- Nie ulega żadnej wątpliwości, że służby specjalne wiedziały o tym, że Michał Tusk pracuje w OLT, a ta firma jest przedmiotem rozpracowania najpierw operacyjnego, a potem procesowego - powiedziała w TVP Info Małgorzata Wassermann, przewodnicząca komisji ds. Amber Gold.
- Dla mnie jest to naturalne, że przez to, że pracował dla wielkiego przestępcy, który przez trzy lata skutecznie omijał wszystkie instytucje i urzędy, to sprawa musi być wyjaśniona - stwierdziła Wassermann.
- Możemy sobie hipotetycznie wyobrazić, że pan premier Tusk jest przez tych przestępców szantażowany właśnie kwestia tego, że ujawnią, co robił syn, za co brał pieniądze, jaką miał wiedzę - wyjaśniła.
Przedmiotem rozmowy było wtorkowe przesłuchanie Jacka Cichockiego, byłego szefa MSW i koordynatora służb specjalnych w rządzie PO-PSL.
- Minister Cichocki ma jutro zeznawać niejawnie w sprawie syna Donalda Tuska. Myślę, że jutro nie powie nic - oceniła. - Dlatego, że zgromadziliśmy materiały ze wszystkich możliwych jednostek służb i nie ma tam śladu informacji, aby wyjaśniano tę kwestię - dodała.
Szefowa komisji ds. Amber Gold przypomniała, że po wybuchu afery Donald Tusk obiecał jej wyjaśnienie, ale tego nie zrobił. Jak oceniła, Cichocki pogrążył swojego byłego szefa mówiąc, że chodziło tylko o wyciągnięcie systemowych wniosków na przyszłość.
- Minister Cichocki zdemaskował obietnice premiera Donalda Tuska w sprawie wyjaśnienia afery Amber Gold - powiedziała Wassermann. - Nie potrafię sobie wyobrazić bierności służb, poziom zaniedbań jest ogromny - oceniła. - Sam Marcin. P powiedział w sprawie Amber Gold, że bez parasola ochronnego nie dałby rady - powiedziała Wassermann.