, które w specjalnych sytuacjach dają takie możliwości.
Pytanie tylko, czy zawsze jest to konieczne? Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, był czas, że premier Beata Szydło praktycznie co tydzień wykorzystywała samoloty, żeby wrócić do domu. Często były to właśnie wojskowe maszyny typu CASA. O prywatnych podróżach najważniejszych polskich polityków pisaliśmy tutaj.
Koszty związane z lotami wojskowymi samolotami, także ze względu na procedury z tym związane, są bardzo kosztowne. Jak informuje MON, łączny koszt (bez opłat lotniskowych) jednej godziny lotu szacowany jest na około 21 577,65 zł.
"Do dnia 20 marca 2017 roku zostały zrealizowane 44 zadania lotnicze na potrzeby Kancelarii Prezesa Rady Ministrów" - podaje MON. Beata Szydło latała tylko po kraju, głównie między Krakowem, Warszawą i Gdańskiem. W sumie w powietrzu premier spędziła przez półtora roku 112 godzin. Koszty? Około 2 mln 416 tys. 700 zł.
Dużo? Znacznie więcej kosztują podatników podróże Antoniego Macierewicza, który w powietrze wzbijał się w wojskowych barwach 51 razy. Były to jednak dłuższe loty niż premier Szydło, bo w sumie trwały ponad 200 godzin. Na trasie szefa MON była m.in. czeska Praga, węgierski Kecskemet, greckie Ateny czy holenderski Amsterdam. W sumie rachunek wystawiony podatnikom opiewa na 4 mln 391 tys. zł.
O ile okazjonalne wykorzystywanie wojskowych samolotów przez premier rządu i szefa MON jest zrozumiałe, to już loty CASĄ wykonywane przez ministra finansów czy ministra środowiska mogą wzbudzać wątpliwości. Mateusz Morawiecki wylatał 870 tys. zł, a Jan Szyszko 496 tys. zł. Pierwszy z nich podróżował 13 razy, a drugi tylko 3.
Co ciekawe, w przypadku Szyszki nie liczy się ilość, tylko jakość. Wszystkie loty były zagraniczne. Dwukrotnie (w tę i z powrotem w różnych dniach) celem był Marakesz (Maroko), a raz Strasburg (Francja).
Na listę raz wpisał się Mariusz Błaszczak, który w połowie czerwca 2016 r. udał się do Burgas w Bułgarii. Koszt tego lotu z i do Warszawy tego samego dnia MON oszacowało na 164 tys. zł.