Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. Sebastian Ogórek
|

Wyższe niepełne? Rektorzy chcą nowego tytułu

58
Podziel się:

- Warto, by uczelnie mogły oferować krótkie cykle kształcenia - zaproponowali we wtorek przedstawiciele Fundacji Rektorów Polskich. W ramach takich cyklów oferowano by wykształcenie o oczko wyższe niż matura, a o oczko niższe niż licencjat.

Wyższe niepełne? Rektorzy chcą nowego tytułu
(Stefan Maszewski/REPORTER)

Trwają prace nad rządowym projektem reformy szkolnictwa wyższego. Przedstawiciele Fundacji Rektorów Polskich (skupiającej m.in. byłych rektorów uczelni publicznych i niepublicznych) podczas wtorkowej konferencji w Warszawie zaproponowali, by w ramach zmian uwzględniono wprowadzenie tzw. krótkich cykli kształcenia.

Punktem wyjścia przedstawionych we wtorek zmian jest Polska Rama Kwalifikacji (PRK), czyli system porządkujący wiedzę i kompetencje uzyskiwane w poszczególnych etapach kształcenia w Polsce.

- Polska Rama Kwalifikacji zawiera osiem poziomów, z czego piąty lokuje się pomiędzy maturą (poziom czwarty), a dyplomem licencjata i inżyniera (poziom szósty) - powiedziała kierowniczka projektu, prof. Ewa Chmielecka z Fundacji Rektorów Polskich. - Na poziomie piątym nie jest przyznawana obecnie żadna, wydawana przez szkoły wyższe, kwalifikacja pełna. Zatem z punktu widzenia szkolnictwa wyższego jest to poziom "pusty". Tymczasem wyniki naszych badań potwierdzają, że poziom piąty może stanowić ważny czynnik rozwoju kapitału ludzkiego w Polsce - dodała.

Prezes Fundacji Rektorów Polskich prof. Jerzy Woźnicki, szef Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego zwrócił uwagę, że Ministerstwo Edukacji Narodowej zajmuje się oświatą, a uczelnie przyzwyczajone są do prowadzenia studiów.

- Tymczasem tu mamy do czynienia z innego rodzaju ofertą edukacyjną. Dolegliwa staje się ta dziura, ta pustka, ta nieciągłość - powiedział.

Chmielecka wyjaśniła, że kształcenie w ramach poziomu 5. oferowane jest prawie we wszystkich krajach Europy i jest niezwykle popularne w USA (system koledżów). Za granicą w ramach 5. poziomu oferowany bywa np. cykl, który trwa 3-4 semestry, a dyplom, który otrzymuje się po ukończeniu kursu określany jest np. mianem "associated degree".

Podała przykład, że po kursach na 5. poziomie kształcenia można byłoby uzyskać kwalifikacje np. do wykonywania takich zawodów jak: asystent nauczania języka obcego w przedszkolu czy przewodnik varsavianista.

Kierowniczka projektu wymieniała, że studiami poziomu piątego zainteresowani byłyby zarówno osoby dojrzałe, z doświadczeniem zawodowym, które chciałyby np. zdobyć wyższe kwalifikacje lub chciałyby się przekwalifikować. Inną grupą chętnych na takie kursy byliby absolwenci szkół średnich jeszcze niezdecydowani co do dalszej ścieżki kształcenia. Krótki cykl kształcenia może być zintegrowany z cyklem inżynierskim czy licencjackim - kurs skracałby więc drogę do licencjatu czy inżyniera.

Chmielecka zwróciła też uwagę na absolwentów szkół średnich, którzy nie zdali matury, albo zdali ją na zbyt niskim poziomie. Według niej takie osoby również mogłyby podjąć na uczelniach kursy i uzyskać certyfikat. Chmielecka zaznaczyła jednak, że zdanie matury byłoby ciągle jednym z warunków koniecznych do kontynuowania nauki na uczelni i ubiegania się o tytuł licencjata.

Przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich prof. Jan Szmidt, rektor Politechniki Warszawskiej dodał: - Trzeba ludziom pomóc, by znaleźli swoje miejsce w życiu. To miejsce niekoniecznie musi się wiązać się ze studiami wyższymi - mówił.

-Czasami "ciągniemy za uszy" naszych studentów do egzaminu licencjackiego, do dyplomu licencjackiego, naruszając zasady jakości, naruszając zasady wiarygodności kształcenia. Gdybyśmy mogli zaoferować im dyplom wcześniej, po łatwiejszym programie, bardziej praktycznie zorientowanym, byłoby to znakomite wyjście dla wszystkich - przekonywała Chmielecka.

Podobnego zdania był prof. Szmidt, kiedy mówił o plusach proponowanych zmian. - Z jednej strony ludzie będą w miarę szczęśliwi, a z drugiej my nie będziemy zakłamywali rzeczywistości i będziemy dawali dyplomy i certyfikaty, które będą odpowiadały poziomowi wykształcenia w skali polskiej i europejskiej - powiedział.

Konferencja "Poziom 5 - brakujące ogniwo. Uczelnia, społeczeństwo, rynek pracy" była podsumowaniem trzyletniego projektu badawczego FRP oraz firmy Pearson Central Europe.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(58)
WYRÓŻNIONE
KK
8 lat temu
Pomysł, delikatnie mówiąc, fatalny. Najlepiej zacznijmy wkładać dyplomy uczelni wyższych do chipsów albo czekolad, aby każdy mógł sobie jakiś znaleźć. Już pójście w kierunku dwustopniowych studiów było głupotą. Ustalmy wreszcie, że studia to nie jest kartofel, którego każdy może sobie kupić . Osoby posiadające wyższe wykształcenie powinny stanowić elitę kraju. Elita ma to do siebie, że reprezentuje bardzo wysoki poziom kwalifikacji oraz jest nieliczna. Zamiast wymyślać bzdurne "brakujące poziomy" skupmy się na odbudowie szkół zawodowych oraz techników.
Elka
8 lat temu
Wyższe niepełne[cytat] To żadne wyższe! To dyplomy ukończenia studiów bez umiejętności czytania i pisania, bez umiejętności wykonywania podstawowych działań arytmetycznych, działań na ułamkach itd. To jest nieznajomość podstawowych praw i jednostek fizycznych. To tylko umiejętność grania, oglądania filmów na smartfonach tabletach i laptopach.
alfa
8 lat temu
No to będzie pełno matołków , którzy wpiszą sobie " wykształcenie wyższe." Bzdurą było już robienie dwustopniowych studiów ( licencjat i magisterka ) , bo to "masło maślane " , skoro na wielu uczelniach poszerzenie pracy licencjackiej uprawniało do zdobycia tytułu magistra . Kiedyś to były prawdziwe studia : teatralne 4 lata, inżyniersko - magisterskie 5 lat, medyczne ( lekarskie ) 6 lat. A może jest to robione pod Misiewicza ? Pewnie z powodu nawału obowiązków nie ma kiedy uzupełnić wykształcenia?
NAJNOWSZE KOMENTARZE (58)
Jeff
4 lata temu
Przecież są kursy, jak ktoś chce pogłębić wiedzę. A "wyższe niepełne" oznacza podjecie studiów i przerwanie ich w dowolnym momencie przed ukończeniem. Czyli formalnie rzeczy biorąc, żeby otrzymać wykształcenie wyższe niepełne trzeba zakończyć proces rekrutacji, podjąć studia (czyli odbyć dosłownie jedne zajęcia). Później można iść do dziekanatu, złożyć podanie o skreślenie z listy studentów i gotowe. "Wykształcenie wyższe niepełne" jest używane do badań naukowych i podobnych, bo charakteryzuje pewną grupę, ale nie świadczy o jakichkolwiek kwalifikacjach, wiec po co tytuł. Za chwilę zaczną dawać tytuły studentom, którzy nie zostali przyjęci, a na koniec tym, którzy nie wpisali się na listę. "Wykształcenie w sferze marzeń"
łacny
8 lat temu
Nareszcie przestaniecie sie smiac z misiewicza czy perukarza .Ten drugi nauczy sie robic kitki ( ,koki ) i bedzie go mozna nazywac prawie mgr, tak jak klepe prawnikiem.
hhhh
8 lat temu
BEŁKOT. Robia ze szkolnictwa wyzszego szkolki pomaturalne. Masowe ksztalcenie, niski poziom, wymyslanie coraz to nowych na podtrzymanie tego cyrku.
dumna absolwe...
8 lat temu
Ułatwienie dla "misiewiczów"? I tak różne pseudo-uczelnie nawypuszczały niedouczonych magistrów i licencjatów, to chcą jeszcze dla ułatwienia takim karierowiczom jak misiewicze wprowadzić coś pośredniego między maturą i licencjatem? Jak czytam komentarze internautów, to przerażenie mnie ogarnia - naprawdę niewielu potrafi poprawnie posługiwać się ojczystym językiem. W dodatku to samo dotyczy niektórych redaktorów (pożal się Boże). Wstyd i hańba!
osso
8 lat temu
Reforma na uczelniach powinna zacząć się od zmiany mentalności wykładowców i ich podejścia do studentów. Mentalnie to są czasy głębokiej komuny gdzie wykładowca to BÓg i robi co chce.
...
Następna strona