Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Małgorzata Zaleska na czele GPW. To pierwsza kobieta-szef warszawskiego parkietu w historii

0
Podziel się:

Małgorzata Zaleska została we wtorek prezesem warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. Po raz pierwszy w historii giełdowe stery przejmuje kobieta.

Małgorzata Zaleska na czele GPW. To pierwsza kobieta-szef warszawskiego parkietu w historii
(Andrzej Stawinski/REPORTER)

Małgorzata Zaleska została we wtorek pierwszą kobietą u sterów warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. Przez lata był to bastion męskości - spółka przez lata nie miała we władzach ani jednej kobiety (ani w zarządzie, ani w radzie nadzorczej).

Aktualizacja 13:11

Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy GPW powołało we wtorek Zaleską na prezesa warszawskiej giełdy. Na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy nikt nie spodziewał się niespodzianek: Zaleska była jedynym zgłoszonym kandydatem, a Skarb Państwa ma w spółce 51,76 proc. głosów. Jest to pierwsza kobieta na tym stanowisku w historii GPW. Do tej pory rządzili tylko i wyłącznie panowie: Wiesław Rozłucki, Ludwik Sobolewski, Adam Maciejewski i ostatnio Paweł Tamborski.

Zaleska powiedziała dziennikarzom, że na razie jest za wcześnie, by mówić o jej pierwszych decyzjach jako szefa GPW. - W tej chwili mówienie o kompleksowej strategii GPW jest przedwczesne. W stosownym czasie, po dokonaniu całej procedury wyboru, po decyzji KNF (która musi zgodzić się na powołanie prezesa GPW-PAP))
będzie na to czas i miejsce - wskazała.

- Zaufanie do rynku finansowego jest dobrem najwyższym, także zaufanie do rynku kapitałowego jest bardzo ważne. Zarówno jeśli inwestorzy instytucjonalni, jak i indywidualni będą postrzegali rynek kapitałowy jako bezpieczny, jako taki, który może im przynosić korzyści w długim terminie, będzie to korzystne nie tylko z punktu widzenia tych inwestorów, ale także z punktu widzenia rozwoju całej gospodarki - mówiła Zaleska.

Po powołaniu Zaleskiej, Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie GPW, odwołało czterech członków rady nadzorczej giełdy, a następnie powołało pięciu nowych członków rady; są to: Jarosław Grzywiński, Łukasz Hardt, Adam Miłosz, Wojciech Nagel, Ewa Sibrecht-Ośka.

Zaleska - bardzo dobra kandydatka

- To bardzo dobra kandydatka. Z ogromnym doświadczeniem i co istotne, z odpowiednim wykształceniem - komentuje dla money.pl Dominika Staniewicz, ekspert ds. rynku pracy w BCC. - Bardzo mnie cieszy, że w tym wypadku zdecydowały względy merytoryczne - mówi.

Część ekspertów dodaje, że doświadczona kobieta na czele warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych to sygnał dla wszystkich firm, by w większym stopniu powierzyć kobietom rządzenie.

- Giełda jest instytucją, która ma pokazywać wzory: jeżeli tam nie było dotąd kobiet, to trudno mówić o dobrym przykładzie. Kobieta jako prezes GPW to bardzo dobry krok, ale dopiero pierwszy - mówi w rozmowie z money.pl Katarzyna Twarowska, prezes fundacji Liderki Biznesu. - Często patrzę na moją 4-letnią córkę i mam obawy, że za dwie dekady będziemy w tym samym punkcie, co dziś - dodaje.

Staniewicz zwraca uwagę, że jeżeli Zaleska będzie chciała faktycznie pracować nad pozycją kobiet w giełdowych spółkach, to na placu boju jest praktycznie sama. Rząd Prawa i Sprawiedliwości zdecydował niedawno o zlikwidowaniu Biura Pełnomocnika do spraw Równego Traktowania.

- Z całą pewnością powołanie Małgorzaty Zaleskiej na prezesa giełdy nie jest nominacją polityczną, której się obawiałem. Jest to fachowiec, co prawda w bankowości, a nie w rynku kapitałowym, ale to nie są tak odległe obszary. Pamiętajmy też o tym, że pani profesor Zaleska była członkiem Rady Giełdy przez dwa lata jeszcze za "moich czasów". Wydaje mi się, że to jest dobra kandydatura - ocenił Rozłucki w rozmowie z PAP.

Podkreślił jednak, że "ostatecznym kryterium, czy pani profesor Zaleska jest dobrym kandydatem na szefa GPW, będzie to, czy będzie miała przełożenie na polskich decydentów polityki gospodarczej". - Uważam to w tej chwili za kluczowe. Również wydaje mi się, że takim sprawdzianem prezesa zarządu nie jest praca na co dzień, tylko zachowanie w przełomowych, trudnych chwilach. Giełda takie chwile ma co parę lat. Może pani prezes mieć szczęście i nie trafi ją taka sytuacja, ale mogę z własnego, 15-letniego doświadczenia powiedzieć, że w zasadzie jakość pracy prezesa przejawia się w trudnych chwilach tak samo, jak jakość pracy kierowcy sprawdza się w trudnym zakręcie na oblodzonej powierzchni, a nie na prostej drodze. Póki człowiek nie zmierzy się z taką sytuacją, to nie sposób powiedzieć, jak sobie daje radę - zaznaczył Rozłucki.

Jego zdaniem rolą władz GPW, zarówno zarządu, jak i Rady Giełdy, jest przekonywanie rządzących w naszym kraju, że giełda jest ważnym elementem naszej gospodarki. - Zdobyliśmy unikalną pozycję w naszym regionie. Giełda stała się częścią naszej gospodarki i powinna sprzyjać jej rozwojowi, szczególnie poprzez budowanie zaufania do przedsiębiorstw, podwyższania kapitału - mówił.

Kobiety w biznesie? Statystyki są bezwzględne

W krajowej polityce większa liczba kobiet jest widoczna gołym okiem - po Ewie Kopacz, drugiej w historii Polski kobiety-premier, stanowisko szefa rządu przejęła Beata Szydło. W rządzie panie stanowią jednak zdecydowaną mniejszość - 4 z 24 członków całej ekipy (czyli ponad 16 proc.). W parlamencie kobiety stanowią dziś 27 proc., a z kadencji na kadencję odsetek ten rośnie.

A w biznesie? Około 70 proc. giełdowych firm nie ma w zarządzie żadnej kobiety. A co trzecia spółka nie ma ani jednej kobiety nawet w radzie nadzorczej. Jak to wygląda na fotelu prezesa? Na trzydziestu tylko dwóch nosi szpilki.

To zaskakujące, bo kobiet odnoszących sukcesy w biznesie jest coraz więcej.

Przykłady? Izabella Wałkowska - prezes Plastwil, czyli firmy produkującej między innymi mocowania torów i komponenty samochodów i AGD.

Otwierając sprzęt Samsunga, Amiki czy auta Mercedesa, Volvo i Opla, można znaleźć produkty właśnie Plastwilu. A teraz jej firma chce zarabiać na kolejowej rewolucji w Afryce. W ciągu kilku lat od objęcia stanowiska (zastąpiła mamę - twórczynię firmy) Wałkowska przeprowadziła reorganizację, rozbudowała produkcję, zdobyła nowych klientów, potroiła obroty oraz podniosła rentowność całego biznesu.

Takich historii sukcesu jest więcej. Solange Olszewska w Solarisie, Terasa Mokrysz w Mokate czy w nowym pokoleniu Barbara Sołtysińska, współzałożycielka LifeTube itd. 37 procent wszystkich działających w Polsce firm jest własnością pań. A jak wynika z raportu Deloitte "Kobiety i władza w biznesie" - badania przeprowadzone na największych firmach z listy Fortune 500 wskazały na interesującą prawidłowość.

"Firmy, które zatrudniają więcej kobiet, mają lepsze wyniki finansowe" - czytamy we wnioskach. I wcale nie chodzi o to, że kobieta w firmie jest cudowną receptą na kryzys. Źródłem sukcesu w wielu przypadkach jest "różnorodność kadry zarządzającej", czyli w prostszych słowach współpraca i mężczyzn i kobiet na wysokich stanowiskach. Te dane w tym wypadku nie przemawiają do biznesu.

W 14 zarządach giełdowych spółek z udziałem Skarbu Państwa jest obecnie jedna kobieta. Po nominacji dla Zaleskiej będą dwie. Sytuacja wygląda zdecydowanie lepiej w przypadku rad nadzorczych, chociaż trudno mówić o przełomie. Z ostatnich kilku lat wynika, że liczba pań w tych gremiach spada.

Nazwa spółka 2012 2013 2014 2015*
PGE 0% 0% 0% 0%
Lotos 0% 0% 0% 0%
ENEA 0% 25% 25% 0%
Polski Holding Nieruchomości - 0% 0% 50%**
PKO BP 0% 0% 0% 0%
Tauron Polska 20% 25% 20% 0%
Grupa Azoty 0% 0% 0% 0%
Energa - 0% 0% 0%
KGHM 20% 0% 0% 0%
PKN Orlen 0% 0% 0% 0%
PZU 0% 16,7% 0% 0%
GPW w Warszawie 50% 0% 0% 0%
JSW 0% 0% 0% 0%

Źródło: money.pl na podstawie raportu Fundacji Liderek Biznesu pt. "Kobiety we władzach spółek giełdowych w Polsce" i danych spółek skarbu państwa

Decyzje kadrowe spółek Skarbu Państwa wcale nie odbiegają od biznesowej normy. Jak podaje Fundacja Liderek Biznesu, w 2014 roku na 750 członków zarządów, pań było 106. Z kolei na 2128 stanowisk rad nadzorczych, do kobiety trafiło co czwarte. I jak zauważają autorzy raportu "Kobiety we władzach spółek giełdowych w Polsce" udział kobiet we władzach spółek i na rynku głównym GPW i na NewConnect od lat pozostaje na niezmiennym poziomie.

Oczywiście są pozytywne wyjątki. Najwięcej kobiet w zarządzie ma ING Bank Śląski - trzy panie. Jednocześnie to jedyna duża spółka z głównego parkietu, którą kieruje kobieta. Od 2009 r. bankiem zarządza Małgorzata Kołakowska. Z kolei w mBanku Lidia Jabłonowska-Luba jest wiceprezesem. Polską Agencją Rozwoju Przedsiębiorczości od lat kieruje Bożena Lublińska-Kasprzak, a prezesem GE jest Beata Stelmach.

Jak rządzą firmami kobiety? Jak wynika z badań... tak samo jak mężczyźni. Taki sam odsetek kobiet wywiera silną presję na podwładnych, ale więcej kobiet stawia na konsultacje. - Kobiety w zarządach są potrzebne, bo dzięki temu istotnie zmienia się sposób patrzenia na biznes. Czasami to dobra zmiana i odstępstwo od męskiej perspektywy - mówi Twarowska.

To problem nie tylko w Polsce

Mały odsetek pań na kierowniczych stanowiskach to nie tylko problem Polski. Jak wynika z raportu Deloitte na 28 krajów Unii Europejskiej aż 8 zdecydowało się walczyć o sytuację kobiet za pomocą prawnych parytetów. W Austrii 35 proc. kadry zarządzającej spółkami państwowymi muszą stanowić kobiety. Z kolei w Belgii parytet wynosi 33 proc. Po uregulowania prawne sięgnęła też Francja, Hiszpania, Grecja, Holandia, Niemcy i Włochy.

Efekty? Różne. W Grecji, Austrii i Hiszpanii prawne zmiany nie pomogły i odsetek kobiet na kierowniczych stanowiskach wciąż jest grubo poniżej średniej unijnej. Na drugim biegunie są z kolei takie kraje jak Łotwa, Finlandia, Szwecja czy Wielka Brytania, które bez żadnych obostrzeń wyraźnie podniosły wskaźniki dotyczące pozycji kobiet. Wystarczyły tylko rekomendacje.

Którą ścieżką powinna pójść Polska? W środowisku walczących o prawa kobiet nie ma zgody. Część nie jest przekonana, czy ustawowe dowodzenie, że kobiety mają odpowiednie wykształcenie i predyspozycje do rządzenia państwem i firmami to najlepsze rozwiązanie. Główny argument: takie działanie tworzyłoby wrażenie, że komuś się coś należy. Z kolei druga strona odpowiada, że bez wyraźnego impulsu skończy się na machaniu dokumentem podczas konferencji.

W dyskusji o wzmocnienie roli kobiet w biznesie są też inne głosy, czyli - "jest dobrze". "Jeżeli człowiek jest przygotowany na to, że chce się realizować w biznesie, to - czy jest mężczyzną, czy kobietą - dopnie swego" - mówiła Grażyna Piotrowska-Oliwa, ówczesna prezes PGNiG w wywiadzie (pod wiele mówiącym tytułem Kobieta Alfa) z Agnieszką Kublik z "Gazety Wyborczej". Bardzo podobne zdanie ma Dominika Staniewicz.

- Mityczny szklany sufit istnieje tylko w przypadku, kiedy kobiety pozwolą go sobie na głowę założyć. Po pierwsze nie ma przymusu pracowania w firmie, która nie docenia wkładu kobiety. A po drugie część osób wcale nie chce być na świeczniku i piastować kierownicze stanowisko. Bardzo wiele osób - i pań i panów - wybiera zdecydowanie spokojniejsze pozycje w firmie - tłumaczy Staniewicz.

Zupełnie inne zdanie ma Katarzyna Twarowska. - Część firm nawet nie zdaje sobie sprawy, ile traci. I nie chodzi tylko o potencjał, który mogłyby wnieść kobiety do firm. Nie chodzi nawet o pomysły, czy kierunki, na które postawiłyby kobiety. Chodzi też o po prostu stracone pieniądze. Część kobiet pracuje przez lata na określonych stanowiskach, szkoli się przez ten czas a to jest ogromny koszt dla firmy. Pieniądze w końcu przepadają, jeżeli niespełniony pracownik odchodzi, z efektów szkolenia firma już nie skorzysta. To ewidentny błąd w zarządzaniu - tłumaczy Twarowska.

W efekcie debata kobiet nad sytuacją kobiet w zasadzie stoi w miejscu. Z kolei mężczyzn, potrafiących - niczym Lord Davies, były minister handlu Wielkiej Brytanii i guru niektórych środowisk feministycznych - przez lata walczyć o udział kobiet w zarządach firm, jest jak na lekarstwo.

giełda
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)