Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Makłowicz: Państwo nie może być kaznodzieją i alfonsem

0
Podziel się:
Makłowicz: Państwo nie może być kaznodzieją i alfonsem

Money.pl: Czy popiera Pan pomysł całkowitego zakazu palenia w miejscach publicznych?

Robert Makłowicz, dziennikarz, publicysta, krytyk kulinarny: Nie, nie jest to dobry pomysł. I to z bardzo istotnego powodu: państwo nie może być jednocześnie kaznodzieją i alfonsem. Jeśli w danym kraju wyroby tytoniowe są legalne, to z powodów wolności obywatelskiej nie można zakazać ich spożywania. Nie może być takich absurdów jak w Ameryce, gdzie w niektórych stanach nawet u siebie w domu nie wolno palić, mimo że papierosy można kupić.

Ciekawym przykładem jest dla mnie Chorwacja. Tam wprowadzano restrykcje takim owczym pędem. Najpierw dla kierowców zerowy limit zawartości alkoholu we krwi.

Ale to jest kraj śródziemnomorski, gdzie wino jest po prostu składnikiem posiłków. No i po roku się z tego wycofano, zmieniając na 0,5 promila, co jest sensowną granicą.

Rok temu wprowadzono też całkowity zakaz palenia w miejscach publiczny ijuż to zostało zmienione. Restauracje i kawiarnie powyżej pewnego metrażu mogą wyznaczać miejsca dla palących.

Tylko czy tak naprawdę to nie jest fikcyjne rozwiązanie? Dymu nie zatrzyma granica metrażowa.

Oczywiście chodzi o to, żeby to nie była fikcja. Na przykład tak, jak to było za komuny, że w knajpach był stolik bezalkoholowy. Czy też fikcyjne miejsce dla niepalących w sali dla palących. To jest absurd.

Zgadzam się z tym, że jeśli miejsce jest małe i jest to jedna sala, to powinno być albo całkowicie dla palących albo dla niepalących. Ale jeśli lokal jest duży, ma kilka sal... Żyjemy w czasach, gdzie klimatyzacja i wyciągi to nie jest jakaś rzecz ekstrawagancka. I da się to tak zrobić, żeby nie przeszkadzało.

Ale czy w restauracji pełnej dymu jedzenie nie smakuje gorzej? A po papierosie nawet najbardziej wykwintna potrawa nie traci na jakości?

To jest brednia. Proszę zobaczyć na największych kucharzy, wielu z nich pali. Gdyby było tak, jak Pani mówi, to Marco Pierre White na przykład nie paliłby papierosów. Anthony Bourdain nie paliłby papierosów, a pali. Jeśli tytoń zabijałby smak, to ci ludzie nie byliby jednymi z najsłynniejszych szefów kuchni na świecie.

Oczywiście wiadomo, że dym w nadmiarze przeszkadza. Również palącym. Ale od tego są urządzenia, które pomagają ten dym wyssać. Ja rozumiem to tak: albo się umówimy, że tytoń jest w ogóle nielegalny i wtedy proszę zakazy, albo nie. Ale państwo nie może działać w ten sposób, że coś sprzedaje, czerpie z tego zyski i zabrania tego używać.

To znaczy, że Pana zdaniem palenie powinno być dozwolone absolutnie wszędzie?

Ja jestem człowiekiem niespecjalnie starym, mam 47 lat. Ale też na tyle starym, żeby pamiętać czasy, kiedy w Belgii można było palić w sklepach, na poczcie, na lotniskach, w samolotach. Sam jeszcze paliłem papierosy w samolocie.

Wenderlich: Zakaz palenia nie jest chrześcijański!
Oczywiście, że palenie papierosów jest szkodliwe, nikt nie powie że nie jest. Ale dopóty, dopóki ta rzecz nie zostanie całkowicie zdelegalizowana, nie można jednocześnie czerpać z niej zysków i jej zabraniać. Bo powtarzam, wybór jest tu ważny. I zrobienie rzeczywistego, a nie fikcyjnego kącika dla niepalących.

A tak naprawdę, to przecież pierwszą kampanię antynikotynową na świecie przeprowadził Adolf Hitler. I pierwsze regulacje dotyczące ograniczenia palenia to jest III Rzesza.

A jak Pana zdaniemtaki zakaz działaby w praktyce? Czy restauratorzy powinni się obawiać utraty klientów?

Często słyszę powoływanie się na przykład Włoch, gdzie wprowadzono całkowity zakaz palenia i restauracje tak bardzo nie ucierpiały. Ale na miły Bóg, tam jest całkiem inny klimat! I przez dziesięć miesięcy w roku, a w niektórych miejscach cały rok, można usiąść na zewnątrz. U nas przez pół roku nie można.

Mamy też kraje typu Norwegia, gdzie klimat jest jeszcze gorszy, niż u nas i też nie wolno palić. Ale Skandynawia jest troszkę inaczej skonstruowana. Tam już od lat państwo lepiej wie, co jest dobre dla obywatela i narzuca różne rzeczy. Od razu Pani powiem, że ja nie chciałbym mieszkać w Skandynawii. Bo ja jestem człowiekiem myślącym i sam staram się wybierać rzeczy dla mnie dobre.

Chochołowski na bblog.pl: Trzeba więcej pić, żeby walczyć z dyskryminacją!
A propos efektówwystarczy zobaczyć co się stało w Anglii, gdzie puby padają jak muchy. Nie trzeba szukać teorii, tylko wystarczy spojrzeć na praktykę. Ja pamiętam, jak najpierw wprowadzono zakaz palenia w Szkocji i ludzie jeździli do Anglii do pubów, żeby napić się piwa i zapalić papierosa. To było jeszcze dwa lata temu.

Tłumaczenie się Unią Europejską też mnie nie przekonuje. Wystarczy zobaczyć Austrię, gdzie można palić nawet na stacji benzynowej w budynku, gdzie są normalnie knajpy. Bo działają tam wyciągi, nie śmierdzi, nie ma dymu. A Austria jest w Unii znacznie dłużej niż my.

Sądząc po przykładzie Szkotów myśli Pan, że Polacy też by jakoś próbowali kombinować? Czy po prostu zrezygnowaliby z restauracji albo kawiarni?

Rozmawiałem z właścicielami różnych lokali. Oni na przykład radzą sobie tak, że wyznaczają miejsce do zrobienia tzw. prywatnego klubu. Wtedy to już nie jest miejsce publiczne i palić wolno. Dochodzi do takich absurdów. Ale moim zdaniem ta ustawa, przynajmniej w takiej rygorystycznej wersji, nie przejdzie.

Jest tu jeszcze jeden aspekt. Czy zdaje sobie Pani sprawę ilu Anglików można zobaczyć na rynku krakowskim, którzy przylatują do nas nie tylko po to, żeby napić się taniego piwa, ale też dlatego, że można tu palić. To też napędza turystykę.

Ale zwolennicy zakazu podkreślają, że zdrowie jest ważniejsze.

No tak, to jest oczywiście niezdrowe. Wiele rzeczy które spożywamy jest niezdrowych. Ale wie Pani, absynt też był niezdrowy. Ale gdyby nie absynt nie mielibyśmy Toulouse-Lautreca, nie mielibyśmy van Gogha. Zresztą proszę porozmawiać na temat szkodliwości palenia z Davidem Lynchem czy z Jimem Jarmushem.

Ale podkreślam, to jest kwestia dania rzeczywistego prawa wyboru. Powinny być miejsca i takie, i takie. Człowiek ma po to rozum, żeby mógł wybierać.

A czy Pan pali papierosy?

Tak, palę. Chociaż jestem na etapie rzucania palenia. Ale to jest moja wolna wola i mój wybór.

Czytaj w Money.pl
*Na walce z palaczami państwo straci 300 mln zł * Do palenia papierosów przyznaje się 9 milionów Polaków. Rocznie na papierosy wydają 24 miliardy złotych.
*Lewica broni palaczy, atakuje absurdy ustawy * Czy będzie można palić w zakonach, a nie wolno tego będzie robić w nocnych klubach?
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)