Szef MON Antoni Macierewicz zapowiedział, że możliwy jest podział oferty na śmigłowce dla wojsk specjalnych "dla więcej niż jednego przedsiębiorstwa". Coraz więcej komentatorów ma wątpliwości, czy kolejna obietnica MON w ogóle zostanie dotrzymana.
Jak podał w piątek Inspektorat Uzbrojenia MON, zaproszenie do ofert odebrały: konsorcjum PZL Mielec i amerykańska Sikorsky Aircraft Corporations, konsorcjum spółek Airbus Helicopters i Heli Invest oraz WSK "PZL-Świdnik".
- To są trzy podmioty, które występowały jako potencjalny producent śmigłowców już kilka lat temu i każdy z nich jest brany pod uwagę, także Airbus, o którego jest tyle hałasu - powiedział Macierewicz w TVP.
- Zobaczymy, która z nich otrzyma zamówienie. Możliwy jest także podział tej oferty dla więcej niż jednego przedsiębiorstwa - dodał szef MON. Podkreślił, że to ostatni etap postępowania.
Dotyczy ono dostawy śmigłowców dla wojsk specjalnych w wersji do bojowych działań poszukiwawczo-ratowniczych.
Obiecanki Macierewicza
O tym, że Polskie wojsko ma dostać nowe, które zastąpią ciężkie śmigłowce bojowe Mi-24, money.pl pisało już dwa lata temu. Ten program zakupu helikopterów MON nazwał kryptonimem "Kruk".
Początkowo mowa była o 32 maszynach, ale w ostatnim czasie, jak donosi gazeta.pl, mówi się nawet o 60 śmigłowcach uderzeniowych.
W czwartek premier Beata Szydło przekonywała, że zakup śmigłowców to priorytet. Coraz więcej komentatorów ma jednak wątpliwości, czy kolejna obietnica MON w ogóle zostanie dotrzymana.
Głos zabrał między innymi prof. Leszek Balcerowicz, były wicepremier i szef NBP. Na swoim profilu twitterowym tak skomentował zapowiedzi MON: "Macierewicz zbroi Polskę przy pomocy obietnic, które łamie".
Coś w tym jest. O dziwnych przetargach i pomysłach MON, pisaliśmy wielokrotnie na łamach money.pl.
Afera z przetargiem na dostawę autobusów dla wojska to najświeższy punkt na coraz dłuższej liście wpadek biznesowych Ministerstwa Obrony Narodowej, które - poprzez Polską Grupę Zbrojeniową - nadzoruje Autosan. Wystarczy przypomnieć pomysł kupowania śmigłowców bez offsetu, remont 50-letnich okrętów podwodnych, których Norwegom nie opłacało się nawet pociąć na żyletki czy pociągów dla wojska. A przykładów jest więcej.
Jak to było z Caracalem?
Po rezygnacji z zakupu wielozadaniowych śmigłowców Airbus Helicopters H225M Caracal - przed rokiem rząd uznał ofertę offsetowa za niewystarczającą - w lutym br. MON rozpoczęło postępowania na śmigłowce w wersjach CSAR (combat search and rescue) - poszukiwawczo-ratowniczych, zdolnych do bojowego wtargnięcia na teren przeciwnika - i śmigłowców do zwalczania okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej, wyposażonych w sprzęt medyczny i zdolnych także do prowadzenia akcji poszukiwawczo-ratowniczych (ZOP/SAR).
W lutym br. MON rozpisało postępowanie na 16 śmigłowców - po osiem w wersjach bojowego poszukiwania i ratownictwa (CSAR) dla Wojsk Specjalnych oraz do zwalczania okrętów podwodnych (ZOP/SAR), wyposażonych dodatkowo w sprzęt medyczny pozwalający na prowadzenie akcji poszukiwawczo-ratowniczych.
W maju Inspektorat Uzbrojenia MON po ocenie wstępnych ofert w postępowaniu na śmigłowce dla sił specjalnych poinformował, że rozpoczyna negocjacje ze wszystkimi oferentami: konsorcjum PZL Mielec i Sikorsky, WSK "PZL-Świdnik" oraz konsorcjum Airbus Helicopters i Heli Invest. Te same podmioty konkurowały w postępowaniu, w którym wybrano Caracale.
Po odstąpieniu od zamiaru zakupu Caracali przedstawiciele MON mówili, że pilniejsza od zakupu śmigłowców jest modernizacja obrony powietrznej i uzyskanie zdolności przeciwrakietowych; mówiono także o zmianie priorytetów na korzyść śmigłowców uderzeniowych, a nie wielozadaniowych, w tym transportowych.