O przedłużeniu strajku o kolejny, czwarty dzień Cockpit poinformował po południu na swojej stronie internetowej.
Odnosząc się do apelu dyrekcji Lufthansy o jak najszybsze wdrożenie postępowania ugodowego, rzecznik związku zawodowego Joerg Handwerg oświadczył, że powołanie pośrednika miałoby sens tylko wtedy, gdyby pracodawca "nie wysuwał propozycji pozornych, które stawiają pod znakiem zapytania jego dobrą wolę do kompromisu".
Członek zarządu Lufthansy Harry Hohmeister powiedział, że żądania płacowe pilotów są niemożliwe do spełnienia. Jak podkreślił, każdy dzień strajku powoduje straty w wysokości 10 mln euro, nie mówiąc o szkodach dla wizerunku firmy.
Rzecznik Cockpitu zarzucił kierownictwu Lufthansy, że domagając się odszkodowania za strajk w wysokości 60 mln euro, chce zniszczyć związek zawodowy.
Jak zapowiedziano wcześniej, w piątek unieruchomione zostaną połączenia na krótkich dystansach. Z danych przekazanych przez przewoźnika wynika, że podczas trzech dni strajku ucierpi 315 tys. pasażerów, którzy muszą zmienić rezerwację bądź skorzystać z innego środka komunikacji.
Z powodu protestu w środę odwołano blisko 900 lotów. W czwartek Lufthansa anulowała 912 połączeń, w tym 82 na trasach międzykontynentalnych. Dyrekcja Lufthansy próbowała nie dopuścić do rozpoczęcia strajku, kierując sprawę na drogę sądową, jednak sąd pracy we Frankfurcie nad Menem oddalił pozew i zezwolił na strajk.
W obecnym sporze płacowym to już 14. akcja strajkowa od kwietnia 2014 r.
Cockpit podkreśla, że piloci nie dostali od pięciu lat żadnej podwyżki. Lufthansa wypracowała w tym czasie zysk w wysokości 5 mld euro. Cockpit domaga się wzrostu wynagrodzenia o 22 proc. w pięciu etapach, za okres od końca kwietnia 2012 r., kiedy wygasło poprzednie porozumienie płacowe, do kwietnia 2017 r. Lufthansa oferuje podwyżkę wynagrodzeń o 2,5 proc. za okres do końca 2018 roku. Związek reprezentuje interesy 5,4 tys. pilotów.
Poprzednia fala strajków pilotów Lufthansy miała miejsce we wrześniu 2015 roku. Strajk przerwano wówczas po orzeczeniu sądu pracy we Frankfurcie, który uznał działania związku za nielegalne.