O nowych jednostkach przygotowanych do cyberwojny pisaliśmy w money.pl już we wtorek. Deklaracje o ich rychłym powstaniu przedstawił na kongresie CYBERSEC 2017 Minister Macierewicz.
Rzecz jednak w tym, że w maju - podczas odprawy kierownictwa MON z naczelnym dowództwem Sił Zbrojnych - szef resortu także mówił o 2 mld zł na formowanie wojsk cybernetycznych.
Zatem jest pomysł wracający jak bumerang.
Obrona przed atakami informacyjnymi
”Ministerstwo Obrony Narodowej podjęło decyzję o zintensyfikowaniu prac nad rozwojem zdolności do obrony przed zagrożeniami w cyberprzestrzeni, zarówno pod względem obrony przez atakami na systemy teleinformatyczne, jak i obrony przed atakami informacyjnymi, z uwzględnieniem obrony przed manipulacją krajowym środowiskiem informacyjnym” - czytamy w przesłanym do nas oświadczeniu.
Deklaracja ministra jest więc związana ze ”zintensyfikowaniem” działań w tym obszarze. Choć ciągle o pomyśle niewiele wiadomo. Należy jednak odnotować pewien postęp w informowaniu o tych wojskach. W maju rzecznik prasowy MON mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz w odpowiedzi na nasze pytania, napisała, że są to ”informacje o charakterze niejawnym i jako takie nie podlegają ujawnieniu".
”Wojska do działań w cyberprzestrzeni będą zawierały komponent CYBEROPS zdolny do obrony przed atakami teleinformatycznymi prowadzonymi w i przy użyciu cyberprzestrzeni oraz komponent INFOOPS zdolny do obrony przez operacjami informacyjnymi (w tym psychologicznymi) prowadzonymi w i z użyciem cyberprzestrzeni” - informuje MON.
Czego dotyczyć mają działania w sferze informacyjnej i psychologicznej? Tego resort nie wyjaśnia, ale mówił o tym money.pl Krzysztof Liedel, ekspert od cyberbezpieczeństwa z Centrum Badań nad Terroryzmem - Collegium Civitas.
Rosjanie pokazali siłę
W jego ocenie cyberbezpieczeństwo nie oznacza już tylko obrony przed wirusami czy włamaniami. Teraz coraz istotniejszą rolę odgrywa dezinformacja przy użyciu fake newsów i socjotechniki.
Zresztą na ten problem zwracał też uwagę Macierewicz, przemawiając na CYBERSEC 2017. Szef MON przekonywał, że Rosjanie pokazali tu swoją siłę, wpływając na procesy wyborcze w USA i Francji.
W jego ocenie było to możliwe właśnie przez rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji (fake news) i armię internetowych agentów, którzy komentarzami w sieci wpływali na opinię publiczną.
W przesłanym do nas oświadczeniu resort obrony nie odpowiada jednak na najważniejsze pytanie. Skąd do cyberwojska weźmie 1000 specjalistów? Bo właśnie tak liczne odziały ekspertów IT w mundurach chce zatrudnić szef MON.
Ze znalezieniem chętnych będzie jednak problem. Na polskim rynku według ostrożnych szacunków brakuje obecnie około 50 tys. informatyków. Firmy, które chcą pozyskać pracowników, muszą toczyć boje, sięgając po najbardziej skuteczny argument finansowy.
Jak z tym poradzi sobie wojsko? Przecież obowiązuje tam ścisła hierarchia i pensja zależy od wielu czynników, jak: stopień, stanowisko, wysługa lat. Trudno sobie wyobrazić, żeby informatyk dostawał więcej od generała. Tymczasem najlepsi w tej dziedzinie nawet nie siadają do negocjacji bez kilkunastu tysięcy pensji netto.
Nie zechcą w kamasze?
Oczywiście możliwe są wyjątki, ale w ocenie ekspertów zatrudnianie za wyjątkowo atrakcyjne w wojsku stawki, nie może być regułą. Może dotyczyć co najwyżej kilkunastu osób, a nie setek czy tysiąca.
Jak mówił w money.pl Krzysztof Liedel mogłoby to wywrócić do góry nogami struktury w armii. Jak ten problem chce rozwiązać MON?
”Resort obrony narodowej opracowuje nowoczesne koncepcje szkoleń i rekrutacji personelu do nowo formowanych struktur. W tym i innych zadaniach planowana jest ścisła współpraca ze środowiskiem specjalistów i ekspertów spoza resortu obrony narodowej”- czytamy w odpowiedzi na nasze pytania.
Ciągle więc brakuje konkretnych rozwiązań. MON obiecuje jednak, że po zakończeniu ”intensywnych prac mających na celu opracowanie dokumentów wykonawczo – decyzyjnych” zostaną one, już jako jawne, opublikowane. Czekamy zatem, zastanawiając się jak resort poradzi sobie z jeszcze jednym problemem.
Nawet jeśli uda się znaleźć pieniądze na zatrudnienie armii speców IT, może okazać się, że nie zechcą wskoczyć w mundury. Zwracał na to uwagę Krzysztof Liedel, który jako ekspert od cyberbezpieczeństwa pracował w BBN nad doktryną cyberbezpieczeństwa.
Z ówczesnych spotkań jego zespołu z hakerami, informatykami i studentami jasno wynikało, że wojsko nie jest dla nich dobrym pomysłem na życie.