Tysiąc złotych, czyli tyle, ile wynosi minimalna emerytura, mają dostawać kobiety, które mają przynajmniej czwórkę dzieci. Nawet jeśli nie pracowały.
Świadczenie mają uzyskać zarówno kobiety, które nigdy nie pracowały, jak i te, które pracowały, ale zbyt krótko, aby wypracować kapitał do emerytury minimalnej – pisze Informacyjna Agencja Radiowa.
Prezes ZUS profesor Gertruda Uścińska zapowiedziała na łamach IAR, że wstępny projekt może pojawić się jeszcze w tym miesiącu. Na razie jednak nie wiadomo, czy uprawnienia będą dotyczyły też czasu przeszłego, obecnego czy tylko przyszłego.
O programie Mama+, w którym pierwsze skrzypce ma grać matczyna emerytura mówił wcześniej premier Morawiecki.
Wiceminister rodziny Bartosz Marczuk w kwietniu tłumaczył nam, jak ma działać wypłacanie takiego świadczenia. - To nie jest tak, że taka matka dostaje ekstra 1000 zł do tego, co już sobie wypracowała, tylko państwo ma dosypać do tego tysiąca - wyjaśniał.
Tę propozycję ocenił dla nas na początku maja Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. Stwierdził, że to "świetne rozwiązanie", bo w tej chwili system jest "skrajnie antyrodzinny". - Kobiety, które poświęcają się pracy na rzecz rodziny, są represjonowane - wyjaśniał.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl